Trzymał syna nad wodą, sam tonął. "Nie walczył o siebie, tylko o dziecko"
Ojciec uratował topiące się dziecko w Olsztynie, jednak sam przy tym utonął. - Trzymał ręce w górze, podpierał swojego syna, żeby mógł zaczerpnąć powietrza. Robił to, chociaż sam już tracił ostatni oddech - mówi mężczyzna, który uczestniczył w akcji ratunkowej.
08.09.2024 08:14
W sobotę na niestrzeżonej plaży nad jeziorem Ukiel w Olsztynie doszło do tragedii. 7-latek będący w wodzie zaczął wzywać pomocy. Na ratunek rzucił się jego ojciec oraz kilku świadków.
Jak opisuje w rozmowie z TVN24 Dawid Polakowski, który brał udział w akcji ratunkowej, jedna z kobiet na plaży krzyknęła, że w wodzie jest dziecko, które potrzebowało pomocy. Chłopiec nie wydawał dźwięku, jedynie machał rączkami, ledwo utrzymując się na powierzchni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Wsiadłem na skuter, który był na brzegu, podpłynąłem, wskoczyłem do tego chłopca i wyciągnąłem go z wody - opisuje mężczyzna.
Wtedy zorientował się, że chłopca nad lustrem wody utrzymuje mężczyzna, który znajdował się pod powierzchnią - okazało się, że to jego ojciec.
- Trzymał ręce w górze, podpierał swojego syna, żeby mógł zaczerpnąć powietrza. Robił to, chociaż sam już tracił ostatni oddech. Nie walczył o siebie, tylko o dziecko - mówi świadek.
36-latek zginął
Polakowski pojechał skuterem z chłopcem na brzeg, a do 36-latka dopłynął inny świadek. Jak opisuje, zrobił to, bo dziecko "opiło się wody" i chciał, by jak najszybciej zajęli się nim ratownicy.
36-latka też wydobyto na brzeg, jednak był już nieprzytomny. Rozpoczęto reanimację, która trwała godzinę. Mężczyzny nie udało się jednak uratować.
36-latek był na plaży z trójką dzieci - 7-latkiem i jego rodzeństwem w wieku 6 i 10 lat. O zdarzeniu została powiadomiona babcia dzieci. Okoliczności tragedii wyjaśnia policja i prokuratura.
Czytaj więcej:
Źródło: TVN24