Turek wraca jak bumerang
Wydzierżawienie lotniska pod Białą Podlaską
firmie Turka Vahapa Toya skończyło się skandalem i długami. Mimo
to Agencja Mienia Wojskowego zamierza oddać to samo lotnisko
najbliższym współpracownikom Toya - ustaliła "Rzeczpospolita".
09.11.2004 | aktual.: 09.11.2004 06:51
Chodzi o Ryszarda Grabasa i Mariana Robełka. Agencji nie przeszkadza, że współpraca z nimi już raz skończyła się skandalem i milionowymi długami. Teraz mają zarządzać terenem i zbudują lotnisko. Założona przez nich spółka Gebor podpisała już list intencyjny z Agencją. Przewiduje on, że wspólnie powołają spółkę, a agencja wniesie do niej aportem lotnisko.
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że jednym z udziałowców Gebora jest turecka spółka, a wiceprezesem tamtejszy przedsiębiorca. Niewykluczone więc, że za nowym przedsięwzięciem kryje się Vahap Toy.
Grabas jest byłym pierwszym sekretarzem Ambasady PRL w Moskwie i attache handlowym PRL w Tiranie. Robełek jest generałem w stanie spoczynku. Gdy zapadały decyzje o przyszłości wojskowego lotniska w Białej, był szefem planowania strategicznego sił zbrojnych RP.
Jak wynika z ustaleń "Rz" szef Agencji Mienia Wojskowego Jerzy Rasilewicz doskonale zna Grabasa i Robełka. W 2001 roku, zanim objął to stanowisko, zasiadał w radzie nadzorczej jednej z ich spółek. Prezes Agencji nie wyjaśnił gazecie dlaczego sprzyja przedsiębiorcom. Był nieuchwytny.(PAP)