PolskaTusk: SLD i PiS porozumiały się, by dzielić stanowiska

Tusk: SLD i PiS porozumiały się, by dzielić stanowiska

Premier Donald Tusk zarzucił SLD i PiS, że porozumiały się ws. zachowania w stosunku do ustawy medialnej, po to, by rozdzielić pomiędzy siebie stanowiska w mediach publicznych. Podkreślił, że skutkiem tego porozumienia jest utrzymanie abonamentu. PiS zaprzecza. - Będzie nowy projekt ustawy - zapowiada Lewica.

11.09.2009 | aktual.: 11.09.2009 16:46

Sejm głosami PiS i Lewicy podtrzymał weto prezydenta Lecha Kaczyńskiego do nowej ustawy medialnej. Odrzucił też sprawozdanie z działalności KRRiT za 2008. Jeśli prezydent również odrzuciłby sprawozdanie Rady, zostałaby ona rozwiązana.

Klub Lewicy wstrzymał się od głosu. Posłowie Lewicy - mimo iż wraz z PO i PSL pracowali nad nową ustawą medialną - zdecydowali, że nie pomogą koalicji przy odrzuceniu prezydenckiego weta. Kluby PO i PSL mają w sumie 238 głosów; to zbyt mało, by odrzucić prezydenckie weto.

"Chcą utrzymać abonament"

- Jesteśmy świadkami porozumienia, którego podstawowym skutkiem jest utrzymanie abonamentu. To porozumienie między SLD, a PiS, które jeszcze niedawno zdawałoby się nie do wyobrażenia, okazało się tak łatwe, ponieważ obie partie umówiły się na utrzymanie abonamentu po to, aby jednocześnie móc rozdzielić pomiędzy siebie stanowiska i apanaże w mediach publicznych - powiedział Tusk na konferencji prasowej w Sejmie.

- Wielkie emocje zepchnęły w cień istotę problemu, który chcieliśmy rozwiązać rozpoczynając prace nad nową ustawą medialną. Istotą problemu z punktu widzenia PO było nieutrzymywanie abonamentu, jako dodatkowej bolesnej dla bardzo wielu ludzi daniny - dodał szef rządu.

Pytany, czy będzie trzecie podejście do ustawy medialnej (w dwóch poprzednich było weto prezydenta podtrzymane przez sejm) odparł, że to pytanie o to, czy w PiS i w SLD znajdzie się wola, aby "uzdrawiać media publiczne".

Tusk podkreślił, że z punktu widzenia PO powrót do rozmowy o ustawie medialnej to także powrót do rozmowy o jak najszybszym uchyleniu abonamentu. - Natomiast przyszłość mediów publicznych to także konkretne działania w czasie, kiedy będzie obowiązywała obecna ustawa, w czasie kryzysu - powiedział premier.

Zapowiedział, że spotka się ze środowiskami twórców, bo "jak widać wśród opozycji trudno znaleźć partnerów do poważnej rozmowy". - W najbliższych dniach i tygodniach będziemy chcieli znaleźć kilka doraźnych rozwiązań, które mogą być ratunkiem dla misji, częściowo przynajmniej obecnej w mediach publicznych. Ta misja publiczna nie może ucierpieć, a jest problem jej zagrożenia - powiedział premier.

Jak dodał, jest pewna przestrzeń w mediach publicznych, którą mimo bałaganu politycznego, tych spisków między PiS, a SLD warto ratować, albo wzmacniać.

- Dlatego po rozmowie z ministrem stwierdziłem, że ponieważ zakładaliśmy przecież, że trzeba finansować media publiczne - część tej kwoty można przeznaczyć na produkcję ewidentnie misyjną, tzn. taką, której nikt dzisiaj nie chce finansować, a my moglibyśmy. Ale decyzję o tym, co finansować powinni z nami wspólnie podejmować twórcy. O tym chcę z nimi rozmawiać. Aktualna jest deklaracja, że misję, podkreślam misję publiczną, rząd mógłby wspierać - oświadczył szef rządu.

Premier ocenił też, że presja środowisk twórczych może być skuteczna zarówno w odniesieniu do SLD, jak i prezydenta. - Jeśli głównym instrumentem tej presji będzie dobrze przygotowany projekt, który mógłby liczyć na wstępne zainteresowanie zarówno opozycji, jak i koalicji, to może wtedy będziemy mieć wyjście z tej pułapki. Trudno o optymizm, ale opuszczać rąk nie wolno - zaznaczył.

