PolskaTusk: prezydent wyciągnął magnetofon

Tusk: prezydent wyciągnął magnetofon

Prezydent wyciągnął magnetofon, położył go na stole i powiedział: chcę nagrywać naszą rozmowę. Było to zaskakujące, szczególnie, że zrobił to osobiście prezydent Rzeczypospolitej. Poczułem się paskudnie, ale nie wiedziałem wtedy, że jest to obowiązujący obyczaj wśród liderów PiS - powiedział Donald Tusk w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Tusk: prezydent wyciągnął magnetofon
Źródło zdjęć: © PAP

31.08.2007 | aktual.: 31.08.2007 11:18

"Rzeczpospolita": Pan przedłuża ten bałagan, głosując za odwlekaniem obrad, za bezustannymi przerwami.

Donald Tusk: To nieporozumienie. Złożyliśmy wniosek o samorozwiązanie i będzie on głosowany 7 września. A do tego czasu szukamy sposobów, by możliwie dużo wyjaśnić brudnych spraw, które działy się w rządzie. Zrobię wszystko, by nie było tak, że PiS wejdzie w kampanię z wizerunkiem partii dbającej o praworządność, o poszanowanie prawa. Bo wszystkie przesłanki i dotychczasowe fakty wskazują na to, że ta ekipa nadużywała władzy.

Jakie fakty?

- Dla mnie najpoważniejszym faktem jest narastający strach i panika w działaniach PiS, choćby jeśli chodzi o powołanie komisji śledczej, i wynikające z tego strachu zatrzymania kolejnych osób. Szef MSWiA z rekomendacji Lecha Kaczyńskiego, wicepremierzy Giertych i Lepper z nominacji prezydenta oraz półgębkiem poprzedni premier rządu PiS mówią o tym, jak brzydkie rzeczy działy się w tym rządzie. A minister sprawiedliwości chodzi z dumą z magnetofonem w kieszeni, mówiąc, że potajemnie nagrywa kolegów z rządu.

A pan nikogo nigdy nie nagrywał?

- To pytanie jest dla mnie obraźliwe i jest dowodem aberracji, jaka zapanowała w Polsce. Jeszcze pół roku temu nie przyszło by pani do głowy zadać mi takie pytanie.

Wydaje mi się, że w trakcie poprzedniego spotkania pana z prezydentem prezydent nagrywał waszą rozmowę?

- Ale uprzedził o tym. Wyciągnął magnetofon, położył go na stole i powiedział: Chcę nagrywać naszą rozmowę. Było to zaskakujące, szczególnie, że zrobił to osobiście prezydent Rzeczypospolitej. Powiem szczerze, że do dzisiaj jest to jedno z najbardziej przykrych wydarzeń. Poczułem się paskudnie, ale nie wiedziałem wtedy, że jest to obowiązujący obyczaj wśród liderów PiS.

Co po wyborach, jeśli PO je wygra? Koalicja z LiD czy PiS?

- Dzisiaj ta alternatywa wydaje się diabelska. Tak jak w obecnym parlamencie: albo dalsze rządy PiS, albo koalicja antypisowska oparta na fundamentach z udziałem Leppera i Giertycha. I tak źle, i tak źle. Będziemy więc zwracali się do wyborców: głosujcie tak, aby nie było w kolejnym parlamencie tylko fatalnych, zatrutych alternatyw. Bez wyjaśnienia okoliczności, o których zeznaje Kaczmarek, współpraca z PiS jest wykluczona. Najpóźniej po wyborach powstanie komisja śledcza, a jej prace mogą dać podstawy do postawienia niektórych polityków przed Trybunałem Stanu.

Kogo? Ministra Ziobrę, czy także premiera?

- Nic więcej pani ode mnie nie wyciągnie.

Czy zgadza się pan, że naturalne jest, by lider zwycięskiej partii był premierem?

Jest rzeczą naturalną, że lider partii, która wygrywa wybory, podejmuje się misji tworzenia rządu. Tak, jest to sytuacja naturalna. I na tym skończmy.

Czy spodziewa się pan, że trafi do kolejnej części raportu o WSI, który prawdopodobnie pojawi się jeszcze przed wyborami?

Nie sądzę, bym był bohaterem jakiejkolwiek części raportu o WSI. Ale nie wykluczam, że będę bohaterem czarnej propagandy ze strony PiS. Co więcej, spodziewam się, że będę bohaterem rozmaitych ataków z użyciem haków. Dociera do mnie coraz więcej pogłosek, że cały PiS-owski aparat pracuje ciężko nad tym, by dopaść Tuska. Ale jestem odporny.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)