"Tusk hulał na nartach w czasach kryzysu"
Prezydent nie ma obowiązku uczestniczyć we
wszystkich debatach sejmowych. Premier Donald Tusk, który w
czasie kryzysu hulał na nartach, jest ostatnią osobą, która
miałaby prawo upominać prezydenta za nieobecność w sejmie -
powiedział prezydencki minister Michał Kamiński.
13.02.2009 | aktual.: 13.02.2009 15:52
W ten sposób odniósł się do wypowiedzi premiera, który stwierdził, że jest rozczarowany nieobecnością Lecha Kaczyńskiego w piątek w sejmie podczas przedstawiania przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego informacji o priorytetach polityki zagranicznej w 2009 r. i debaty nad nią.
- Wydaje się, powiem wprost, że pan prezydent bierze za to pieniądze m.in. żeby współtworzyć polską politykę zagraniczną - mówił szef rządu.
Kamiński podkreślił, że Lech Kaczyński znał treść piątkowego wystąpienia ministra spraw zagranicznych.
- Treść wystąpienia ministra spraw zagranicznych prezydent znał dzięki - skądinąd miłemu - faktowi, że minister przesłał je prezydentowi wcześniej - powiedział Kamiński.
Podkreślił też, że Lech Kaczyński wysłał w piątek do sejmu najwyższego przedstawiciela swojej Kancelarii - jej szefa, Piotra Kownackiego.
- Premier, który w ubiegłym roku zwiedził Machu Picchu, a w czasie kryzysu hulał na nartach, jest ostatnią osobą, która miałaby prawo upominać pracującego i pracowitego prezydenta - oświadczył z kolei Kamiński.
Według niego, słowa premiera są "niesłychane". Jak mówił, wynikają one z frustracji polityka, którego przerosła funkcja i są próbą przykrycia tego, że delikatnie mówiąc, nie nastąpiły zapowiadane cuda.
Kamiński stwierdził ponadto, że premier nie uczestniczy w wielu sejmowych debatach dotyczących polityki rządu, za którą sam bezpośrednio odpowiada. Jak mówił, to właśnie Donald Tusk jako parlamentarzysta zasłynął z lenistwa.