Trwa ładowanie...
d4euvlc
23-01-2006 14:55

Tusk krytykuje PiS, ale liczy na pomoc prezydenta

W ręku prezydenta Lecha Kaczyńskiego leżą klucze do pojęcia próby budowy stabilnego układu politycznego - powiedział Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Tusk podkreślił, że PO dziś byłaby przeciwna budżetowi proponowanemu przez PiS.

d4euvlc
d4euvlc

Lider Platformy nie ma jednak za dużo nadziei na normalizację obecnej sytuacji i na to, że "PiS wreszcie powie otwarcie, o co chodzi i jaki ma plan". Tusk powiedział na briefingu, że efektem jego niedawnych trzech rozmów z prezydentem było zobowiązanie się Lecha Kaczyńskiego, iż "będzie przekonywał partię, z której się wywodzi, aby podjęła wysiłek budowy stabilnej koalicji z PO".

Odnosząc się do zapowiedzi spotkania sekretarza generalnego PO Grzegorza Schetyny z wiceprezesem PiS Adamem Lipińskim - do którego ostatecznie nie doszło w niedzielę, a które być może odbędzie się w poniedziałek - Tusk powiedział, że o rozmowę zwrócił się Lipiński, by ustalić, jakie są techniczne możliwości prowadzenia rozmów między PO i PiS.

"Czekamy na efekty misji prezydenta"

Ale - podkreślił Tusk - klucze do rozwiązania sytuacji nie leżą obecnie w rękach Lipińskiego czy Schetyny, tylko prezydenta. To on i w rozmowie ze mną, i w jakimś sensie publicznie, zobowiązał się, że podejmie próbę budowy bardziej stabilnego ładu w polskim parlamencie. Poczekajmy na efekty jego misji - powiedział szef PO.

Pytany, o czym mieliby rozmawiać Schetyna i Lipiński, Tusk odparł, że dobre byłoby ustalenie, by rozmowa o koalicji nie była medialną grą "kto komu bardziej przyłoży", tylko żeby znaleźć miejsce i sposób poważnej rozmowy. Podkreślił, że był bardzo zaskoczony sytuacją, gdy "z jednej strony Lipiński prosi o spokojne i poufne spotkanie we Wrocławiu, a tego samego dnia prezes PiS obwieszcza światu, że odbędą się niezwykle tajne rozmowy pod adresem takim i takim".

d4euvlc

Tusk radził też dziennikarzom, by o interpretację znaczenia rozmowy Schetyny z Lipińskim pytali Jarosława Kaczyńskiego, który w sobotę publicznie poinformował, że ma dojść do rozmów PO i PiS. Zapytany, dlaczego szef PiS powiedział publicznie o rozmowie, która miała być poufna, Tusk odparł, że dlatego, by "wywrócić nawet najdrobniejszą możliwość porozumienia".

Nie rozumiem tego. Wiem jedno, że o ile z jednym bratem (Lechem Kaczyńskim) rozmawiam o tym, żeby było dobrze, to drugi brat (Jarosław Kaczyński) później robi wszystko, żeby było źle. I tak dziś to wygląda - ocenił Tusk.

Dodał, że dziś wątpi, aby w takiej atmosferze możliwe było doprowadzenie do poważnej rozmowy między PiS a PO. Ale - zaznaczył - nie chce być bohaterem ciągłego zamieszania i dlatego uznał, że sprawą powinien zająć się prezydent. Jeśli Lech Kaczyński jako prezydent RP podejmie na serio misję stworzenia warunków do budowy koalicji, to mam nadzieję, że przynajmniej on nie będzie przedmiotem tej nieustannej wojenki i dywersji ze strony brata - stwierdził Tusk.

Doda Elektroda ministrem kultury?

Pytany, czy o sprawach PO i PiS nie powinien rozmawiać on i Jarosław Kaczyński jako szefowie obu partii, Tusk przypomniał swe niedawne spotkanie z prezesem PiS. Spotkanie było "na szczycie", ale konsekwencje i atmosfera po tej rozmowie sięgnęły dna. Mam wrażenie, że na razie pan prezes Kaczyński nie jest gotowy do zawarcia porozumienia z kimkolwiek, tylko jest coraz bardziej tak wewnętrznie napakowany, żeby każde porozumienie z każdym unieważniać - powiedział szef Platformy.

d4euvlc

Rano ogłaszać gotowość do rozmów z Samoobroną, w południe z Platformą, po południu z LPR, a wieczorem obrazić wszystkich. To jest dzisiejsza strategia pana Kaczyńskiego. Dlatego - powtarzam - wolę zostawić te sprawy w ręku prezydenta, bo on jest lepiej wyposażony w możliwości przekonywania PiS niż ja - dodał.

Tusk nie chciał komentować doniesień prasowych, że nowym szefem MSZ miałby zostać europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski. Premierem - pan Kluska, wicepremierem - pan Jan Krzysztof Bielecki, a ministrem kultury - Doda Elektroda. To są komunikaty, które płyną od Jarosława Kaczyńskiego - żartował. Ocenił też, że do wieczora mogą pojawić się kolejne "fantazje polityków PiS". Tusk powiedział, że gdyby dziś PO miała podejmować decyzję w sprawie budżetu na 2006 rok, to głosowałaby przeciw. Podkreślił jednak, że zabiegał o spotkanie posła Platformy Zbigniewa Chlebowskiego z wicepremier i minister finansów Zytą Gilowską w sprawie zgłoszonych przez Platformę poprawek do projektu budżetu.

Ja z budżetu nie chcę robić wojny ani instrumentu gry "w te czy we w te". Ten budżet jest kiepski, można go poprawić. Jeśli takie spotkanie dojdzie do skutku i jeśli ustalimy, że ten budżet można naprawiać, to nie wykluczam poparcia tego budżetu - powiedział szef PO.

d4euvlc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4euvlc
Więcej tematów