Turkowskie szwaczki domagają się wypłaty zaległych pensji
200 turkowskich szwaczek ze spółki Telper
przerwało pracę na dwie godziny. Jak pisze "Gazeta
Poznańska" kobiety domagają się wypłacenia zaległych pensji.
06.06.2006 01:55
Turkowska szwaczka zatrudniona w Telperze zarabia miesięcznie niewiele ponad 600 zł netto. Pensje od wielu miesięcy wypłacane są im w ratach, po 100 zł miesięcznie.
Chcemy dostać swoje pieniądze, które uczciwie zarobiłyśmy. Niedawno wypłacono nam ostatnią ratę marcowej pensji. A mamy już czerwiec - mówią kobiety.
Prezes Telperu Dorota Michalska nie kryje, że firma jest w trudnej sytuacji. Jako główną przyczynę podaje niską wydajność pracowników, konkurencję rynku chińskiego i zaległości w spłacie zobowiązań ze strony odbiorców firm we Francji i Niemczech.
O jakiej niskiej wydajności mowa? Przecież pracujemy jak przed dziesięciu laty. A jeśli trochę słabiej, to jaka jest motywacja do lepszej pracy? Przecież my dostajemy po 100 zł miesięcznie wypłaty. Traktują nas jak niewolników i chcą wydajniejszej pracy. Za co?" - denerwują się szwaczki.
Dorota Michalska zapewnia, że jak tylko wpłyną pierwsze zaległe pieniądze z Francji, jej pracownice otrzymają zaległe pensje. Naprawdę jest mi przykro, że taka sytuacja w naszej firmie ma miejsce. Jak tylko pojawią się zaległe dwa tysiące euro, w pierwszej kolejności przeznaczymy je na wypłatę pensji kwietniowych i majowych. Proszę o cierpliwość" - mówi "Gazecie Poznańskiej.