Tusk: należy też pamiętać o plusach tej prezydentury
Oceniając prezydenturę Aleksandra
Kwaśniewskiego szef PO Donald Tusk uważa, że jej plusem jest
skuteczna budowa silnej pozycji Polski w świecie, natomiast
minusem była niezdolność Kwaśniewskiego do "wyplenienia resztek po
komunizmie" oraz związki ze światem biznesu.
Zdaniem Tuska, pomimo genetycznych defektów wynikających z politycznego pochodzenia i historycznych uwikłań ustępującego prezydenta wysoko należy ocenić efektywność jego starań dotyczących wejścia Polski do NATO i Unii Europejskiej oraz budowy pozycji naszego kraju w obu tych organizacjach.
Szef PO wskazał też bardzo dobrą i zauważoną w świecie rolę Kwaśniewskiego w okresie "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie. To są banały, ale warto je przypominać wtedy, kiedy inni będą oceniać saldo Kwaśniewskiego i być może nie zawsze będą przypominać Polakom, że nie jest to saldo wyłącznie ujemne - zaznaczył.
Według Tuska, prezydenturę Kwaśniewskiego obciążają dwie związane ze sobą kwestie. Pierwsza to - jak uważa - niezdolność Kwaśniewskiego do zerwania pępowiny z ponurym systemem politycznym, którego był elementem przed rokiem 1989.
Dlatego gdy na moment zamykamy oczy, to oprócz UE i Kijowa widzimy także Cetniewo, widzimy prezydenta Kwaśniewskiego w obecności ludzi o dwuznacznej reputacji, o których mówi się później "podejrzany lobbysta", albo w najlepszej komitywie ze środowiskami, które później nazwano "układem wiedeńskim" - powiedział lider PO.
Dodał, że te środowiskowo-historyczno-towarzyskie związki prezydenta z ludźmi z biznesu, ze służb, a czasami mieliśmy wrażenie, że także z ludźmi ze świata przestępczego, to jest na pewno bardzo poważny cień na całej prezydenturze.
Druga kwestia, również - zdaniem Tuska - związana z rodowodem politycznym, to "dwuznaczna" rola Kwaśniewskiego, jeśli chodzi o jego gesty wobec Rosji i pojawiające się czasami podejrzenie, że nie wszystkie decyzje prezydenta miały charakter w pełni autonomiczny. I nawet jeśli te podejrzenia były dramatycznie niesprawiedliwe, to nie ma co ukrywać, momentami dość uzasadnione - ocenił szef Platformy.
Według niego, ludzie zależni pośrednio lub bezpośrednio od Kwaśniewskiego, związani z jego historycznym środowiskiem nie zrobili zbyt wiele, a może w ogóle nic w sprawie tak drażliwej jak przynajmniej częściowa niezależność energetyczna Polski od Rosji.
Tam, gdzie wchodziły w rachubę wielkie rosyjskie interesy i w dodatku przecinały się one w jakimś wymiarze z polityką, tam nie mieliśmy poczucia, że prezydent Kwaśniewski jest tarczą, która chroni polskie interesy przed rosyjskimi interesami - ocenił Tusk.
W jego opinii "brzydkimi szramami" prezydentury pozostaną zachowania prezydenta w niektórych sytuacjach. Myślę tu o Charkowie, o wizycie w ONZ, o lotnisku w Kaliszu. Bywały niezbyt często, ale jednak bolesne przypadki, w których wstydziliśmy się za jego zachowanie - powiedział Tusk.
Przyznał, że takich momentów więcej było podczas pierwszej kadencji Kwaśniewskiego. Ale i w drugiej - dodał - gdy przychodziły momenty krytyczne, takie jak wezwania prezydenta przed sejmowe komisje śledcze, Kwaśniewski tracił na długie chwile wiarygodność, bo to, co mówił i robił budziło - według Tuska - niepokój i zawstydzenie w opinii publicznej.
Zdaniem Tuska, sprawa ułaskawienia byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki jest nie tylko źle pojętą solidarnością byłych towarzyszy, ale może być też ilustracją poważniejszego problemu. Jeśli prezydent Kwaśniewski zdecydował się na coś tak kontrowersyjnego w finale prezydentury, można mieć obawy, że przez poprzednie 10 lat bywały przypadki równie albo jeszcze bardziej gorszące - uważa szef PO.