Tusk: wyciekiem "listy 500" rząd próbuje zakryć problemy
Szef PO Donald Tusk zarzuca rządowi, że wyciekiem w sprawie tzw. "listy 500" próbuje przykryć realne problemy społeczne.
IPN sporządził listę nazwisk około 500 osób pełniących obecnie ważne funkcje w życiu publicznym, które w świetle ustawy lustracyjnej były współpracownikami komunistycznych służb. Istnienie listy osób, które miały być tajnymi współpracownikami służb PRL, a obecnie kreują się bądź też występują w roli autorytetów, potwierdził prezes IPN Janusz Kurtyka w rozmowie z dziennikarzami "Newsweeka" i RMF FM.
Powołując się na "źródła zbliżone do IPN", Informacyjna Agencja Radiowa podała we wtorek kilka nazwisk polityków związanych z SLD znajdujących się na tzw. liście 500. IAR zapowiada, że - jeśli okaże się to możliwe - opublikuje całość listy. Według IAR, jako tajni współpracownicy, na "liście 500" figurują m.in.: Jacek Piechota, Zbigniew Siemiątkowski, Longin Pastusiak, Andrzej Brachmański, Roman Jagieliński, Sławomir Wiatr. Wśród kontaktów operacyjnych SB znalazły się nazwiska Dariusza Rosatiego i Wiesława Kaczmarka.
Z kolei "Rzeczpospolita Online" podała, że na liście umieszczono nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego, w stosunku do którego Sąd Lustracyjny orzekł, że jego oświadczenie lustracyjne jest prawdziwe.
Tusk powiedział, że od lat opowiada się za otwarciem archiwów IPN, m.in. dlatego, żeby nie było takich wycieków. Gdyby był pełny dostęp do archiwów, to kolejny polityk w IPN nie mógłby grać kolejną listą. To budzi niezdrową sensację tylko dlatego, że zawsze są jacyś strażnicy pieczęci i oni mówią "to opublikuję, a to nie, tym walnę, a to zatrzymam". Problemem jest nadmiar tajemnicy - mówił Tusk.
Pytany, czy wierzy w zapewnienia IPN, że to nie stamtąd nastąpił wyciek, powiedział, że jest wobec nich umiarkowanie sceptyczny.
Prezes Kurtyka na pewno zrobił jeden błąd. Nie może być tak, że najpierw publicznie informuje, że jest taka lista, a następnego dnia jej fragmenty wyciekają. To świadczy co najmniej o nieostrożności. Staram się tu być bardzo delikatny wobec prezesa Kurtyki, ale zachował się co najmniej nieostrożnie - powiedział Tusk.
Dopytywany, czy wyciek można uznać za kompromitację IPN, Tusk powiedział, że brak mu danych, kto po raz kolejny gra teczkami, ale do złudzenia przypomina mu to sytuację rządu Jana Olszewskiego.
Mam wrażenie, że mamy do czynienia z pewnym zamówieniem politycznym ze strony PiS i rządu. Jak jest kryzys, to ta ekipa zawsze i niezmiennie zaczyna wyciągać listy agentów chcąc przekonać Polaków, że to oni wywołali kryzys, a nie nieudolność rządzących. Dzisiaj problemem Polski są Kaczyńscy a nie agenci - powiedział szef Platformy.