Tusk rozdaje stołki. Komu dał prztyczka w nos?
W minionej kadencji często mówiono, że o politycznej pozycji w Platformie decyduje, kto jaką rolę odgrywa na boisku podczas słynnych wtorkowych meczy z udziałem premiera Donalda Tuska (54 l.). Nic bardziej mylnego. W powyborczych układankach dla premiera, który dzieli i rządzi, liczy się tylko faktyczna lojalność
15.10.2011 | aktual.: 17.10.2011 10:59
Nietrudno znaleźć wspólny mianownik dla decyzji personalnych, które podejmuje premier w ostatnich dniach. Ewa Kopacz (55 l.) zostanie marszałkiem sejmu nie dlatego, by dopiec Grzegorzowi Schetynie (48 l.). – Ona jest do bólu lojalna wobec Tuska, dałaby się za niego pokroić – mówi jeden z polityków PO. Taki będzie też klucz wielu innych decyzji premiera, na pewno wszystkich kluczowych. Takich jak nominacja przewodniczącego klubu parlamentarnego.
To kluczowa pozycja w politycznej układance. W mediach dywagowano, czy obejmie je któraś z gwiazd Platformy - Bogdan Zdrojewski (54 l.), Cezary Grabarczyk (51 l.), może sam Schetyna. Tymczasem Tusk ma przedstawić klubowi kandydaturę Waldego Dzikowskiego (52 l.). To kolejny prztyczek w nos Schetyny. Dzikowski od dawna rywalizuje z bliskim marszałkowi Rafałem Grupińskim (59 l.). Teraz Tusk chce wynagrodzić Dzikowskiemu, że ten nie szukał wsparcia swoich ambicji w „spółdzielni Grabarczyka”, tylko pozostał wierny premierowi. Choć kosztowało go to „jedynkę" na wielkopolskiej liście PO, i tak „zrobił” w Poznaniu najlepszy wynik.
W nowej układance pewny dobrej pozycji może być Sławomir Nowak (37 l.). Wczoraj napisał na internetowym Twitterze, że prosi, by „wykreślić go” z różnych giełd stanowisk. Nic dziwnego, premier może taki medialny nacisk potraktować jako nielojalność. Ale w zgodnej opinii naszych rozmówców z PO, Tusk ma swoją drużynę, która pójdzie za nim w ogień. – To Kopacz, Dzikowski, Nowak, Sławek Rybicki, Paweł Graś, także grupa „niepolitycznych” ministrów, którzy zostają na kolejną kadencję. Wszyscy zawdzięczają Tuskowi wiele, są lojalni i zostaną za to nagrodzeni – mówi z goryczą jeden ze "schetynowców".
A sam Schetyna we wtorek jak co tydzień grał w piłkę na warszawskim Bemowie. Bez Tuska, któremu zawsze podawał piłkę, by ten strzelał gole. Bo piłka to nie wszystko.
Polecamy w wydaniu Internetowym Fakt.pl: Rzeczpospolita babska. Trzy kobiety na czele sejmu