"Tusk nie jest chłopcem na telefon"
Premier Rzeczypospolitej nie jest chłopcem na telefon, do którego można zadzwonić w dowolnym momencie, pstryknąć i on się pojawia, prawda. Premier chciał rzeczowej rozmowy, a nie kolejnej takiej słownej przepychanki - tłumaczył Sławomir Nowak, gość Radia Zet.
21.05.2009 | aktual.: 21.05.2009 10:39
<\czat> : A gościem Radia ZET jest Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : Prezydent może latać. : Może, i latał do tej pory także. : Tak orzekł Trybunał. Prezydent – no i co w związku z tym po orzeczeniu Trybunału, czy prezydent może przewodniczyć delegacji? : Znaczy wydaje się, że akurat w tej kwestii wyrok Trybunału jest jednoznaczny. Po pierwsze nakłada na pana prezydenta obowiązek bycia stroną aktywną we współdziałaniu, jeśli chodzi o swoją aktywność międzynarodową i to dobrze, czyli to potwierdza jakby nasz pogląd w tej sprawie. Po drugie, prezentuje na posiedzeniach Rady Europejskiej prezentuje polskie stanowisko prezes Rady Ministrów i to rząd przygotowuje stanowisko na tą radę europejską, więc to też jest jasne przedstawienie sytuacji. Zatem pan premier jest szefem delegacji na radach europejskich. : A kto przedstawia stanowisko, czy prezydent może przedstawiać stanowisko? : Jak rozumiem, można
wywnioskować z tego jeżeli uzyska takie upełnomocnienie od rządu, czyli może się wypowiadać, tak mówi Trybunał Konstytucyjny, zgodnie ze stanowiskiem rządu. : Ale obecność prezydenta na posiedzeniach rady europejskiej jest w jakim charakterze teraz po orzeczeniu Trybunału? : No nie wiem, no jeżeli pan prezydent jako najwyższy przedstawiciel Rzeczypospolitej życzy sobie uczestniczyć w radach europejskich, to tak jak poprzednio nikt mu tego prawa nie odmawia. : Ale właściwie nic się nie zmieniło, bo jeżeli będzie jedno krzesło to znowu będzie awanturka. : To znaczy zawsze na radach europejskich, na posiedzeniach formalnych Rady Europejskiej są dwa miejsca. Są sytuacje, kiedy mamy do czynienia z nieformalnymi spotkaniami, jakimiś roboczymi lunchami na przykład, takimi spotkaniami, które ad hoc jakieś kryzysowe organizuje czasami prezydencja i wtedy bardzo często jest jedno miejsce dla jednego państwa. : I wtedy co? : No i wtedy, siłą rzeczy, ktoś musi zaprezentować stanowisko Polski i powinien to być premier.
: Czyli kto wygrał wczoraj? : Ja bym powiedział, że to jest remis z mocnym wskazaniem na premiera, aczkolwiek nie chciałbym tutaj za bardzo iść tą terminologią sportową, nie traktowaliśmy tego jako rozgrywki sportowej i takiego kto, komu bardziej… : Ale już pan nie będzie mówił Shrek, Shrek, Shrek? : Nie, Shrek był, pamięta pani, bo to też u pani w studio było, to w ogóle zabawna sytuacja, Shrek jest bardzo sympatyczną postacią. : No, ale dalej nie wiemy kto jest tym Shrekiem. : Na pewno nie odnosiło się do pana prezydenta, to mogę powiedzieć jeszcze raz. : Czyli taki jakiś ludzik skacze, tak? Kto był tym ludzikiem? No dobrze, nie dowiemy się kto był ludzikiem. Czy Lech Wałęsa jest problemem w Europie i Lech Wałęsa, który popiera Declana Ganleya, czy pan premier dostaje sygnały od przywódców europejskich o co chodzi? : Ja pochodzę z Gdańska i jestem człowiekiem, który został wychowany w cieniu… : Tak, ale nie rozmawiamy o pana historii, panie ministrze. : … legendy Lecha Wałęsy – tak, ale właśnie ten nieco
