Tychy z Bieruniem jak Kargul z Pawlakiem
Sąsiadujące miasta kłócą się o działkę z
fabryką Fiata. Spierają się urzędnicy, krzywo też zaczynają na
siebie patrzeć mieszkańcy - relacjonuje "Gazeta Wyborcza". Zdaniem dziennika, konflikt miast przypomina kłótnię Kargula i
Pawlaka.
Spory zaczął Bieruń, który upomniał się o ponad 100-hektarową działkę w Tychach, na której stoi dziś część hal Fiata. Wniosek o zmianę granic wysłali do wojewody, który prześle go rządowi.
Bieruń przekonuje, że tereny te przed laty odebrano mu w wyniku niesprawiedliwego podziału administracyjnego i zmiany granic. W 1972 r. bieruńską 320-hektarową działkę włączono do Tychów, gdzie rozpoczynała się budowa fabryki samochodów. Trzy lata później cały Bieruń przyłączono do Tychów. Dziś bierunianie mówią, że to były "rozbiory".
Na początku lat 90. Bieruń znowu stał się samodzielną gminą, ale działka z Fiatem już do niego nie wróciła. A jest wyjątkowo cenna. Tylko z podatków, które płaci Fiat, gmina zyskałaby ok. 6 mln zł rocznie.
Zmiany granic chcą też mieszkańcy Bierunia. W niedawnym referendum za było 99,7% głosujących.
Tychy ani myślą oddać Fiata sąsiadowi. Na akcję promocyjną w obronie fabryki radni wysupłali z gminnej kasy 77 tys. zł. Ruszyła wielka kampania pod hasłem "Fiat jest w Tychach. Będziemy o tym trąbić". Logo akcji to trąbka z herbu miasta, na której stoi fiat panda, produkt włoskiego koncernu. W mieście pojawiło się ponad tysiąc plakatów reklamujących akcję.
Włoski koncern dyplomatycznie nie komentuje sporu. Decyzję, czyja ostatecznie będzie sporna działka, Rada Ministrów podejmie w lipcu. (PAP)