ŚwiatTybetańczycy myślą o samobójczych atakach

Tybetańczycy myślą o samobójczych atakach

Premier tybetańskiego rządu na
wygnaniu Samdhong Rinpoche ocenił, że wspólnota
międzynarodowa nie chce ryzykować odwracania się do Chin plecami,
gdyż są one mocarstwem gospodarczym. Wśród Tybetańczyków pojawiają się głosy,
że strategia dalajlamy poniosła fiasko i że tybetański
ruch oporu będzie uciekał się w przyszłości do samobójczych ataków terrorystycznych.

Tybetańczycy myślą o samobójczych atakach
Źródło zdjęć: © AFP

Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown oświadczył, że jego kraj nie zbojkotuje ceremonii otwarcia letnich igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy pozostawił co prawda taką możliwość otwartą, ale zastrzegł, że ponieważ w dniu otwarcia igrzysk 8 sierpnia Francja będzie sprawować rotacyjne przewodnictwo w UE, Paryż będzie musiał uwzględnić stanowisko pozostałych członków Unii.

Państwa Zachodu wciąż popierają Chiny, bo uważają, że jest to rynek bez dna(...) Dobrze wiadomo, że kapitaliści popierają monolityczny system totalitarny Chin - powiedział premier rządu, który działa na uchodźstwie w Dharamśali na północy Indii.

W sytuacji, gdy chińska armia dławi największe od dwudziestu lat protesty w Tybecie, rządy państw Zachodu twierdzą, że kwestia tybetańska jest droga ich sercom, ale nie mogą utracić chińskiego rynku, gdyż jest to wieczna szansa dla ich mieszkańców - oznajmił Samdhong Rinpoche, który zbiegł do Indii w 1959 r. wraz z dalajlamą.

Premier potępił, jak to określił, "zanik wszelkiej ludzkiej moralności w tej zachłannej pogoni za pieniądzem i bogactwem, która zmieniła nasz świat".

Jednocześnie Pekin przestrzegł Unię Europejską przed ingerowaniem w sytuację w Tybecie. Niepokoje i akty przemocy w Tybecie są sprawą wewnętrzną Chin - oświadczył rzecznik chińskiego MSZ Qin Gang w przededniu dwudniowego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw UE w Słowenii.

Tymczasem przewodniczący młodzieżowego kongresu tybetańskiego Tsewang Rigzin w wywiadzie dla "Corriere della Sera" wygłosił szokującą opinię, że ponieważ pacyfizm głoszony przez Dalajlamę XIV nie przynosi rezultatów, to być może za kilka lat tybetański ruch oporu ucieknie się do samobójczych ataków terrorystycznych.

37-letni lider najsilniejszego ruchu tybetańskiego, nie związanego z dalajlamą powiedział: Pacyfizm zaprowadził nas na ślepy tor. Mówi się o nas w sposób epizodyczny, ograniczony. Zostaliśmy zapomniani przez wspólnotę międzynarodową.

Grupa ok. 30 tybetańskich mnichów zakłóciła w czwartek zorganizowaną przez władze chińskie wizytę zagranicznych dziennikarzy w Tybecie, skarżąc się wobec nich na brak wolności religijnej.

Sytuacja w Tybecie zwróciła też uwagę organizacji Avaaz, stworzonej przez działaczy społecznych z USA. Już ponad 1,1 mln osób podpisało zamieszczony na stronie internetowej organizacji apel do prezydenta chin Hu Jintao o powściągliwość i poszanowanie praw człowieka w Tybecie.

10 marca w Lhasie, stolicy Tybetu, w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie demonstracje, obejmujące także zamieszkane przez Tybetańczyków regiony poza granicami Tybetu.

Przewodniczący tybetańskiego parlamentu na wygnaniu Karma Chophel powiedział, że podczas dławionych przez Chiny protestów w Tybecie zginęło co najmniej 135 ludzi, 1000 odniosło obrażenia, a około 400 zostało zatrzymanych.

Źródło artykułu:PAP
chinypremiergospodarka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)