Uchylono kary w procesie gangu "Karola"
Sąd Najwyższy uchylił trzy wyroki
dożywocia oraz karę 25 lat więzienia orzeczone wobec czterech
członków gangu "Karola", oskarżonego o trzy zabójstwa w czasie
porachunków między stołecznymi gangami. Powodem były błędy
popełnione przez sądy niższych instancji.
Nawet kiedy oskarżonym stawia się tak poważne zarzuty, jak w tej sprawie, nie można sądzić na skróty - uzasadniał wyrok sędzia SN Stanisław Zabłocki.
SN uznał, że w procesie przed sądem pierwszej instancji dopuszczono do tego, że adwokat jednego z oskarżonych reprezentował innego, który był w konflikcie z tym pierwszym. Konflikt wyniknął ze słów przesłuchiwanego właśnie świadka, który podawał sądowi wersję korzystną dla jednego z oskarżonych, a niekorzystną dla drugiego - to niedopuszczalna sytuacja, gdy obu oskarżonych reprezentuje ten sam adwokat.
Z tego powodu Sąd Najwyższy uchylił do ponownego rozpatrzenia w pierwszej instancji sprawę oskarżonych Andrzeja M. i Roberta B.
Sprawy domniemanego herszta grupy Karola S. oraz Pawła J. trafią zaś - wyrokiem SN - do ponownego rozpatrzenia w sądzie odwoławczym. Powodem jest błąd wychwycony w czwartek przez sędziów - Sąd Apelacyjny w Warszawie, który rozpatrywał odwołania obrony od wyroku I instancji, nie dopuścił składanych wtedy przez adwokatów wniosków dowodowych, m.in. o ponowne przesłuchanie świadka incognito. Ponadto, sąd oddalił te wnioski na niewłaściwej podstawie prawnej.
SN zauważył też, że Karol S. nie został wezwany na rozprawę apelacyjną mimo, że to on zgłaszał wniosek o ponowne przesłuchanie świadka. Nie sądzimy faktów, nie przesądzamy tego, co może powiedzieć świadek, ale obiektywnie Karol S. został pozbawiony możliwości wskazania i pogłębienia tez dowodowych - mówił sędzia Zabłocki.
W ramach walki z grupą Mariana K. pseud. Maniek oraz jego syna "Klepaka" w styczniu 1999 r. ludzie "Karola", chcąc zabić Piotra W. pseud. Kajtek, zastrzelili z broni maszynowej w Aninie jednego mężczyznę i ranili trzech. W marcu 1999 r. w centrum Warszawy pod restauracją T.G.I. Friday's na ul. Jana Pawła II zastrzelili "Kajtka", a także przypadkowego przechodnia - pracownika Teatru Narodowego.
Co do tej przypadkowej śmierci SN też miał wątpliwości, czy właściwie ją oceniono. Zginął, no to zabójstwo? - tak nie można - mówił sędzia wytykając niedostateczne uzasadnienie takiej tezy.
Sądy niższych instancji uznały winę oskarżonych odnośnie dokonanych zabójstw, a także usiłowania kilku innych zabójstw i nielegalnego posiadania broni. Zostali uniewinnieni od zarzutu udziału w zbrojnym gangu. Był to pierwszy w Warszawie proces, w którym oskarżeni o udział w gangu (w tym ich herszt) odpowiadali także za zabójstwa.
W pierwszym procesie prokuratura żądała kary dożywocia dla całej czwórki. Sąd wymierzył tę karę trzem. Czwarty, który w śledztwie "sypał" kompanów, otrzymał wyrok 25 lat. Mimo że oskarżony wycofał swe słowa jeszcze w śledztwie, sąd uznał te wyjaśnienia za wiarygodne, bo potwierdziły je inne dowody, m.in. zeznania dwojga świadków incognito.