U wybrzeży Wysp Kanaryjskich utonęło 39 osób. Godzinami czekali na ratunek
39 osób prawdopodobnie utonęło w drodze na Wyspy Kanaryjskie. Jak poinformował w środę dziennik "The Guardian", ofiary to migranci, którzy płynęli pontonem. Służby marokańskie i Hiszpańskie Morskie Pogotowie Ratunkowe ruszyły im na pomoc, jednak organizacje pozarządowe uważają, że za akcję ratunkową rozpoczęła się za późno.
22.06.2023 12:32
Akcja ratunkowa prowadzona była 142 kilometry na południowy wschód od wyspy Gran Canaria. Hiszpańska służba ratownictwa morskiego poinformowała, że marokańscy ratownicy uratowali 24 osoby. Hiszpanie wyciągnęli z wody jedynie jedno ciało.
– Akcja ratunkowa została rozpoczęta przez ratowników z Maroka. Przekazali oni, że jedna z ich łodzi patrolowych uratowała dziś rano 24 osoby. Poprosili nas o pomoc i jeden z naszych helikopterów wydobył ciało nieletniego, które zostało przewiezione na lotnisko na Gran Canarii. Później kontenerowiec, który brał udział w akcji poszukiwawczej, odnalazł kolejne ciało – stwierdził rzecznik hiszpańskich służb. – Nie wiemy dokładnie, ile osób zniknęło, ale na pokładzie pontonu mogło być nawet 60 osób – dodał.
"Ludzie błagali o pomoc"
Według hiszpańskiej organizacji pozarządowej Walking Borders, w wyniku zatonięcia pontonu w pobliżu hiszpańskich Wysp Kanaryjskich zginęło co najmniej 39 osób.
"Potwierdzono nową masakrę na Atlantyku, w której zginęło trzydzieści dziewięć osób, w tym cztery kobiety i dziecko" – napisała na Twitterze Helena Maleno Garzón, obrończyni praw człowieka z organizacji Walking Borders. Dodała, że ludzie błagali o pomoc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Równocześnie zarzucają one władzom Hiszpanii i Maroka, że nie działały wystarczająco szybko, by uratować migrantów.
– Czekanie na ratunek przez ponad 12 godzin na niestabilnym pontonie, który w każdej chwili mógł zatonąć, to tortura – stwierdziła Helena Malenová z organizacji Caminando Fronteras.
Hiszpańskie media poinformowały, ze krajowe służby otrzymały zgłoszenie tragicznego zdarzenia we wtorek wieczorem. W tym momencie hiszpański statek ratunkowy znajdował się zaledwie 46 kilometrów – około godziny żeglugi – od pontonu, jednak nie ruszył na pomoc.
Operację przejęło Maroko i wysłało łódź patrolową, która przybyła dopiero w środę rano. Przedstawiciele kraju nie przekazali oficjalnego komunikatu w tej sprawie.