Tusk: polscy nauczyciele zasługują na wyższe wynagrodzenia
Szef PO Donald Tusk zwrócił się do kierujących polską edukacją o zwiększenie wynagrodzeń nauczycieli. Jak mówił w Kaliszu, jest to reakcja Platformy na "niepokojące doniesienia".
"Rzeczpospolita" przedstawiła raport OECD, według którego nauczyciele w Polsce zarabiają najmniej spośród przedstawicieli tego zawodu we wszystkich państwach należących do tej organizacji.
Odnosząc się do tego raportu Tusk stwierdził, że w Polsce kompletnie zapomniano o konieczności zwiększania środków na edukację i kulturę. Ten rok musi stać pod znakiem twardej konfrontacji z władzą, jeśli ona nie da nam na to (edukację i kulturę) pieniędzy - podkreślił.
Wicepremier, minister edukacji narodowej Roman Giertych zgadza się, że polskiej edukacji potrzebny jest zastrzyk finansowy i cieszy się że Tusk dostrzega te problemy. Wcześniej, w środę zapowiedział, że za dwa lata powstanie sieć szkół ze specjalnym nadzorem pedagogicznym, rozumianym jako "quasi-wojskowy dryl" dla uczniów sprawiających poważne kłopoty wychowawcze.
Dzisiaj musimy (...) domagać się, aby polską edukacją zajmowali się ludzie, którzy odstąpią od pomysłów premiera Giertycha, a przystąpią jak najszybciej do realizowania tego narodowego celu, jakim jest dofinansowanie polskiej szkoły - skomentował Tusk pomysł szefa MEN.
Tusk uważa, że sposobem na rozładowanie agresji uczniów nie jest tworzenie specjalnych szkół i zwiększenie drylu, lecz dążenie do wyższego poziomu szkoły i uszanowanie nauczycieli poprzez większe wynagrodzenia.
Koszarowy dryl w szkole nie wyeliminuje agresji, doprowadzi wręcz do jej wzrostu - uważa Tusk. Sam pomysł wicepremiera uznał jako "księżycowy".
Lider PO podkreślił, że polscy nauczyciele zasługują na "normalne ministerstwo i na wyższe wynagrodzenia".
Według niego, władza będzie wrażliwa na mobilizację społeczności nauczycielskiej, uczniowskiej i rodziców. Te środowiska nie życzą sobie - jak powiedział Tusk - "czasami szokujących pomysłów" takich, jak na przykład Romana Giertycha. My nie musimy być bezradni i nie jesteśmy bezradni - zaznaczył.
Wicepremier Roman Giertych zgadza się z Tuskiem, iż "polskiej edukacji potrzebny jest znaczący zastrzyk finansowy". Zapewnił, że ministerstwo robi w tej sprawie "wszystko co jest możliwe".
Mimo że w wielu sprawach i w wielu ocenach się z nim nie zgadzam, to jednak sam fakt, że pan przewodniczący Tusk dostrzegł problem polskich nauczycieli, to już jest dobro. Dlatego, że przekonać do takich kwestii liberała, to naprawdę jest ważne - powiedział Giertych na konferencji prasowej w Lublinie.
Z tego co pamiętam, Kongres Liberalno-Demokratyczny, którego liderem był pan Donald Tusk w ogóle uważał, że w Polsce nie powinno się martwić specjalnie o jakiekolwiek wynagrodzenia sfery budżetowej, bo o wszystkim rozstrzygnie prywatyzacja i liberalizm. W związku z tym dziwię się panu przewodniczącemu Tuskowi, że teraz nagle zapałał taką aktywnością społeczną - mówił wicepremier.
Giertych powtórzył, że jeżeli nie będzie "znaczących pieniędzy" na edukację i na podwyżki płac dla nauczycieli, to odejdzie z rządu.
W dzień po przegłosowaniu w Sejmie takiego budżetu mnie w ministerstwie edukacji narodowej nie będzie. Dlatego, że nie jestem w stanie przeprowadzać tych czterech reform, a szczególnie sprawy prestiżu, bez środków finansowych na podwyżki płac. To jest niemożliwe. Koalicji w związku z tym też nie będzie - zaznaczył lider LPR.