"Tusk i Kaczyński to kłótliwi komedianci"
Wyszli z tego samego środowiska, a zachowywali się jak jacyś uczuleni na siebie wrogowie. I można było się czasami pośmiać, patrzeć z podziwem, jakich chytrych sztuczek używają, żeby jeden drugiemu zrobił przykrość. Ale nie po to się wybiera polityków, żeby zastępowali kabaret - powiedział o Jarosławie Kaczyńskim i Donaldzie Tusku lider PSL Waldemar Pawlak w "Salonie Politycznym Trójki".
Salon Polityczny Trójki: Tusk czy Kaczyński? Kto narzuci tematy, narzuci ton? Kto wygra tę debatę?
Waldemar Pawlak: Średnio mnie to interesuje, bo na pewno obydwaj się pokłócą i tu będzie główny obszar popisywania się kto komu lepiej dokopie. Myślę, że polityka nie powinna się sprowadzać tylko do tego zagryzania, tylko do tego, kto z kim lepiej potrafi współpracować - mówiąc tymi wielkimi słowami i literami - dla dobra wspólnego.
Załóżmy, że jednak Pan to obejrzy, albo, że mógłby Pan doradzić obu, to jakie pytania wzajemnie powinni sobie Panowie zadać, żeby to nie było zagryzanie? Jakie tematy poruszyć, żeby debata miała głębszą wartość?
- Ja będę doradzał Januszowi Piechocińskiemu, który będzie występował w debacie nad rozwojem cywilizacyjnym i będę mu radził, żeby skupił się na tych czynnikach, które decydują o przyszłości naszego kraju, decydują o tym, żeby Europa była tu u nas w Polsce. Natomiast jak panowie będą to rozgrywać, to jest ich problem. Myślę, że ta kadencja była przykładem, gdzie te dwie największe partie wykazały się najmniejszą odpowiedzialnością.
70% Polaków wybiera pomiędzy PiS i PO.
- To się jeszcze okaże. W moim przekonaniu ta sondażowa propaganda służy właśnie temu, żeby ukierunkować uwagę ludzi na te ugrupowania, które tak bardzo między sobą się kłócą. W moim przekonaniu ci, którzy się kłócą, to głosy na te ugrupowania, to będą właśnie głosy stracone, bo to znaczy, że to są głosy zmarnowane na ludzi, którzy nie potrafią się porozumiewać. Jesteśmy w XXI w. i w kraju, w Europie powinniśmy wybierać takich polityków, którzy się sprawdzili. Ze strony PSL-u, na naszych listach i na naszych spotach, przedstawiamy nie sztuczne, pozorowane, aktorskie wyczyny, tylko konkretnych ludzi, którzy w gminie, w województwie pokazali, że potrafią zarządzać sprawami wspólnymi. Może nie są tacy rozrywkowi, jak kandydaci z innych ugrupowań, może nie są i na pewno na naszych listach nie ma tylu spadochroniarzy, tylko są ludzie miejscowi, którzy mieszkają, pracują, płacą podatki w swoim okręgu wyborczym - to jest gwarancja w przypadku PSL-u, to jest 112 lat gwarancji dobrej polityki, solidnej i
odpowiedzialnej.
Czy ja dobrze rozumiem - Pan mówi, że Tusk i Kaczyński to są kłótliwi komedianci?
- Tak. Bo w taki sposób przez ostatnie 2 lata uprawiali między sobą politykę. Ludzie wyszli z tego samego środowiska, a zachowywali się jak jacyś uczuleni na siebie wrogowie. I można było się czasami pośmiać, patrzeć z podziwem, jakich chytrych sztuczek używają, żeby jeden drugiemu zrobił przykrość. Ale nie po to się wybiera polityków, żeby zastępowali kabaret.
Kto stosuje propagandę sondażową?
- Patrząc na te rozbieżności między prawdziwymi wyborami, a badaniami, które robią "sondażownie", to można zadać pytanie, czy to jest poważna i profesjonalna robota. Jeżeli 60% ankietowanych nie odpowiada na pytania, a na podstawie pozostałych 40 proc. robi się wnioskowania i ekstrapolacje na przyszłość, to znaczy, że tu coś jest nie w porządku z podstawami tej działalności. Myślę, że Pan by nie postawił swoich pieniędzy na wyniki wyborów podłóg tego, co sondaże pokazują.
Nie postawiłbym.
- I słusznie.