egotyczny wstęp był potrzebny do tego żeby uchylić się od odpowiedzi na pani pytanie, pani redaktor, dlatego że po pierwsze nie chcę i nigdy nie będę oceniał postaci Lecha Wałęsy, dla mnie to wielki bohater, dla mnie wielka postać. : Ale ja nie pytam o pana ocenę, czy jest to problem, czy politycy europejscy... : Staramy się aby to nie był problem, staramy się tłumaczyć stanowisko Polski i też pana prezydenta i mam nadzieję, że ta aktywność pana prezydenta, w tej specyficznej roli, w którą został wpisany obok pana Ganleya i działaczy Libertasu nie przekroczy pewnych granic, które staną się kłopotliwe dla polskiej polityki zagranicznej. : A przekroczenie granicy co by oznaczało, co miałby zrobić Lech Wałęsa, polecieć 4 czerwca, wieczorem do Paryża, to byłoby przekroczenie granic? : Nie chciałbym tutaj brnąć dalej w jakieś takie scenariusze, które moim zdaniem nie są prawdziwe i nie są prawdopodobne. : No dobrze, czy to jest kłopot dla Platformy Obywatelskiej, kłopot dla Donalda Tuska, dla premiera wizyta 4
czerwca Lecha Wałęsy w Paryżu? : Nie wiem w jakim celu miałby być w Paryżu. Wiem, że pan prezydent potwierdził swój udział… : No, ale wszyscy wiemy w jakim celu : …na szczycie i w uroczystościach na Wawelu. : Z Declanem Ganleyem na konferencji Libertasu. : I chyba potwierdził też swój udział w tych popołudniowych uroczystościach w Gdańsku, więc trudno mi jakoś odnosić się do agendy, musiałaby pani redaktor zaprosić jego szefa, szefa jego sekretariatu. : Nie, nie, moje pytanie było, czy to będzie kłopot dla premiera jeżeli tak się stanie? : Jeśliby się pojawił u boku pana Ganleya również 4 czerwca, to tak. : A Lech Wałęsa w Irlandii? : To duży problem dla całej Europy, zwłaszcza dla procesu ponownej ratyfikacji i przyjęcia Traktatu Lizbońskiego. Nasi przyjaciele z Irlandii, Partia Ludowa, nasz odpowiednik w Irlandii, jak i druga partia konserwatywna, bardzo zabiega w społeczeństwie irlandzkim o ponowne poparcie, zwiększenie poparcia dla Traktatu Lizbońskiego, który jest Europie potrzebny i każdy głos, który
jest przeciwko, a pamięta pani, że ruch pana Ganleya i cała jego aktywność wyrosła na sprzeciwie wobec Traktatu Lizbońskiego jest oczywiście problemem dla całej Europy, w tym Polski. : Lech Wałęsa mówi, że informował premiera Donalda Tuska o tym, że rozmawia z Ganleyem, i że premier go nie słuchał i dlatego ma u Lecha Wałęsy krechę. : Nie będę tego komentował, pan prezydent ma prawo wygłaszać różnego rodzaju poglądy. : Czyli co, Donald Tusk nie wiedział o tym, że Lech Wałęsa spotykał się z Declanem Ganleyem. : Nie będę tego komentował, pani redaktor, proszę o zwolnienie mnie z konieczności tutaj kluczenia. Pan prezydent wygłasza poglądy no, jakie chce, jest człowiekiem, który ma absolutne prawo do tego, to jest szczególny życiorys, więc ma szczególne prawa, trochę. : Czy prokurator krajowy Edward Zalewski przeszkadza, przeszkadza premierowi Donaldowi Tuskowi, czy nie ze swoją przeszłością? : Pan premier poprosił ministra Czumę o wyjaśnienia. Wczoraj do takiego spotkania doszło. Pan minister Czuma przedstawił
