Tusk ostrzega. "Będzie musiał się liczyć z natychmiastową reakcją wojska"
Premier Donald Tusk zapowiedział, że każde naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej spotka się z natychmiastową reakcją wojska. Podkreślił również znaczenie obecności wojsk USA w Polsce jako kluczowego elementu bezpieczeństwa.
Co musisz wiedzieć?
- Premier Donald Tusk podkreślił, że każde naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej będzie skutkować natychmiastową reakcją wojska.
- Deklaracja prezydenta Donalda Trumpa o utrzymaniu obecności wojsk USA w Polsce jest traktowana przez premiera z dużą nadzieją.
- Manewry Zapad-2025 odbędą się w dniach 12-16 września, z udziałem 13 tys. żołnierzy na Białorusi i 30 tys. w Rosji.
Jakie są reakcje na naruszenia przestrzeni powietrznej?
Na piątkowej konferencji prasowej premier został zapytany o doniesienia amerykańskiego dziennika "Financial Times", że USA zamierzają ograniczyć fundusze bezpieczeństwa dla państw europejskich, które znalazłby się na pierwszej linii ewentualnego konfliktu z Rosją, w tym dla Rumunii, Litwy, Łotwy i Estonii. Wśród krajów, które dotknęłyby cięcia, nie wymieniono Polski.
Zwrócił uwagę, że mamy do czynienia z narastającym napięciem związanym też z niektórymi prowokacjami, np. w postaci naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Premier zaznaczył, że długo rozmawiał na ten temat z szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. - Staramy się działać ostrożnie, bez emocji, żeby nie narobić szkód, ale Polska będzie reagowała od dzisiaj w sposób bardzo zdecydowany, także jeśli chodzi o tego typu prowokacje - zapowiedział szef rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Porównali spotkanie Nawrocki-Trump do randki. "Bardzo udana"
Podkreślił, że "każdy, kto zaryzykuje taką prowokację będzie musiał liczyć się z bardzo poważnymi konsekwencjami, zarówno jeśli chodzi o reakcje dyplomatyczne, działanie państwa, naszych służb, ale jak będzie trzeba, także działania kinetyczne". - Każdy, kto będzie naruszał przestrzeń powietrzną Polski będzie musiał liczyć się z reakcją Wojska Polskiego i to taką natychmiastową - powiedział Tusk.
Polska obserwuje manewry Zapad
Przekazał też, że Polska razem z sojusznikami przygotowuje się do stosownej reakcji na manewry, jakie przygotowują Rosja i Białoruś blisko polskiej granicy. Podkreślił, że ćwiczenia Zapad są bardzo agresywne, ponieważ symulują atak, nie - obronę. - Z naszej strony NATO będzie odpowiadało też manewrami na naszym terenie. Nie wykluczam także, ale o tym w przyszłym tygodniu powiem więcej, że zastosujemy szczególne środki wobec Białorusi, jeśli będą się powtarzały prowokacje ze strony białoruskiej - podkreślił Tusk.
W manewrach Zapad-2025, które mają się odbyć w dniach 12-16 września, oficjalnie ma wziąć udział 13 tys. żołnierzy. Inspektor generalny niemieckiej Bundeswehry Carsten Breuer powiedział w poniedziałek, że w ćwiczeniach weźmie udział 13 tys. ludzi na Białorusi i 30 tys. w Rosji.
Mniejsze szacunki podawali przedstawiciele władz litewskich: do 30 tys. wojskowych białoruskich i rosyjskich. Breuer stwierdził, że nie ma oznak, by pod przykrywką ćwiczeń Zapad-2025 przygotowywany był atak na terytorium NATO, ale zapowiedział, że siły niemieckie, jak i NATO zachowają czujność
Tusk zwrócił też uwagę, że obecność żołnierzy amerykańskich w Polsce jest wsparta "bardzo masywnie polską pomocą finansową". - Nikt w Europie nie daje tyle pieniędzy na swoje bezpieczeństwo - w tym na obecność wojsk amerykańskich na terenie kraju - jak Polska. Ja też o tym rozmawiałem z prezydentem Nawrockim przed jego wyjazdem do Waszyngtonu - żeby tego bardzo pilnować i żeby w Waszyngtonie nikt nie zapomniał, że Polska niczego za darmo nie dostaje. My na swoje bezpieczeństwo łożymy największe pieniądze w NATO, a wtedy, kiedy gościmy żołnierzy amerykańskich, my za to płacimy grube pieniądze - powiedział Tusk.
- Bardzo poważnie i z dużą nadzieją traktuję deklarację prezydenta Trumpa, że nie dojdzie do redukcji obecności amerykańskiej w Polsce, tej obecności militarnej, bo dla nas jest to istotny gwarant bezpieczeństwa - dodał.