Tusk daje ostrą reprymendę pracownikowi TVP
Donald Tusk rozmawiał dzisiaj z wyborcami w Kaliszu. W trakcie spotkania pytanie zadał mu pracownik TVP. Dostał ostrą odpowiedź od szefa PO, zareagowali też oburzeniem zebrani wokół polityka wyborcy.
- Adrian Borecki, telewizja polska. Czy pański rząd był gotów oddać niemal pół Polski... - zaczął pracownik TVP, gdy nagle przerwały mu głosy oburzenia i sprzeciwu zebranych wokół Tuska wyborców. - Takie głupoty! - komentowało głośno kilka osób z tłumu.
- ...w przypadku agresji ze wschodu? O tym mówią plany obrony, które podpisał pański minister Bogdan Klich - dokończył pytanie Borecki z TVP.
- Skrót TVP, który pan intepretuje staromodnie jako "telewizję polską", to już teraz jest raczej TV Pegasus albo TV PiS. Nawet praca w TVP Info, czy w TVP, nie zwalania pana z obowiązku bycia elementarnie kulturalnym. Nie życzę sobie, żeby pan stwierdzał, będąc pracownikiem mediów, że lider opozycji "wpada w furię". Ja już nie zastąpię panu rodziców, nie wychowam pana. Ludzie widzą, jak pan się zachowuje - odpowiedział Tusk, prawdopodobnie odnosząc się do komentarza, który usłyszał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jeśli chodzi o strategię obronną. Wszyscy to już wyjaśnialiśmy. Plany operacyjne, o których kłamliwie opowiadacie w TVP, były prostą konsekwencją dokumentów przygotowanych przez Lecha Kaczyńskiego i Jarosława Kaczyńskiego - z czasów, gdy był on premierem. Zostało to udowodnione, proszę pytać Sikorskiego, Siemoniaka i generałów - kontynuował Tusk.
- Nie ma się z czego śmiać, to jest dramat. Polscy generałowie pytają mnie, jak mają powiedzieć prawdę, że PiS kłamie. Strategia obronna była zawsze wynikiem współpracy partii politycznych - podkreślał dalej.
- Z Lechem Kaczyńskim w sprawach obrony pracowaliśmy ręka w rękę. Obrażacie Lecha Kaczyńskiego i jego dorobek, to wasz problem - dodał na koniec Donald Tusk.