Uchylili immunitet Kaczyńskiemu. "To będzie dla mnie okazja"

Sejm zdecydował o uchyleniu immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu w związku ze spoliczkowaniem antypisowskiego aktywisty. Lider PiS przekonuje, że nie jest tym jednak zmartwiony. - To będzie dla mnie pewna okazja, żeby pokazać, jak w Polsce można obrażać zasłużonego człowieka i prowadzić putinowską propagandę - stwierdził.

Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Rafał Guz
Adam Zygiel

W piątek Sejm zdecydował o wyrażeniu zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Jarosława Kaczyńskiego w związku z oskarżeniem go o pobicie aktywisty Zbigniewa Komosy. Za uchyleniem immunitetu było 241 posłów, "przeciw" - 206, nikt nie wstrzymał się od głosu.

W Sejmie jedna z dziennikarek wskazała, że Kaczyński będzie mógł teraz dowieść swoich racji przed sądem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tusk skrytykował koalicjantów. Poseł Polski 2050 odpowiada

"To będzie dla mnie pewna okazja"

- Niech pani nie żartuje, jak wrócimy do władzy, to wtedy będą porządne sądy i wtedy będzie można to zrobić, a w tej chwili te sądy to, proszę wybaczyć, ale to nie są sądy - powiedział.

Skrytykował także sam fakt procedowania tej sprawy przez parlament.

- Do tej pory było tak, że przy wykroczeniach Sejm się nie zgadzał, przynajmniej w ogromnej większości wypadków. Ale także nie zgadzał się, jeżeli to było z oskarżenia prywatnego. Z prostego powodu - w ten sposób ich wrogowie, szczególnie tacy, którzy mają środki finansowe, mogliby ich prześladować nieustannie. Nawet gdyby to się kończyło uniewinnieniem, to trzeba byłoby pokrywać koszty adwokatów, tracić czas itd. I dlatego to dzisiejsze wydarzenie jest wydarzeniem nadzwyczajnym. Ja się tego spodziewałem, bo wiem, z kim mam do czynienia - tłumaczył.

Stwierdził, że nie jest zadowolony, ale też nie jest "specjalnie zmartwiony".

- Możliwość powiedzenia publicznie, ale nie w Sejmie - bo to, powiedzmy sobie, dosyć szczególny skład w tej chwili Sejmu - to będzie dla mnie pewna okazja, żeby pokazać, jak w Polsce można obrażać zasłużonego człowieka (liderowi PiS chodzi o Lecha Kaczyńskiego - red.) i prowadzić putinowską propagandę - mówił.

- Przecież w tej chwili ten człowiek zwany Komosą zaproponował, że jeżeli ja wycofam się z twierdzenia, że to był zamach, to on zaprzestanie umieszczania tego napisu. Czyli jakby przyznał, że to był zamach - przekonywał.

Kaczyński zapewnił, że "nie wycofa się" ze stwierdzenia, że w Smoleńsku doszło do zamachu. - To, że to zrobili Rosjanie, to oczywiste, ale jaka była rola pewnych grup polskich w tym wszystkim... Mam nadzieję, że to kiedyś będzie wyjaśnione - powiedział.

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (61)