Tusk: oczekuję od prezydenta męskiego stanowiska, nie kwilenia
Dzisiaj najwyższy czas powiedzieć, tym bardziej że w tym nie ma nic grzesznego, nic złego: Wygraliśmy, zbudowaliśmy większość, będziemy rządzili, to jest nasz pomysł na Polskę, nasza odpowiedzialność. I oczekiwałbym od prezydenta Lecha Kaczyńskiego takiego właśnie męskiego stanowiska, a nie (powiem może w sposób niemiły) takiego kwilenia i pokazywania: o, to oni winni, to oni winni, to oni winni! - powiedział lider PO, Donald Tusk w "Sygnałach Dnia".
"Sygnały Dnia: Dziś naszym gościem jest lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Witamy, panie pośle.
Donald Tusk: Moje uszanowanie.
Panie pośle, czy pan się podpisze pod zdaniem, że bez rządu większościowego nie da się przeprowadzić zasadniczych reform?
- Jako ogólna teza brzmi dość rozsądnie, natomiast w zależności od tego, co się chce zrobić w danym kraju, co się chce zrobić w Polsce, taka większość jest potrzebna. I jeśli pyta pan mnie wprost, czy większość złożona z Ligi Polskich Rodzin, Samoobrony i Prawa i Sprawiedliwości daje szansę czy wręcz gwarancję na dobre zmiany w Polsce, to odpowiem: nie, to nie jest dobra dla Polski większość. Ale wiem też, że prezydent Lech Kaczyński ma inne zdanie.
Jest optymistą i namawia także Polki i Polaków, by byli optymistami w sprawach zmian, które nasz czekają.
- Warto przekonywać Polaków, że nie grozi nam żadna katastrofa. Warto namawiać szczególnie młodych ludzi w Polsce, żeby nie myśleli o swojej przyszłości wyłącznie w kategoriach: kto szybciej wyjedzie na przykład za pracą. Ale nie wystarczą słowa. Dla mnie wczorajsze orędzie prezydenta nie było optymistyczne, bo nie można zakląć rzeczywistości w kilka zgrabnych formułek, jeśli one były zgrabne. Trzeba dać rzeczywistą perspektywę, na przykład pracy dla ludzi młodych, jeśli mają być optymistami. Same wezwania prezydenta optymizmu nie zbudują.
Nie było optymistyczne dla Platformy może dlatego, że to Platforma była jedyną partią wymienioną z nazwy podczas tego wystąpienia i to w kontekście jednoznacznie negatywnym.
- W każdym wystąpieniu, uważam to za coś żenującego, powiem szczerze, bo chyba nie ma takiego państwa w Europie, w którym w każdym wystąpieniu prezydent, głowa państwa, usiłowałby dyskredytować opozycję. Wczoraj miałem wrażenie, podobnie jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy, za każdym razem, kiedy występuje prezydent Lech Kaczyński, że jego główne zadanie to obronić Jarosława Kaczyńskiego, brata, prezesa PiS-u przed tą potężną falą zarzutów pod adresem jego polityki. Mówiąc krótko, Jarosław Kaczyński wynosi do władzy Andrzeja Leppera i Romana Giertycha, bardzo wielu Polaków nie zgadza się z tym i wtedy prezydent Lech Kaczyński występuje i mówi: to ich wina, to wina Platformy.
A może cel jest inny, panie przewodniczący. To zdanie, że to Platforma jest winna, powtarzane utrwali się w końcu i być może przyjdzie taki moment, że dla opinii publicznej Platforma będzie winna temu, co się w tej chwili dzieje.
- To będzie oznaczało jedno – że ludzie, którzy dzisiaj w Polsce rządzą, w tym prezydent Lech Kaczyński, nie chcą wziąć za siebie i za własne decyzje odpowiedzialności. I jeśli pan prezydent Lech Kaczyński tysiąc razy powtórzy tę fałszywą tezę, to ja tysiąc razy odpowiem: Wygraliście wybory, zbudowaliście koalicję, macie takich partnerów, jakich sobie wybraliście i weźcie wreszcie za to odpowiedzialność. Dzisiaj najwyższy czas powiedzieć, tym bardziej że w tym nie ma nic grzesznego, nic złego: Wygraliśmy, zbudowaliśmy większość, będziemy rządzili, to jest nasz pomysł na Polskę, nasza odpowiedzialność. I oczekiwałbym od prezydenta Lecha Kaczyńskiego takiego właśnie męskiego stanowiska, a nie (powiem może w sposób niemiły) takiego kwilenia i pokazywania: o, to oni winni, to oni winni, to oni winni!