TVP wyciągnęła konsekwencje za antysemickie wpisy. Kataryna: kary dla błędów oprogramowania
Telewizja Polska określiła antysemickie tweety, które pojawiły się na antenie mianem "niewłaściwych komentarzy" i poinformowała, że wyciągnęła konsekwencje wobec pracownika odpowiedzialnego za pokazanie ich na wizji. Nie podano jednak, o jakie konsekwencje dokładnie chodzi.
30.01.2018 | aktual.: 30.01.2018 11:07
- Zdarzenie to nie miało żadnych cech intencjonalnego działania i wniknęło z dużej dynamiki wydarzeń oraz natężenia takich wypowiedzi, wygenerowanych przez anonimowych użytkowników Twittera - cytuje treść maila od TVP serwis Press. Telewizja Polska zapewniła, że odcina się od treści pokazach wpisów i zweryfikuje mechanizm wpisów publikowanych w trakcie programu. To niespodziewana zmiana narracji TVP, której władze do tej pory utrzymywały, że za pokazanie wpisów na antenie odpowiada "błąd oprogramowania". Internauci szybko podchwycili to tłumaczenie tworząc na Twitterze hasztag #bladoprogramowania, pod którym wrzucali zdjęcia pracowników Telewizji Polskiej.
Sprawa dotyczy incydentu, jaki miał miejsce podczas programu "Studio Polska" wyemitowanego 27 stycznia w TVP Info. Podczas debaty o antysemityzmie widzowie mogli zobaczyć agresywne antysemickie wpisy internetowych trolli, które wyświetlały się na specjalnej belce u dołu ekranu. Prezes TVP Jacek Kurski tłumaczy to awarią systemu i atakiem trolli.
- To bujda, w programie jest konkretny człowiek odpowiedzialny za wybór tweetów do wyświetlenia i pilnowanie by nie pojawiły się treści wulgarne czy obraźliwe. Magdalena Ogórek i Jacek Łęski muszą go znać, bo to osoba będąca członkiem zespołu. Wiem, bo sam pełniłem taką rolę - mówi Piotr Jastrzębski, który przez 5 miesięcy był związany z TVP. I dodaje: - Gdy mnie zwalniano, reżyser użył argumentu, że wypuściłem niewłaściwego tweeta. Chciałem trochę rozluźnić napiętą atmosferę i pozwoliłem, żeby pojawił się tekst "czy jest na sali lekarz".
Tłumaczenia stacji oraz poziom programu prowadzonego przez Ogórek i Łęskiego odbił się szerokim echem. Skrytykowała go nawet posłanka PiS Joanna Lichocka, która powiedziała wprost, że "jest zażenowana" tym, co zobaczyła.