Turecka armia "zaniepokojona" przebiegiem wyborów
Armia turecka wyraziła zaniepokojenie przebiegiem wyborów prezydenckich i zapowiedziała, że zamierza bardziej otwarcie włączyć się do procesu wyborczego.
Oświadczenie dowództwa opublikowano kilka godzin po głosowaniu w parlamencie, które nie przyniosło wyborczego rozstrzygnięcia, natomiast potwierdziło istnienie głębokiego rozłamu między zwolennikami pełnego rozdziału religii i państwa, a rządem, poddającym się wpływom islamistów.
"Tureckie siły zbrojne przypatrują się z zaniepokojeniem tej sytuacji (związanej z wyborami)" - napisał Sztab Generalny w wyjątkowo kategorycznie sformułowanym oświadczeniu, opublikowanym przez oficjalną agencję prasową Anatolia.
"Nie należy zapominać, że tureckie siły zbrojne są jedną ze stron toczącego się sporu, jako absolutny obrońca sekularyzmu" - podkreślono w oświadczeniu. "Jeśli zajdzie potrzeba, zademonstrują one bardzo jasno swoje podejście i podejmą działania. Nikt nie powinien mieć wątpliwości co do tego" - napisano.
Armia zwraca uwagę na wzrost aktywności sił "reakcji" (czyli islamistów), czego przejawem było - zdaniem wojskowych - niedawne zamordowanie trzech chrześcijan w wydawnictwie biblijnym na wschodzie kraju. Wg mediów, aresztowani pod zarzutem zabójstwa podejrzani to bojownicy islamscy.
W pierwszej rundzie wyborów prezydenckich, odbywających się zgodnie z turecką ordynacją wyborczą w ramach parlamentu, kandydat rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), wicepremier i minister spraw zagranicznych Abdullah Gul nie uzyskał wystarczającego poparcia, ale zebrał aż 357 głosów na 550 członków parlamentu, co oznacza, że zabrakło mu tylko 10 głosów do uzyskania wymaganej większości dwóch trzecich.
Tureckie elity państwowe na czele z wojskiem, opowiadające się za całkowitą świeckością struktur państwowych, obawiają się, że były islamista Gul po wyborze na prezydenta będzie dążył do podważenia obowiązującego od wielu dziesięcioleci rozdziału religii i państwa.
Gul, demonstrujący nowoczesność dyplomata, twierdzi, że zerwał z islamistyczną przeszłością i obecnie opowiada się w pełni za demokracją w ujęciu konserwatywnym. Jest on doceniany za granicą jako architekt tureckiej strategii ubiegania się o członkostwo w Unii Europejskiej.
Jego krajowi przeciwnicy nie ufają mu jednak w pełni, przypominając jego islamistyczną przeszłość i wypominając mu, że jego żona wciąż nosi na głowie nakazywaną przez religię chustę osłaniającą włosy, czego nie czyni już od dawna bardzo wiele Turczynek.
Choć rząd cieszy się szerokim poparciem, to jednak stanowisko świeckich elit popiera również znaczna część społeczeństwa. Przed dwoma tygodniami na ulice stolicy kraju Ankary wyległy setki tysięcy obrońców sekularyzmu, którzy wystąpili przede wszystkim przeciwko ewentualnej prezydenckiej kandydaturze Tayyipa Erdogana, premiera obecnego, powiązanego z kręgami religijnymi rządu. Kolejny taki wiec sekularystów ma się odbyć w Stambule, drugim obok Ankary głównym centrum państwa tureckiego.
Główny rywal rządzącej AKP, opozycyjna Partia Ludowo-Republikańska (CHP), która ma 178 posłów w parlamencie, w porównaniu z 354 posłami AKP, zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie głosowania za nieważne. Argumentowała, że na sali obecnych było mniej niż dwie trzecie deputowanych. Trybunał zapowiedział, że zajmie w tej sprawie stanowisko w poniedziałek, na dwa dni przed środowym, drugim głosowaniem prezydenckim w parlamencie.
W drugim głosowaniu Gul prawdopodobnie również nie przejdzie, natomiast w trzecim, które ma się odbyć 9 maja, jego szanse bardzo wzrosną, ponieważ do wyboru na prezydenta wystarczy mu już tylko zwykła większość 276 głosów w 550 osobowym parlamencie.
Jeśli wniosek opozycji zostanie podtrzymany przez Trybunał Konstytucyjny, premier Recep Tayyip Erdogan będzie musiał rozpisać wcześniejsze wybory parlamentarne. W takim wypadku do czasu ukonstytuowania się nowego parlamentu i wybrania przez niego nowego prezydenta pełniłby swą funkcję dotychczasowy prezydent Ahmet Necdet Sezer.
AKP, dysponująca w obecnym parlamencie wyraźną przewagą, przoduje w sondażach i ma wszelkie szanse na zwycięstwo również w najbliższych wyborach parlamentarnych, które tak czy owak muszą odbyć się do listopada. Partia ta odrzuca przylepianą jej etykietę ugrupowania islamistycznego.
Jeśli Trybunał odrzuci wniosek opozycji i nowy prezydent zostanie wybrany w najbliższych dniach, obejmie on swe stanowisko 16 maja, zastępując Sezera, pełniącego urząd prezydenta od 2000 roku.
Poparcie społeczne dla Erdogana i Gula oraz ich partii jest równoważone prze kluczowy, obecny od prawie stu lat w życiu społeczno-politycznym nowoczesnej Turcji czynnik, jakim jest armia, stojąca od czasu reform Atatuerka na straży świeckości państwa.
Nie dalej jak w 1997 roku wojsko usunęło rząd, który uznało za nazbyt islamistyczny. Jednym z ministrów tego rządu był wówczas Gul.