Tusk: ustalimy sprawcę podpalenia samochodu Pitery
Premier Donald Tusk zapowiedział, że szybko zostanie ustalone, "kto był sprawcą podpalenia samochodu Julii Pitery". Zastrzegł, że incydent ten nie doprowadzi do zwiększenia ochrony ministrów.
Samochód sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Julii Pitery spłonął w niedzielę wieczorem na warszawskim Mokotowie. Ze wstępnych ustaleń ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego KGP wynika, że samochód mógł zostać podpalony.
Musimy sprawdzić kto podpalił samochód Julii Piterze, ministrowi, który będzie odpowiadał za walkę z korupcją - podkreślił Tusk na konferencji prasowej w Bytomiu. Jak dodał, Pitera "zdążyła się narazić wielu złym ludziom", jeszcze zanim została ministrem ds. zwalczania korupcji.
Premier zaznaczył, że nawet jeśli Piterze podpalono auto, nie może to stać się przesłanką do wprowadzenia "totalnej ochrony" członków rządu.
Nie wchodzi w rachubę sytuacja, w której fakt, że być może podpalono samochód Julii Piterze, (spowoduje) że powrócimy do metody takiej totalnej ochrony - podkreślił Tusk.
Dla mnie najważniejsze są słowa jednego (...) z działaczy związkowych tu w kopalni, który mówi: "panie premierze, może pan zawsze do nas tu przyjechać i może pan się czuć bezpiecznie, przyjechać bez ochrony" - mówił Tusk, który w poniedziałek odwiedził bytomską kopalnię "Bobrek".
Trzeba eliminować ryzyko. Zawsze jakieś tam promilowe ryzyko, że coś może się zdarzyć, istnieje, ale ochrona nie może służyć i nie będzie służyć do oddzielania władzy od ludzi, a często do tego służyła - stwierdził szef rządu.
Jak podkreślił, "ten kordon kilkunastu czy kilkudziesięciu funkcjonariuszy, który oddzielał rządzących od ludzi to jest rzecz, która nie może się już w Polsce powtórzyć".
W jego opinii, "nie ma takich zagrożeń, które kazałyby w Polsce chronić władzę bardziej niż w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Francji czy Hiszpanii". Tusk dodał, że "u nas może być co najmniej tak samo powściągliwie jak w tych krajach".
Ja, jeśli chodzi o moich rodaków, nie odczuwam żadnego zagrożenia, a jeśli chodzi o ewentualne nieszczęśliwe wypadki, one nie zdarzają się w Polsce częściej niż w innych krajach - podkreślił premier.
Nigdy nie rozumiałem poprzedniej władzy, jeśli chodzi o te kwestie (ochrony), bo życie z kilkunastoma funkcjonariuszami ochrony wydaje mi się bardzo przygnębiające, ciężkie - stwierdził Tusk. Dlatego - jak podkreślił - stara się "korzystać tylko z takiego wymiaru ochrony, który jest niezbędny, by zapewnić bezpieczeństwo".