swój pogląd na sprawę i wyjaśnienia z tą sytuacją związane. Ma zaufanie do pana prokuratora Zalewskiego, jak rozumiem jest to jego najbliższy współpracownik w ministerstwie i bierze za niego pełną odpowiedzialność. I przypomnę tylko tyle, że akurat ta sprawa, po pierwsze jego członkostwo kiedyś w PZPR nie było tajemnicą. : W egzekutywie. : Nie było tajemnicą, a po drugie, po wyjaśnieniach pana ministra Czumy, który stwierdził, iż ten podpis o zgodzie na przesłuchanie jednego z opozycjonistów nie jest wystarczającą przesłanką żeby utracić do niego zaufanie. Jest bardzo dobrym prokuratorem. Jest prokuratorem, który doprowadził do skazania ZO W-ców, którzy byli zaangażowani a akcje przeciwko opozycji, w Lubinie na przykład. Więc nigdy też nie był zaangażowany w procesy polityczne. Ten podpis, być może miał charakter techniczny, albo zastępstwa dla innego prokuratora, więc pan minister nie wycofał swojego poparcia dla prokuratora Zalewskiego. : Pan był wstrząśnięty, kiedy pana pytano o to w TVN24. : Nie, nie
przesadzajmy. : Nie, nie był pan wstrząśnięty. : Nie. : Ale wstrząśnięty jest PiS, że taki człowiek jest prokuratorem. : No tutaj, to jest klasyczna taka, taki faryzeizm PiS-owski. Pamięta pani redaktor, kiedy u nich wiceministrem sprawiedliwości był pan sędzia Kryże, który między innymi wsadzał do więzienia, skazywał opozycjonistów, wsadzał do więzienia Bronisława Komorowskiego. : Ale był tylko sędzią, jak mówi PiS, a tu jest aż prokurator i ten prokurator jest szefem wszystkich prokuratorów i daje im przykład, o. : Ale akurat w tej sprawie chyba nie ma różnicy między systemem prawnym między wolną Polską a PRL tam i dzisiaj sędzia jest ostatnią instancją, na samym końcu. : Musimy kończyć i zaraz będziemy rozmawiać o tym, czy pan premier ma traumę, ma tramę po poniedziałkowym spotkaniu, Sławomir Nowak i Monika Olejnik. : Czy premier ma traumę po spotkaniu poniedziałkowym? : Nie wiem co to są „aligaski”, teraz mnie pani zażyła i tak się zastanawiam. : Nie, nie wiem co oni mówili nie bardzo usłyszałam, przyjdź
i powiedz co mówiliście. Dobrze - czy pan premier ma traumę po tym spotkaniu. : Nie, nie, nie, na pewno po pierwsze nie traktowaliśmy nigdy w kategoriach żadnego pojedynku, nie chodziło nam o to żeby komuś udowadniać, że nie ma racji, albo… no wręcz przeciwnie. Intencją pana premiera była taka rzetelna, i miał nadzieję na spokojną rozmowę ze związkowcami ze Stoczni, bo pamięta pani genezę tego spotkania i zaproszenia premiera. : Ja wiem, ale nic by się nie stało, gdyby premier przed spotkaniem ze stoczniowcami pojechał do Guzikiewicza, pana Guzikiewicza i tam… : Ja nie wiem czy by się nie stało. To znaczy to nie jest tak, że… : Powiedziałby – panowie, jadę, czekam na panów. : Dzisiaj jest każdy mądry po tej sytuacji i doradców jest całe mnóstwo, a kiedy trzeba podejmować taką decyzję wcale nie jest łatwo. Premier Rzeczypospolitej nie jest chłopcem na telefon, do którego można zadzwonić w dowolnym momencie, pstryknąć i on się pojawia, prawda. Premier chciał rzeczowej rozmowy, a nie kolejnej takiej słownej
