Tysiące ludzi przeżywają prawdziwy dramat...
Po wejściu w życie nowych przepisów pozwalających gminom praktycznie dowolnie podnosić opłaty za przedszkole tysiące ludzi przeżywa prawdziwy dramat. Tak jak rodzina Nosków z Biskupca na Warmii. Opłata za przedszkole pochłania jedną trzecią zarobków rodziny. Jeśli podliczyć inne obowiązkowe opłaty, na życie zostaje im ledwie 600 złotych!
12.09.2011 | aktual.: 12.09.2011 11:05
– Drakońskie opłaty wykańczają nie tylko nas, ale wszystkich rodziców z Biskupca, bo tu opłaty o przedszkole wzrosły o sto procent. Kogo na to stać?! – skarży się Piotr Nosek (43 l.), ojciec Jasia (3 l.) i Wojtka (6 l.). – Nie ma mowy o przyjemnościach, nowych zabawkach dla dzieci, czy innych luksusach, nawet samochód zostanie w garażu...
Zamieszanie, przez które cierpią rodzice i same dzieci wprowadzili niemal jednogłośnie politycy i to bez podziałów na partie. Ustawa gwarantuje bezpłatną opiekę nad dziećmi przez pięć godzin, a za resztę trzeba płacić.
– Nikt za nas dzieci nie zaprowadzi, ani nie odbierze z przedszkola. Do pracy z mężem mamy na siódmą rano, a kończymy o piętnastej. Dzieci idą do przedszkola za pięć siódma, a wychodzą kwadrans po piętnastej. Choć to dwadzieścia minut poza limitem, to i tak płacimy za dwie godziny. Bo przepis mówi, że nalicza się za rozpoczętą godzinę, jak za pełną godziny. Pomnożyć przez dwa i wychodzi około tysiąca złotych na miesiąc! – wylicza Agnieszka Nosek (31 l.).
Rodzina Nosków jako jedna z nielicznych na Warmii i Mazurach, gdzie panuje ogromne bezrobocie, zarabia średnią pensję krajową. Ich miesięczny budżet wynosi 3600 złotych. Ale po drakońskich podwyżkach za przedszkole, liczą z ołówkiem w ręku każdą złotówkę.
– Szczęście w nieszczęściu nie mamy kredytu mieszkaniowego, a tylko małą pożyczkę na remont domu po rodzicach – mówi pan Piotr. – Ale wydatki skrupulatnie planujemy i modlimy się, by nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Ale przecież idzie zima i trzeba kupić opał – dodaje pan Piotr.
W tym roku u Nosków będą skromniejsze święta, samochód zostanie w garażu i nie będzie przyjemności dla dzieci. Choć Noskowie słyszeli zapewnienia premiera o tym, że wojewodowie mają interweniować w sprawie opłat za przedszkole, ale już nie wierzą, by to coś dało.
– Jest teraz kampania wyborcza i można wszystko obiecać. Trzeba było nie uchwalać durnych przepisów, a wszystko byłoby w porządku – kwituje pan Piotr. Tylko czy którykolwiek z polityków to rozumie?
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
To ona tak naprawdę rządzi w Belwederze!