Tylko u nas. Burza wokół powrotu polskiej delegacji z Londynu. Witold Waszczykowski dla WP: artykuł jest nieprawdziwy, to PO ma poważny wypadek na sumieniu
- Nie było afery, ani żadnych okrzyków pilota. Artykuł jest nieprawdziwy - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Witold Waszczykowski. Odniósł się w ten sposób do artykułu "Dziennika Gazety Prawnej", w którym dziennikarz Zbigniew Parafianowicz opisuje jak na pokładzie źle wyważonej maszyny o mały włos nie znaleźli się: premier Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki oraz szef MON Antoni Macierewicz. Na pokładzie embraera był również szef MSZ.
05.12.2016 | aktual.: 05.12.2016 17:39
"Po kilku minutach wchodzą przedstawiciele rządu. Szybko na jaw wychodzi prosta prawda: dwóch samolotów nie da się zapakować do jednego. Brakuje miejsc. Kilka osób stoi. Zaczynają się nerwowe negocjacje: kto leci, kto zostaje na CASĘ, która wystartuje za sześć godzin" - relacjonuje Parafianowicz zamieszanie na lotnisku Luton.
"Choć ktoś podjął decyzję o połączeniu dwóch transportów w jeden, nikt nie chce podjąć decyzji o ich rozłączeniu" - zaznacza autor tekstu, wspominając, że z kabiny wyszedł nagle kapitan embraera i poinformował, że nie poleci, dopóki problem nie zostanie rozwiązany.
Po kilkudziesięciu minutach negocjacji - jak pisze dziennikarz "Gazety Prawnej" - samolot opuszcza grupa ochotników i tych, którzy zostali nakłonieni do wyjścia przez swoich szefów. Ostatecznie, z niemal godzinnym opóźnieniem, samolot odlatuje do Polski.
Waszczykowski: siedziałem przy pani premier, a ten dziennikarz z tyłu
Witold Waszczykowski w rozmowie z WP przedstawia zajście w zupełnie innym świetle. - Wyglądało to tak. Kilka miejsc w samolocie było wolnych. Zaproponowano więc dziennikarzom, by z nami polecieli, ale mieli duże bagaże i ostatecznie przesiedli się do CASY - relacjonuje szef MSZ. Podkreśla, że cała sytuacja trwała kilkanaście minut.
Pytany o opisane przez dziennikarza "Gazety Prawnej" rzekome zachowanie kapitana embraera, Waszczykowski mówi, że "to on siedział przy pani premier, a ten dziennikarz z tyłu i nic w porównaniu do niego nie słyszał".
Jak w związku z tym minister ocenia pomysł PO o powołaniu Komisji Badania Wypadków Lotniczych w tej sprawie? - Nie było afery. To PO ma poważny wypadek na sumieniu - kwituje krótko szef MSZ.
Kempa: koordynator lotu panował nad sytuacją, PO ws. samolotów powinna milczeć
Oświadczenie w związku z lotem wydała wcześniej szefowa KPRM Beata Kempa, która oznajmiła, że w Londynie nie doszło do złamania "cywilnej" instrukcji HEAD, co również sugerowali politycy Platformy.
W ocenie Kempy, koordynator lotu powrotnego polskiej delegacji panował nad całą sytuacją, a polska delegacja zastosowała się do instrukcji pochodzących od przewoźnika i obsługi lotniska.
Szefowa KPRM podkreśliła, że Platforma Obywatelska przez osiem lat nie zrobiła nic w sprawie zapewnienia lotów osobom najważniejszym w państwie oraz nie zajęła się zabezpieczeniem odpowiedniej ilości samolotów.
- PO w sprawie samolotów, którymi latają VIP-y powinna milczeć - podsumowała.
Do sprawy odniósł się także Maciej Lasek, b. przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. "Co to za instrukcja, która dopuszcza do takich sytuacji? Albo instrukcja HEAD została złamana, albo to bubel proceduralny - tak czy inaczej wstyd" - napisał Lasek na Twitterze.