Tusk: sprawa Orlenu może przyspieszyć koniec Millera
"Jeśli cokolwiek z tych ponurych rzeczy
miałoby się potwierdzić, to oznaczałoby to absolutny, dramatyczny
i - moim zdaniem - dużo szybszy koniec pana premiera Millera niż
ten wymarzony 2 maja" - powiedział lider PO
Donald Tusk.
Skomentował w ten sposób ujawnione w "Gazecie Wyborczej" przez b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka informacje, że to Leszek Miller zdecydował w lutym 2002 r. o użyciu Urzędu Ochrony Państwa w celu pozbycia się ówczesnego szefa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego.
W piątek w mediach, a także z trybuny sejmowej premier zaprzeczył tym doniesieniom i zarzucił Kaczmarkowi kłamstwo.
"Obawiam się, że będziemy przez pewien czas świadkami żenującego spektaklu, w którym premier Leszek Miller będzie mówił: 'Pan minister Kaczmarek kłamie;, a pan Wiesław Kaczmarek będzie mówił: 'Pan premier Miller kłamie'" - ocenił Tusk.
Według niego, jedno nie ulega wątpliwości: że użyto Urzędu Ochrony Państwa do "spektakularnego aresztowania prezesa wielkiej firmy, następnie wypuszczono tegoż prezesa, a wszystko było 'w okolicach gigantycznego' kontraktu". (Chodzi o kontrakt na dostawę ropy, uzależniający Orlen na wiele lat od jednego dostawcy. Aresztowanie Modrzejewskiego nastąpiło 7 lutego 2002 r. Zarzucono mu ujawnienie poufnych informacji o jednej ze spółek funduszu inwestycyjnego, którego był wcześniej prezesem. Sprawa do tej pory nie została rozstrzygnięta, a aresztowanie Modrzejewskiego sąd uznał za bezpodstawne.)
"Co do tego nikt nie może mieć wątpliwości. To, że sprawa jest cuchnąca na kilometr, wszyscy widzimy i nikt już nie może tego kwestionować. Pytanie jest tylko, kto kłamie i kto będzie miał poważny problem - czy premier, czy minister z tego samego rządu" - uważa lider Platformy Obywatelskiej.
Jego zdaniem, "sugestie zawarte już nie w materiale prasowym, ale w zeznaniach byłego ministra rządu Leszka Millera mówią o czymś, o czym do tej pory czytano w relacjach z Białorusi, czy z 'jeszcze trudniejszych' krajów".
Tusk podkreślił, że "od zaraz" rozpoczyna pracę sejmowa Komisja do Spraw Służb Specjalnych, by zbadać okoliczności, w jakich podjęto decyzję o aresztowaniu Modrzejewskiego.
"Odniosłem wrażenie, że nie tylko opozycja, ale także marszałek Marek Borowski, wszyscy są bardzo zdeterminowani w tym, żeby sprawę wyjaśnić jak najszybciej, nawet do najbardziej dramatycznego końca" - powiedział.
W opinii Tuska, jeśli istota materiału prasowego potwierdzi się w pracach Komisji albo w dodatkowych informacjach premiera czy innych osób, oznaczać to będzie "niezdolność robienia czegokolwiek przez premiera Millera".
"To w ogóle będzie oznaczało, że rządy Leszka Millera i SLD mogłyby wyglądać jeszcze dużo gorzej, niż to się wydaje dzisiaj" - podkreślił.
"Bo jeśli ma być tak, że co tydzień będzie na światło dzienne wychodziła kolejna afera, to może się okazać, że te ostatnie 2,5 roku pod względem moralności publicznej i wiarygodności władzy publicznej będzie katastrofalne w ocenie opinii publicznej. Naprawdę nie chce się myśleć, kto będzie konsumował tego typu wstrząsy" - uważa Tusk.