Trzy ataki separatystów na Mariupol. Jest wiele ofiar i rannych
Co najmniej 30 osób, w tym dwoje dzieci, zginęło, a okołu stu zostało rannych w prowadzonych przez separatystów ostrzałach Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy - poinformowały władze miasta. Do tej pory miasto zostało ostrzelane trzy razy. Mariupol to strategiczny port nad Morzem Azowskim przy granicy z Rosją.
Wszystkie ofiary to poszkodowani w pierwszym ataku, który przeprowadzono rano. 120 pocisków z wyrzutni Grad spadło na dzielnicę mieszkalną, akurat w okolice pełnego w sobotni poranek rynku. 23 osoby zginęły na miejscu, a siedem zmarło w szpitalu. Później separatyści ostrzeliwali już przedmieścia miasta, gdzie są pozycje ukraińskiej armii.
Szef samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Ołeksandr Zacharczenko oświadczył, że rozpoczęła się ofensywa na Mariupol.
Liczba ofiar rośnie szybko. Jeszcze po południu sekretarz Rady Miejskiej Mariupola Andrij Fiedaj pisał na Facebooku: "Już 27 osób zostało zabitych (dwoje dzieci) i 97 rannych (5 dzieci). Są też bardzo ciężko ranni". Jak dodał, w cerkwi działa centrum pomocy.
W ostrzale blokad utworzonych przez ukraińską armię wokół Mariupola, miasta w obwodzie donieckim, zginął też jeden żołnierz, a inny został ranny - podał sztab generalny.
Poprzedni bilans mówił o 15 zabitych na skutek ostrzału prowadzonego przez prorosyjskich separatystów. Informację tę podało ukraińskie MSW.
Armia ukraińska sprecyzowała, że rebelianci prowadzili ostrzał z systemu rakietowego Grad i że w ataku zniszczone zostały budynki mieszkalne.
Na zdjęciach udostępnionych przez lokalne portale internetowe widać ogień i czarny dym unoszący się nad gęsto zaludnioną dzielnicą miasta. Cytowany przez AFP mieszkaniec powiedział, że nie działały telefony komórkowe.
Przed kilkoma dniami rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Łysenko mówił, że separatyści "znacznie zaktywizowali" ostrzał w regionie Mariupola.
Władze miasta uspokoiły jednak w sobotę, że w jego okolicach "nie zauważono żadnej aktywności wojskowej", oraz zaapelowały do mieszkańców o zachowanie spokoju.
"To zbrodnia przeciw ludzkości, sprawcy powinni stanąć przed Trybunałem w Hadze"
Ukraińskie władze są oburzone tragedią, do której doszło w Mariupolu i oskarżają o nią Rosję, która wspiera separatystów. Dla Arsenija Jaceniuka i Petra Poroszenki, jest to nie tylko akt terroru, ale też zbrodnia przeciwko ludzkości. Premier i prezydent twierdzą, że sprawcy ataku powinni stanąć przed Trybunałem Karnym w Hadze.
Kijów nie podpisał jednak, podobnie, jak Rosja, Statutu Rzymskiego, a zatem nie uznaje jego jurysdykcji. Mimo że w parlamencie jest odpowiedni projekt ustawy, rządząca większość nie występuje z inicjatywą jego przyjęcia.
Mariupol to strategiczny port, leżący na jedynej drodze lądowej między Rosją a okupowanym przez nią Krymem, ok. 60 km na zachód od rosyjskiej granicy i ok. 40 km od zajętego przez separatystów Nowoazowska. Ukraińcy obawiają się, że jeśli Rosja otwarcie zaatakuje ich kraj, to główną ofensywę przypuści właśnie w tym regionie.