Tusk poprosił o pomoc. Zebrał prawie pół miliona w kilka dni
Sympatycy PO nie pozostali głusi na apel Donalda Tuska. Gdy tylko dowiedzieli się, że konto ugrupowania świeci pustkami, ochoczo sypnęli groszem. W ciągu zaledwie kilku dni Platforma wzbogaciła się o 450 tys. zł.
W połowie marca Donald Tusk pojawił się w Bytomiu, by spotkać się z wyborcami. Stwierdził wówczas, że po planowanej kampanii z akcją billboardową, na koncie partii zostanie już tylko półtora miliona złotych.
Lider PO zwrócił się wówczas do sympatyków ugrupowania. - Na koniec nie pozostanie nic innego jak poprosić tych wszystkich, którzy mogą dać 10, 20, czy 50 złotych. i wesprzeć kampanię - stwierdził Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Jego apel okazał się niezwykle skuteczny. Rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec w rozmowie z "Super Expressem" zdradził, że w ciągu kilku dni konto PO zostało zasilone wpłatami o łącznej wartości 450 tys. złotych.
PO prosi o finansowe wsparcie
- Odnotowaliśmy 1500 wpłat. To głównie drobne kwoty w wysokości 50, 200, czy 300 złotych. Zdarzają się też pojedyncze wpłaty bliskie limitowi, czyli 50 tysięcy złotych - stwierdził Grabiec.
Rzecznik PO, dopytywany przez dziennikarza "SE", czy partia zamierza iść za ciosem i nadal apelować o wpłaty sympatyków odparł, że tak. - Przy pewnej konsekwencji i zaufaniu ze strony sympatyków, możemy liczyć na kilka milionów złotych - odpowiada rzecznik partii.
Okazuje się, że nie tylko Tusk apelował o finansowe wsparcie PO, która otrzymuje rocznie blisko 20 mln zł państwowej subwencji. Ugrupowanie wystosowało podobny apel w swoich mediach społecznościowych.
Politolog dr Olgierd Annusewicz uważa, że finansowe wsparcie od sympatyków, to podwójna korzyść, bo wyborca, który sypnie groszem staje się niejako inwestorem. - Ktoś, kto przelewa swoje pieniądze staje się potencjalnym udziałowcem sukcesu, zaczyna się bardziej angażować, np. agituje znajomych - ocenił ekspert w rozmowie z "Super Expressem".
Źródło: se.pl