TVN24 bez Kamila Durczoka. Dziennikarza "wycięto" z historii stacji
Kamil Durczok prawie 10 lat spędził na antenie TVN i TVN24. Choć druga stacja obchodziła swoje dwudziestolecie, to na temat dziennikarza na antenie nie pojawiła się ani jedna wzmianka. "Żal pomieszany ze złością" - skomentował.
11.08.2021 16:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
TVN24 świętował swoje dwudziestolecie. W poniedziałek, 9 sierpnia, na antenie przez cały dzień pokazywano specjalnie przygotowane z tej okazji spoty, a także przypominano najważniejsze wydarzenia minionych dwóch dekad.
Pojawili się obecni, a także byli dziennikarze stacji. Ciepło wspominano m.in. Grzegorza Miecugowa, który współtworzył "Fakty", prowadził "Szkło kontaktowe", a w 2017 roku przegrał walkę z nowotworem.
TVN24 bez Kamila Durczoka. Byłego dziennikarza "wycięto" z archiwów
Jak słusznie zauważyli internauci, tego dnia na antenie TVN24 zabrakło choćby jednego słowa o dziennikarzu, który przez lata pracował w stacji. Mowa oczywiście o Kamilu Durczoku.
"Duma, że mogłem przez 10 lat kierować najlepszym zespołem newsowym w Polsce. Żal pomieszany ze złością po brutalnym wycięciu ze WSZYSTKICH materiałów w archiwum" - skomentował Kamil Durczok na Twitterze.
Dodał jednak, że w kwestii ustawy "Lex TVN" stoi murem za swoim byłym pracodawcą.
Afery Kamila Durczoka. Mobbing, molestowanie i jazda pod wpływem
Przypomnijmy, że kłopoty Kamila Durczoka rozpoczęły się w 2015 roku po artykułach tygodnika "Wprost". Powołana przez TVN komisja, która miała zbadać przypadki mobbingu i molestowania w zespole "Faktów", uznała dziennikarza za winnego. W związku z tym musiał rozstać się z redakcją.
Kolejna głośna afera z jego udziałem wybuchła cztery lata później, kiedy na autostradzie A1 spowodował kolizję, jadąc na podwójnym gazie. Usłyszał zarzut prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości oraz spowodowania niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 12 lat więzienia.
Po dwóch latach Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 3 tys. złotych grzywny i 30 tys. złotych wpłaty na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym. Został objęty pięcioletnim zakazem prowadzenia pojazdów.