Tusk odniósł się też do zarzutów PiS, że PO zależy na utrzymaniu na stanowisku p.o. prezesa TVP Piotra Farfała. - Oczekuję od moich urzędników wyłącznie jednego - niezwykle precyzyjnego, zgodnego z prawem działania, a nie stawania po stronie tej czy innej siły. PiS nie ma ani politycznego ani moralnego prawa, aby ubolewać nad sytuacją w telewizji publicznej - powiedział premier.

Jak dodał w telewizji publicznej rządzą dzisiaj ludzie, którzy znaleźli się tam dlatego, że chciał tego Jarosław Kaczyński. - Pan Farfał nie jest i nie będzie wyrażał poglądów, czy interesu PO w mediach publicznych - ten, kto tak twierdzi, kpi sobie z opinii publicznej - powiedział premier. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski zapowiedział, że - jeśli prezydent nie odrzuci sprawozdania KRRiT - Stronnictwo wraz z PO przygotuje nowy projekt ustawy medialnej, jednak nie będzie on kierowany pod obrady aż do wyborów prezydenckich.

PiS: nie ma żadnego układu

- Nie ma żadnego układu w sprawie mediów publicznych między PiS a Lewicą - zapewnił rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Rzecznik ocenił, że decyzja sejmu jest "nadzieją dla telewizji publicznej", bo - jak uzasadnił - będzie mogła ona "dalej funkcjonować".

Dodał, że spodziewa się, tego iż obecny p.o. prezes TVP Piotr Farfał "będzie wymyślał tysiące kruczków prawnych, żeby nie opuścić swojego stanowiska". - Minister skarbu Aleksander Grad będzie go dzielnie wspierał w tej walce - powiedział Błaszczak.

Odnosząc się do tego, że Sejm, wbrew temu co chciał PiS, odrzucił sprawozdanie KRRiT, Błaszczak zaznaczył, że teraz wszystko zależy od prezydenta. - Prezydent jest suwerenem. Poczekamy i zobaczymy, co zrobi. Prezydent podejmie stanowisko takie, jakie uzna za stosowne - podkreślił.

Lewica: będzie nowy projekt

Szef SLD Grzegorz Napieralski zapowiedział, że klub Lewicy przygotuje własny projekt zmian w prawie medialnym. Napieralski zadeklarował gotowość do nowych rozmów z PO w tej sprawie.

Lewicy nie podoba się, że w ustawie znalazł się zapis o promowaniu w mediach publicznych wartości chrześcijańskich oraz to, że - wbrew wcześniejszym ustaleniom z PO - został wykreślony z niej artykuł mówiący o stałej minimalnej kwocie, którą co roku Sejm przyznawałby mediom publicznym.

Jak powiedział Napieralski w sejmie, projekt ustawy medialnej autorstwa Lewicy miałby regulować m.in. takie kwestie, jak finansowanie mediów publicznych czy licencje programowe. Lider Sojuszu chce ponadto odpolitycznienia TVP i Polskiego Radia.

Lider Sojuszu po raz kolejny zapewnił, że jego formacja polityczna nie współpracuje z PiS w sprawie mediów publicznych. - Nie ma żadnego sojuszu czy koalicji z PiS. Większość w Sejmie ma PO i PSL, więc to od nich zależy, czy ustawa zostanie przegłosowania czy nie, więc gdyby zechcieli jeszcze raz porozmawiać, to jesteśmy gotowi - zadeklarował Napieralski.

Szef SLD odniósł się też do głosowania w Sejmie w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za 2008 rok. Spośród 39 biorących udział w tym głosowaniu posłów Lewicy, 29 głosowało - tak jak klub PiS - za przyjęciem sprawozdania. 7 osób, w tym sam Napieralski, wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński i sekretarz klubu Wacław Martyniuk wstrzymało się od głosu. Jedynie trzech posłów Lewicy (wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Jerzy Wenderlich, wiceszef klubu Marek Wikiński i poseł Tadeusz Motowidło), opowiedziało się za odrzuceniem sprawozdania KRRiT.

Według szefa Sojuszu, ten sposób głosowania wynikał z pomyłki. - To była pomyłka, za którą przepraszamy. Tak się zdarza, jesteśmy tylko ludźmi. Pomyliliśmy się, dlatego że osoba, która prowadziła to głosowanie (Wenderlich, który miał pozostałym posłom dać sygnał jak głosować), zbyt szybko zareagowała - tłumaczył Napieralski.

Jak zapowiedział, nie zamierza - w związku z pomyłką - wyciągać żadnych konsekwencji w stosunku do Wenderlicha. - Jako przewodniczący klubu biorę to na siebie - zadeklarował Napieralski.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)