Tusk zapewnia: uratujemy nasze pieniądze
- Musimy dziś sobie powiedzieć, że uratujemy nasze pieniądze, ochronimy narodowe interesy tylko poprzez utrzymanie i wzmocnienie wspólnoty 27 państw - powiedział premier Donald Tusk podczas spotkania szefów państw i rządów z Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Marsylii.
08.12.2011 | aktual.: 08.12.2011 17:01
- Dziś musimy sobie powiedzieć, że uratujemy nasze pieniądze, ochronimy nasze narodowe interesy tylko poprzez utrzymanie i wzmocnienie wspólnoty 27 państw. To jest conditio sine qua non, to jest kluczowe podejście do problemu wychodzenia z kryzysu - mówił szef polskiego rządu. Według Tuska, "każde inne będzie dla Europy w perspektywie zabójcze".
- Niektórzy sądzą, takie mam wrażenie, że aby uratować pieniądze trzeba narazić na ryzyko wspólnotę, że to jest taka alternatywa. Ratujemy nasze pieniądze, nasze narodowe interesy i w zamian za to jesteśmy gotowi narazić na szwank wspólnotę 27 państw. To jest diabelska alternatywa - oświadczył Donald Tusk na spotkaniu z szefami państw i rządów z EPL, przed szczytem UE.
W opinii premiera, ci, którzy tak sądzą, "mogą doprowadzić do ruiny wspólnotę europejską i nie uratują swoich pieniędzy". - To mi przypomina sytuację, kiedy Neville Chamberlain wracał do Londynu i myślał, że uratował pokój, bo wybrał hańbę. Była i hańba, i przyszła wojna - powiedział Tusk.
Szef rządu w swoim przemówieniu wygłoszonym w Marsylii, gdzie zebrali się przywódcy Europejskiej Partii Ludowej przypominał o niedawnych spotkaniach przywódców europejskich, o których również mówiło się, że są szczytami ostatniej szansy.
Konkrety, a nie puste deklaracje
Na kilka godzin przed rozpoczęciem szczytu UE Tusk przestrzegał przed realnym - jak mówił - zagrożeniem, że jeśli się nie przebudzimy, to także to kolejne spotkanie nie będzie rozstrzygające. - Tylko że więcej czasu nam nikt nie da - mówił.
Przypominając biblijną przypowieść o wieży Babel premier powiedział, że ma wrażenie, iż w ostatnich miesiącach, chociaż zebrani rozumieją swoje języki i deklarują podobne cele, coraz trudniej ustalają wspólny sposób postępowania.
- Dzisiaj Europejczycy czekają na bardzo konkretny, zobowiązujący plan działania dzień po dniu, tydzień po tygodniu, a nie na puste deklaracje o jedności - mówił Tusk.
Według polskiego premiera, nie wystarczy mówić głośno i wciąż powtarzać słowa o tym, że wspólnota europejska musi przetrwać jako całość, bo - jak zaznaczył - za tym przekonaniem muszą iść propozycje, które nikogo nie wykluczą z procesu podejmowania decyzji i nie podzielą Europy na kluby kilku prędkości.
- Rozwiązanie, jakie zaproponujemy, musi uwzględniać ten najważniejszy cel dla całej Europy, cel o wymiarze historycznym, jakim jest utrzymanie i wzmocnienie naszej wspólnoty - podkreślił Tusk w Marsylii.
- Ci, którzy stawiają na redukcję, na budowę ekskluzywnego - dzisiaj być może jeszcze zamożnego klubu - przegrają szansę, jaką jest wielka Europa, z wewnętrzną siłą, która pozwoli nam ten kryzys przełamać - mówił premier.
Podkreślał, że wspólną odpowiedzią państw Unii Europejskiej na obecny kryzys musi być "prawdziwy akt wiary w Europę złożoną z 27 państw".
Kryzys finansowy błogosławieństwem
- Kryzys finansowy może okazać się dla Europy błogosławieństwem, jeśli wyciągniemy z tego kryzysu wnioski, które Europę wzmocnią, ale może się okazać ostatecznym przekleństwem, jeśli metodą na wyjście z tego kryzysu miałoby być unicestwienie wspólnoty, osłabienie dwudziestki-siódemki - oświadczył polski premier.
Tusk zaapelował do uczestników Kongresu, by pilnowali swoich liderów, by ci podczas unijnego szczytu w Brukseli "zrobili wszystko, aby metody wychodzenia z kryzysu były metodami wspólnotowymi".
- Europa z tego kryzysu musi wyjść silniejsza i naszą wspólną odpowiedzią musi być prawdziwy akt wiary w Europę złożona z 27 państw; nie 27 minus, nie 17 plus, tylko 27 dumnych państw, które wierzą w to, że kolejne państwa do tej wspólnoty dołączą - oświadczył Tusk.
Jak podkreślił, jest przekonany, że UE stać na to, "chociaż ten optymizm dzisiaj wymaga szczególnej determinacji".