przepychanki. Poprosił ich na to spotkanie, zaprosił też inne, to była duża akcja logistyczna, trzeba było uzgodnić z telewizjami, ze wszystkimi dziennikarzami, około stu dziennikarzy było tym zainteresowanych. To nie jest tak, że można w dowolnym momencie coś sobie ustalić i w ogóle poza opinią publiczną takie rzeczy robić. Jeżeli rzeczywiście oni chcieli rozmawiać, to najlepszym sposobem była rozmowa właśnie o godzinie 20., w poniedziałek, tam w auli Politechniki Gdańskiej. : No, ale teraz z perspektywy, czy pan nie żałuje, że premier nie pojechał do pana Guzikiewicza? : Nie, uważam, że to na pewno by nie sprzyjało spokojnej rozmowie, bo widziała pani redaktor, jakie tam były emocje, no szarpanie za rękę księdza Jankowskiego, takie już w ogóle, no muszę powiedzieć, że nieeleganckie, nieprzyzwoite i takie nabuzowanie taką agresją i w ogóle inwektywy pod adresem premiera, rządu – no to wszystko… było nieeleganckie. : Ale wie pan, co zauważyłam, że jak premier rozmawiał ze stoczniowcami, z tymi panami ze
związku „Okrętowców” i inżynierów, to była cisza. Pan Guzikiewicz i wszyscy inni, którzy siedzieli w Stoczni słuchali, byli oczarowani. : Nie wiem czy oczarowani, pewnie nie było tak… : Nie, jak zaczarowani, w ogóle nie… : Słuchali tej debaty, być może to, wie pani, no paradoksalnie może to jest dobry efekt. : Ale ja się zastanawiałam dlaczego, jak to jest, że oni nie krzyczą, nie pokrzykują, nie komentują. : No tam były jakieś, no co prawda nie słyszeliśmy, ale to mniejsza z tym, być może, może nawet to jest paradoksalnie dobry efekt tego spotkania, że mieli okazję wysłuchać racji pana premiera. : A ja mam inny pomysł dlaczego oni tak milczeli, nie wiem czy powinnam powiedzieć. : Chyba nie. : Powiem panu, dlatego, że oni siebie widzieli w telewizorze, taki psychologiczny, bo oni siebie cały czas widzieli w telewizorze i dlatego milczeli. : No być może, zresztą to nie jest tajemnicą, tam pan Guzikiewicz przez telefon, prawda, kiedyś jak pani Renata Berger też machała z mównicy blokując do kamery. Ale tu się
nie ma co dziwić. No mój Boże, tutaj akurat nie szukałbym żadnych negatywów. : Dobrze, ale czy według pana „Solidarnością” steruje PiS, prezydent? : Ja myślę, znaczy – nie wiem czy sam pan prezydent Rzeczpospolitej, ale na pewno mają sztywne łącze, można powiedzieć po młodzieżowemu między „Solidarnością”, a niektórymi działaczami PiS. Nie jest dla nikogo w Gdańsku tajemnicą, że dochodzi do regularnych spotkań działaczy z „Solidarności” stoczniowej z niektórymi działaczami z pomorskiego PiS, dochodzi do licznych spotkań z liderami PiS, również nieformalnych i uzgadniania pewnych stanowisk. Ja uważam, że – też to mówię w Gdańsku to nie jest dla nikogo tajemnicą, po prostu o tym wiemy. Te struktury się przenikają i po prostu działają bardzo zgodnie. : Czy premier był zły na ministra finansów za wywiad dla „Financial Times”? : Nie, nie było takiej rozmowy, pan premier cyklicznie się spotyka z panem ministrem finansów, jest taki czas, że trzeba mieć na bieżąco informacje, zresztą myślę, że skutecznie pan minister
finansów wytłumaczył swój wywiad w „Financial Times” i nieporozumienia, które w Polsce wokół tego narosły. On nie powiedział nic innego niż do tej pory. Mówi, że opinie Komisji Europejskiej dzisiaj są błędne, natomiast no może się zdarzyć jakiś zły scenariusz, w którym być może to się sprawdzi. Ale robimy wszystko żeby się nie spełniło. : Aaa, już wiem, mówili że pan ma ładne adidaski. : To nie są adidaski, to są zwykłe buty. : Aha, adidaski, zapatrzyli się na pana adidaski. : Nie, no naprawdę, ale przecież nie widać pod stołem, no ktoś, wchodzili pod, no dobra, już nic nie powiem. : No właśnie nie wiem, nie, nie wiem jak oni to robią. No dobrze, dziękuję, Sławomir Nowak był dzisiaj Gościem Radia ZET.