Tusk poleciał do Afganistanu - zaskakująca wizyta premiera
Premier Donald Tusk jest z niezapowiedzianą wizytą w Afganistanie u naszych żołnierzy. Szefowi rządu towarzyszy minister obrony Tomasz Siemoniak. Wizyta obu polityków ma związek ze śmiercią pięciu polskich żołnierzy. Zginęli oni w środę w wyniku wybuchu miny-pułapki.
22.12.2011 | aktual.: 22.12.2011 13:53
Chcemy, by wszyscy pamiętali tu w Afganistanie i w naszej ojczyźnie, że nasi żołnierze nieśli "nie wojnę, ale pokój i pomoc, dlatego ta śmierć boli nas jeszcze bardziej" - mówił premier Donald Tusk w bazie Ghazni podczas uroczystości pożegnania ciał pięciu polskich żołnierzy.
Podczas uroczystości Tusk powiedział, że przedstawiciele rządu mieli zamiar przyjechać tu, by w imieniu Rady Ministrów i przede wszystkim w imieniu rodaków, złożyć żołnierzom służącym w Afganistanie, świąteczne życzenia. - Okrutna wojna sprawiła, że przyjechaliśmy dziś do Was w imieniu całej Polski złożyć wyrazy bólu i żalu, najszczersze kondolencje dla Was wszystkich, a także stąd z afgańskiej ziemi, dla rodzin pięciu poległych bohaterów - powiedział szef rządu.
Tusk podkreślił, że ból po śmierci naszych żołnierzy jest tym większy, że "ten największy dramat w historii polskich misji nastąpił tuż przed świętami, które zawsze są dla nas Polaków znakiem nadziei".
- Tym boleśniejsza ich śmierć - naszych pięciu żołnierzy, chociaż wszyscy wiemy, że każda wojna takie okrutne żniwo zbiera. Łączymy się wszyscy w bólu z rodzinami poległych, wierząc głęboko, że ich śmierć, choć żadna śmierć według nas żywych nie ma sensu, że ich śmierć przyniesie ulgę tym, którzy tu na tej ziemi chcą żyć w pokoju - powiedział szef rządu.
- Zdaję sobie sprawę jak smutne to będą święta tu w Ghazni, ale także w naszej ojczyźnie. Już tu na miejscu odebrałem także kondolencje i wyrazy współczucia i uznania dla poległych i także dla Was wszystkich od naszych sojuszników, przyjaciół - dowódców amerykańskich i afgańskich. Ale nawet najwyższe uznanie dla bohaterstwa i poświęcenia pięciu poległych polskich żołnierzy nie zastąpi ich znajomym i ich rodzinom - powiedział premier.
Podkreślił, że wszyscy chcemy świata bez wojen i bez ofiar. - Chcielibyśmy szczególnie w przededniu wigilii Bożego Narodzenia wierzyć w świat, który nie będzie potrzebował tragicznych bohaterów. Ale dzisiaj w skupieniu będziemy myśleć o tych, którzy jeszcze musieli odejść, z nadzieją, że nikt więcej z polskich żołnierzy ich śladem tu w Afganistanie nie podąży - powiedział Tusk. - Będziemy zawsze o nich pamiętać, tak jak będziemy pamiętać o ich rodzinach. Cześć ich pamięci".
Do tragedii doszło 11 kilometrów od polskiej bazy w Ghazni około godziny 10.30. Ofiarami byli żołnierze z 20. Brygady Zmechanizowanej w Bartoszycach. Żołnierze zginęli, gdy pod pojazdem typu M-ATV eksplodował improwizowany ładunek wybuchowy, wielkości ok. 100 kilogramów. Nikt z załogi pojazdu nie przeżył wybuchu.
W uroczystości wziął udział także minister obrony Tomasz Siemoniak. Pięciu poległych żegnały także setki polskich żołnierzy oraz współpracujący z nimi Amerykanie i afgańskie pododdziały szkolące się razem z Polakami w Ghazni.
- W dniu wczorajszym dla moich pięciu polskich orłów, naszych kolegów zabrakło żołnierskiego szczęścia. Rebelianci z zimną krwią zaplanowali i zrealizowali zasadzkę, w wyniku której naszych pięciu kolegów odeszło przedwcześnie na wieczną wartę. Jednak ich śmierć nie może w żaden sposób spowodować, że będziemy inaczej realizowali swoje zadania niż dotychczas - powiedział podczas ceremonii dowódca 10. zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie gen. bryg. Piotr Błazeusz.
Wyraził nadzieję, że ta śmierć wzmocni polskich żołnierzy i spowoduje, że będą oni dalej kontynuować zadania, które stoją przed nimi w Afganistanie.
- Mogę was tylko zapewnić, że będziemy ścigać z całą naszą siłą tych, którzy spowodowali, że nasi żołnierze wracają wcześniej z misji. Dołożymy wszelkich starać, aby ująć i ukarać sprawców. Jest to dla mnie priorytetem - oświadczył Błazeusz.
Poległych żołnierzy wspominał ciepło także dowódca PRT - zespołu, w którym pracowali polscy żołnierze - major Paweł Chabielski. Jak podkreślił, byli oni zawsze bardzo oddani służbie.
Po zakończeniu ceremonii pożegnalnej trumny z ciałami poległych żołnierzy zostały przeniesione do amerykańskich śmigłowców, które wykonały nad bazą pożegnalne okrążenie. Towarzyszyły im dwa polskie śmigłowce Mi-17. Po przetransportowaniu trumien do bazy Bagram, jeszcze w piątek odbędzie się tam ceremonia z udziałem dowództwa ISAF. Następnie trumny przewiezione zostaną do bazy wojsk amerykańskich w Ramstein w Niemczech i w piątek po południu mają zostać powitane na lotnisku w Warszawie.
Pięciu polskich żołnierzy zginęło w środę podczas ataku, do którego doszło, gdy wracali z miejscowości Razaak. Wybuch pod ich transporterem nastąpił, gdy patrol zbliżał się do drogi Highway 1 - głównej drogi łączącej Kabul z Kandaharem.
To największa taka tragedia w historii polskich misji za granicą. Żołnierze służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej. Od 2007 r., gdy Polska zaangażowała się w operację ISAF, w Afganistanie poległo lub zmarło w wyniku odniesionych w tym kraju ran 35 polskich żołnierzy i cywilny ratownik medyczny.
Czytaj więcej: Pięciu Polaków zginęło w Afganistanie