Tusk będzie współpracował z PiS. "Kocham Polskę niezależnie od tego, kto był premierem"
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk zapewnił, że nie będzie miał problemu ze współpracą w Brukseli z ewentualnym premierem z PiS. - Urodziłem się w Polsce i kocham Polskę niezależnie od tego, kto był premierem. Kiedy był premierem Jaruzelski też kochałem Polskę, pamiętam premiera Cyrankiewicza i też kochałem Polskę - powiedział Tusk.
16.10.2015 | aktual.: 16.10.2015 18:52
Tusk ocenił, że jego następczyni premier Ewa Kopacz dobrze poradziła sobie w obliczu niełatwej sytuacji PO. - Kiedy zostałem wybrany na stanowisko przewodniczącego Rady, sytuacja Platformy też nie była łatwa - powiedział polskim dziennikarzom w Brukseli były szef polskiego rządu w odpowiedzi na pytanie o to, czy nie ma do siebie pretensji, że zostawił swoje ugrupowanie w nie najlepszej kondycji.
- To nie jest tak, że moje odejście wyraźnie pogorszyło sytuację Platformy. Mam wrażenie, że potrzeba zmiany w Polakach jest też dość wyraźnie odczuwalna - oświadczył Tusk. Były premier był pytany o sprawy krajowe przy okazji spotkania z korespondentami na temat czwartkowego szczytu UE dotyczącego kryzysu uchodźczego.
Szef Rady Europejskiej zwrócił uwagę, że formacja, z której się wywodzi, rządzi już osiem lat. - To rekord świata, jeśli chodzi o długość rządzenia w Polsce demokratycznej i ta potrzeba zmiany, nawet jeśli nie jest racjonalna, jest wyraźna i była zauważalna już wcześniej" - ocenił Tusk. Jak dodał, wcale nie jest pewien, czy jeśli byłby dalej premierem Polski i szefem PO, notowania tego ugrupowania byłyby lepsze. - Jestem przekonany, że w tych niełatwych okolicznościach pani premier utrzymała silną pozycję Platformy i naprawdę nie ma się czego wstydzić - stwierdził.
Tusk o aferze podsłuchowej: ta sprawa jest zamknięta
Odnosząc się do afery podsłuchowej przekonywał, że znalazła ona bardzo szybko finał w prokuraturze, jeśli chodzi podjęcie przez nią działań. Jego zdaniem w tej sprawie nie ma przestrzeni dla działania polityków. - W momencie, kiedy zidentyfikowano osoby odpowiedzialne za podsłuchy, ta robota należała już wyłącznie do organów ścigania - tłumaczył. - Ta sprawa z punktu widzenia polityków jest zamknięta. Nie mówię o odpowiedzialności, ale o działaniach o charakterze prawnym - dodał.
Szef Rady Europejskiej pytany, czy jeśli w grudniu do Brukseli jako reprezentant naszego kraju przyjedzie premier z PiS, to będzie mu pomagał, odparł: "odpowiedź jest oczywista - Polska jest tylko jedna".
- W sensie emocjonalnym nie mam z tym żadnego problemu. Mogę lubić lub nie lubić polityków z Polski, ale to, żeby pomagać własnej ojczyźnie w takich ramach, jakie są tu dopuszczalne, to jest dla mnie bezdyskusyjne - oświadczył Tusk. Dodał, że "urodził się w Polsce i kocha Polskę niezależnie od tego, kto był premierem". - Kiedy był premierem Jaruzelski też kochałem Polskę, pamiętam premiera Cyrankiewicza i też kochałem Polskę - mówił.
Jego zdaniem należy pytać raczej tych, którzy w Polsce zabiegają o zwycięstwo w wyborach, jak oni będą traktować Europę i jego samego, a nie to, jak on ich będzie traktował. - Ja tu nie będę żadnym problemem. Wy się naprawdę martwcie o to, żeby z Polski do Brukseli nie wyjeżdżał ktoś, kto chciałby tylko coś zniszczyć, czy skonfliktować - powiedział były szef PO, dodając, że los naszego kraju, mimo jego pomocy, w 99 proc. będzie zależał od tego, kto będzie rządził w Warszawie i reprezentował nasz kraj w Brukseli.
To, że Polska ma wysoko umocowanego przedstawiciela w Radzie Europejskiej "od czasu do czasu może być przydatne dla naszego kraju" - mówił Tusk. Zastrzegł, że nie musi być tak zawsze, bo nie reprezentuje on w Brukseli tylko jednego państwa, ale - jak się wyraził - Polska może się dzięki temu czuć bezpieczniejsza w tych trudnych czasach.
"To jest moje prawdopodobnie ostatnie zajęcie polityczne"
Szef Rady Europejskiej bronił też swoich metod działania na piastowanym przez siebie stanowisku. Przekonywał, że kieruje się tym, czy coś przyniesie efekty, a nie tym, czy zostanie za to skrytykowany czy nie. - Ponieważ to jest moje prawdopodobnie ostatnie zajęcie polityczne, więc stać mnie na niepolityczne zachowania, czyli mówię, co myślę i robię co uważam za stosowne - oświadczył.
Były premier odnosił się też to kwestii debaty, jaka planowana jest pomiędzy Kopacz, a kandydatką PiS na premiera Beatą Szydło. Tusk mówił, że od czasu jego dyskusji telewizyjnych z szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim w 2007 r. miał kłopot "z przywołaniem" go do debaty. - Później aż się zrobiła z tego taka nudna piosenka w Polsce, czy Kaczyński przyjdzie na debatę, czy nie, czy debata się odbędzie czy nie - wspominał.
Jego zdaniem istotniejsze od takich sporów jest to, co politycy będą mieli do powiedzenia w czasie debat. W jego ocenie wydaje się logiczne, że do bezpośredniej rozmowy powinni stanąć przedstawiciele PO oraz PiS. - To może nie jest jakoś fair w stosunku do pozostałych uczestników, ale wciąż ten główny pojedynek, to pojedynek pomiędzy PO i PiS - oświadczył.
Jak podkreślał, jest przekonany, że w najważniejszych sprawach krajowych i międzynarodowych w "sporze między PO i PiS zawiera się istota polskiej polityki". Zapewniał, że nie chodzi o to, że te partie są w bardzo ostrym sporze, ale nawet gdyby był on łagodny, to przedstawiają one dwa główne punkty widzenia na polskie sprawy.