Tusk: Kaczyński prezydentem wyłącznie swojej partii
Według szefa PO Donalda Tuska, prezydent Lech
Kaczyński "okazuje się prezydentem wyłącznie swojej partii i
swojego brata". Lider PO odniósł się w ten sposób do wypowiedzi prezydenta, który mówił w Polskim Radiu, że są
podstawy, by zażądać uchylenia immunitetu pewnych posłów PO.
18.10.2007 | aktual.: 18.10.2007 18:09
W opinii Tuska, wystąpienie prezydenta to "przekroczenie kolejnej granicy". Granicy, której prezydent RP nie powinien przekraczać - powiedział Tusk w Krakowie. Mimo wielu ostrzeżeń, autorytetów, ale także płynących z opinii publicznej, prezydent Lech Kaczyński okazuje się prezydentem wyłącznie swojej partii i swojego brata - podkreślił.
Pan prezydent Kaczyński chciałby - widać to dziś jak na dłoni - w niedzielę wieczorem powiedzieć: "melduję wykonanie zadania" Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie będzie miał tej okazji - powiedział lider PO.
L. Kaczyński w radiowych "Sygnałach Dnia" powiedział, że "są w tej chwili podstawy do tego, żeby zażądać uchylenia immunitetu pewnych posłów Platformy Obywatelskiej, ale się tego nie robi właśnie ze względu na kampanię wyborczą". Zapytany, czy to są znaczący posłowie PO z "pierwszej ligi", odpowiedział, że "nie z pierwszej piątki może, ale z pierwszej ligi na pewno". Nie chciał jednak mówić, ilu ich jest i o jakie zarzuty może chodzić.
Zdaniem prezydenta, na początku lat 90. w czasie tzw. inwigilacji prawicy, jedynym - według niego - okresie, w którym demokracja w Polsce była rzeczywiście zagrożona, honorowo zachowywał się jego brat Jarosław Kaczyński, a Donald Tusk "siedział cicho". Myślę, że gdyby miał trochę honoru, to od tej pory zawsze by siedział cicho w tej sprawie, kto jest za demokracją, a kto przeciw. Bo jedyne realne zagrożenie było wtedy - dodał L. Kaczyński.
Według Tuska, nie ma przypadku w tym, że to właśnie w rozgłośni radia publicznego, prezydent "usiłuje włączyć się w kampanię zastraszania, szantażu i brutalnego nacisku na opozycję, na PO" i to - jak dodał - "wystawia mu jak najgorszą ocenę"
Lider Platformy mówił, że przeciwko PO, podobnie jak w roku 1989 przeciwko "Solidarności", "wytacza się najcięższe armaty". Prokuratura, służby specjalne, media publiczne, aparat państwowy, prezydent i premier, ten jednolity front jest wymierzony przeciwko PO - powiedział Tusk. Dodał, że im bardziej prezydent i premier brną "w tę wyjątkowo paskudną politykę", tym bardziej rośnie w nim przekonanie, że PO wygra wybory.
Nikt więcej już w Polsce nie wygra wyborów przy pomocy prowokacji, szantażu, brutalnego nacisku aparatu państwowego - zapowiedział Tusk.
Jak podkreślił, informacje dotyczące telewizji publicznej "mówią o tym, że przekroczono wszelkie granice, jeśli chodzi o łamanie neutralności w czasie tych wyborów". Budzi to już niepokój i troskę obserwatorów międzynarodowych - zauważył. Sprecyzował, że chodzi o dysproporcje w czasie dla poszczególnych ugrupowań i stronniczość w relacjach.
Tusk poinformował, że PO powołała zespół do dokładnej analizy prawnej, na ile niektórzy funkcjonariusze państwowi, w tym premier, szef CBA Mariusz Kamiński, a także szefostwo telewizji publicznej, łamią prawo.
Dzisiaj jest bardzo wiele znaków wskazujących na to, że jest to nie tylko drastyczne łamanie przyzwoitości i obyczajów, ale także łamanie prawa - powiedział Tusk. Zapowiedział, że wszyscy winni łamania prawa poniosą odpowiedzialność.
Niewykluczone, że wobec niektórych polityków i funkcjonariuszy będzie to odpowiedzialność karna. PO nie puści płazem żadnego łamania prawa przez władzę - oświadczył Tusk.