Tylko w WP: dziennikarz, którego wplątano w sprawę Magdaleny Żuk, odpowiada
Internauci zaangażowani w sprawę śmierci Magdaleny Żuk rozpowszechniają informację, że ojcem jej chłopaka Markusa jest Artur Włodarski, dziennikarz "Gazety Wyborczej". W rozmowie z Wirtualną Polską redaktor opowiada o tym, jak sprawa 27-letniej Polki wpłynęła na jego życie.
18.05.2017 19:14
Spora grupa internautów powiela informację, że jest pan ojcem Markusa W. Sugestywnego tweeta na ten temat zamieściła także scenarzystka Ewa Stankiewicz. Łączą was jakiekolwiek związki rodzinne?
- Żadne. Nie wiedziałem nawet, że ktoś taki istnieje. To tylko zbieżność nazwisk. Nikt do mnie nie zadzwonił, by zweryfikować powtarzane kłamstwa o tym, że jestem ojcem tego mężczyzny. Mam syna, ale dużo młodszego. Nie mieści mi się w głowie, że nawet osoby, które znają media od podszewki, powielają fake newsa.
Czy zarzuty internautów odbijają się na pana życiu?
- Mój syn wrócił ze szkoły i zapytał, dlaczego nic nie wie o moim drugim synu. Jest mi ciężko, ponieważ nic nie zrobiłem, a muszę odpierać zarzuty. Fala hejtu nie jest może tak silna jak w przypadku pana Markusa, ale ciężko mi spać. Z bliska obserwuję, jak powstaje fake news i jak szybko się rozchodzi. Wydaje mi się, że doszło tu do złamania prawa.
Interesuje się pan sprawą Magdaleny Żuk?
- Pierwotnie w ogóle się tym nie interesowałem. Zajmuję się motoryzacją i sztuczną inteligencją. Ale, niestety, musiałem zacząć czytać o tej sprawie choćby po to, by zobaczyć, co o mnie piszą. Osaczyło mnie to.
Dlaczego tyle osób zaangażowało się w sprawę śmierci Magdaleny Żuk i snuje teorie na ten temat?
- Ludzie się tym interesują, bo to kryminalna historia, która rozgrywa się na naszych oczach. Jest młoda dziewczyna, ładna, wakacje. I nagle wszystko kończy się śmiercią. Pojawiają się nagrania wideo jak z horroru, do tego rozmowa z chłopakiem. Każdego dnia ta sprawa znajduje nową pożywkę. Mnóstwo ludzi snuje swoje teorie spiskowe w internecie i niestety zanadto rozpędzają się. Już skazali Markusa i jego kolegów oraz rezydenta.
Wszystkie teorie na temat śmierci Magdaleny Żuk:
Według wstępnych ustaleń, pochodząca z Bogatyni 27-letnia Polka 25 kwietnia poleciała do kurortu Marsa Alam. Polka miała jechać na wycieczkę do Egiptu ze swoim partnerem, ostatecznie jednak poleciała sama. Po dwóch dniach partnera kobiety zaniepokoiło jej zachowanie. Ze względu na pogarszające się samopoczucie kobieta trafiła do miejscowego szpitala. Jak wynika z zeznań personelu, Magda Żuk miała wyskoczyć z drugiego piętra. Obrażenia były na tyle poważne, że przewieziono ja do większego, oddalonego o 290 km szpitala. Tam w niedzielę zmarła.
Ciało Polki dzisiaj wróciło do Polski. W piątek ma się odbyć druga sekcja zwłok. Z nieoficjalnych informacji wynika, że 27-letnia Polka korzystała z pomocy psychologa i terapii dla Dorosłych Dzieci Alkoholików. Prokuratura bada kilka hipotez na temat jej smierci. Jedna z nich dotyczy zaburzeń psychicznych.