Trzykrotnie symulował zawał serca, by uniknąć więzienia
Mężczyzna podejrzany o znęcanie się nad bliskimi kilkakrotnie symulował zawał serca, by uniknąć odpowiedzialności - twierdzą policjanci. Teraz 63-latek spędzi za kratkami trzy miesiące - pisze "Polska Głos Wielkopolski".
Pod koniec zeszłego roku funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę podejrzanego o dręczenie byłej żony i przewieźli go do komisariatu. W jednostce 63-letni poznaniak źle się poczuł, twierdził, że ma zawał. Wezwany lekarz postanowił umieścić go w szpitalu. Tam spędził 48 godzin, później został wypisany do domu. Policjanci przypuszczali, że mężczyzna zażył więcej leków niż było to konieczne - chodziło mu o to, by jego stan się pogorszył, aby nie mógł zostać przesłuchany w ciągu 48 godzin.
Gdy w tym roku 63-latek został zatrzymany ponownie za to samo, kolejny raz będąc w komisariacie źle się poczuł. Lekarz znów zdecydował o przewiezieniu pacjenta do szpitala. Tym razem jednak policjanci porozmawiali z personelem szpitala o swoich przypuszczeniach. Lekarze przypilnowali mężczyznę i po czterech godzinach mógł on opuścić lecznicę.
Gdy zawieziono go do komisariatu, przesłuchano i przedstawiono zarzuty, mężczyzna znów chwycił się za serce. Po raz kolejny wezwano karetkę, jednak tym razem lekarz nie miał wątpliwości: pacjentowi nic nie jest, można go zawieźć do sądu.
Podczas rozprawy mężczyzna po raz kolejny "zasłabł". Kolejny lekarz, który przyjechał do sądu stwierdził, że 63-latek symuluje. Teraz symulant sprawdzi za kratkami trzy miesiące.