Tusk: nie komentuję wystąpień najemników Cimoszewicza
Lider PO i kandydat tej partii na prezydenta
Donald Tusk zapowiedział, że w swojej kampanii nie
będzie komentował wystąpień "najemników pana Cimoszewicza". W
ten sposób Tusk odniósł się do apelu, jaki skierował do niego
rzecznik kandydata na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza
Tomasz Nałęcz.
Nałęcz oczekuje, że lider Platformy wyjaśni, czy poseł PO Konstanty Miodowicz miał coś wspólnego ze sprawą Anny Jaruckiej, oraz że zażąda od niego podania nazwiska osoby, która skontaktowała go z Jarucką. Chce także, by Tusk wyjaśnił, czy ktoś z PO miał coś wspólnego z "prowokacją" przeciwko Cimoszewiczowi do jakiej - jego zdaniem - doszło w czwartkowych "Sygnałach Dnia". Zarzucono tam Cimoszewiczowi kompromitującą wypowiedź na plenum KC PZPR w 1983 roku.
Jest mi bardzo przykro, ale pan Nałęcz dawno wyszedł z roli człowieka obiektywnego i powściągliwego w swoich opiniach. Przykro mi to mówić, ale jego sugestie często mają charakter insynuacji (...). Nic na to nie poradzę, że niektórzy chwytają się brzydkich metod wtedy, kiedy im nie idzie - powiedział Tusk dziennikarzom w Gdańsku.
Od kilkunastu dni słyszę często takie absurdalne opinie. Mogę powiedzieć jedno, że debata na poziomie komisji śledczej, na poziomie wymiany poglądów między panem Nałęczem a jego przeciwnikami prawdziwymi, czy wyimaginowanymi, nie interesuje mnie - dodał.
Stwierdził, że w interesie opinii publicznej leży wyjaśnienie wszystkich szczegółów każdej sprawy, która dotyczy także wyborów prezydenckich. Będę najbardziej usatysfakcjonowany, jeśli pełna prawda o okolicznościach także tej sprawy zostanie ujawniona - zapewniał Tusk.
Dodał, że spodziewa się szczególnie ze strony SLD coraz bardziej intensywnej "czarnej kampanii".
Ci, którzy zachowują się nieprzyzwoicie, nieuczciwie, dla których kłamstwo, czy właśnie prowokacja jest metodą działania politycznego, słusznie obawiają się zwycięstwa Platformy Obywatelskiej, czy mojego, bo takich metod i działań nie pozostawimy bez konsekwencji - podkreślił.