Trzech posłów PO wstrzymało się od głosu w sprawie noweli o finansach publicznych
Sejm zdecydował, że będzie dalej pracować nad projektem noweli ustawy o finansach publicznych dot. zawieszenia tzw. progu ostrożnościowego. - W głosowaniu wniosku o odrzucenie projektu trzech posłów PO się wstrzymało. To jawny bunt - komentuje rzeczniczka dyscypliny klubu PO. Głosu nie oddali: Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek.
24.07.2013 | aktual.: 24.07.2013 18:41
W głosowaniu sejm nie przyjął wniosku SLD i SP o odrzucenie projektu nowelizacji ustawy o finansach publicznych, w związku z czym projektem zajmie się komisja finansów publicznych. Głosowało 429 posłów, za odrzuceniem wniosku było 225 (194 z PO i wszyscy głosujący z PSL - 26), za jego przyjęciem - 201 posłów (wszyscy głosujący z PiS - 130, RP - 33, SLD - 22, SP - 12), a trzech wstrzymało się od głosu. Wszyscy, którzy wstrzymali się od głosu, to posłowie PO: Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek.
Po południu zebrało się prezydium klubu PO. Rzeczniczka dyscypliny klubowej PO Iwona Śledzińska-Katarasińska zapowiedziała w rozmowie, że będzie chciała podczas tego spotkania podnieść kwestię posłów Platformy, którzy wstrzymali się od głosu. - Będę się zastanawiała, jakie zaproponować konsekwencje, bo zachowanie tych posłów było niedopuszczalne, nie może to pozostać bez kary, to jawny bunt - podkreśliła.
Śledzińska-Katarasińska - która opuściła prezydium klubu przed jego zakończeniem - powiedziała, że podniosła tę kwestię. - Sprawa jest faktem publicznym, więc nie ma tu specjalnie co opowiadać, żadne decyzje nie zapadły i nie wiem, czy zapadną, ale na pewno trzeba to przemyśleć i przedyskutować - zaznaczyła.
Pytana, czy zaproponowała jakieś rozwiązania ws. zachowania trzech posłów PO, zaprzeczyła. - To jest za poważna sprawa, to nie jest takie standardowe mimo wszystko zachowanie, czy odstępstwo od dyscypliny, więc ja tym razem nie proponowałam - tłumaczyła.
Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) powiedziała po posiedzeniu prezydium, że była rozmowa na temat zachowania trzech posłów, jednak środowe posiedzenie dotyczyło raczej projektów ustaw, które zamierza wnieść PO. Posłanka dodała, że żadne decyzje ws. zachowania Gowina, Godsona i Żalka nie zapadły, ponieważ nie było wszystkich członków kolegium.
Gowin: nigdy nie zgodzę się na taką politykę
Uzasadniając swoją postawę, Gowin powiedział w TVN24, że pierwszy próg ostrożnościowy chronił miliony Polaków przed brakiem odpowiedzialności ze strony polityków, przed nieodpowiedzialnym zadłużaniem się. - To jest kupowanie sobie czasu przez premiera w sposób bardzo kosztowny, w sposób, który będzie prowadził do zadłużenia i obecnego pokolenia, i następnych pokoleń. Ja nigdy nie zgodzę się na taką politykę - podkreślił.
Z kolei Godson powiedział, że niebezpieczne jest "majstrowanie" przy progu ostrożnościowym, który - jego zdaniem - chroni finanse publiczne.
Według niego to daleko idąca ingerencja w stabilność finansów publicznych. - Nieważne, kto by to robił - czy to będzie rząd czy opozycja - powinien uważać. Wyrazem mojej ostrożności było wstrzymanie się od głosu w tym głosowaniu - powiedział poseł. - Argument, że zwiększanie deficytu to sposób na wzrost, nie trafia do mnie - dodał. Zaznaczył, że Polska była stawiana za przykład mądrego zarządzania finansami publicznymi.
Pytany, czy jest to zapowiedź, że rząd nie może liczyć na jego głos w ostatecznym głosowaniu nad ustawą, powiedział: "Można to tak traktować, chyba że ktoś mnie przekona, że to jest potrzebne". Jak dodał, progi ostrożnościowe w ustawie o finansach publicznych powinny być stabilne i nienaruszalne. - Jeżeli je naruszymy teraz, to kolejne rządy będą miały precedens - ocenił.
Żalek: to był wyraz sprzeciwu
Podobnie argumentował swoją decyzję Żalek. Jak wyjaśnił , wstrzymanie się od głosu było wyrazem jego sprzeciwu wobec łamania zasad bezpieczeństwa finansów publicznych, tym bardziej, że - jak podkreślił - PO jest partią, która odwołuje się do reguł ekonomii i zrównoważonej gospodarki oraz dbałości o finanse publiczne.
Jego zdaniem zawieszenie pierwszego progu ostrożnościowego może być niebezpiecznym precedensem dla ugrupowań, które w przyszłości przejęłyby władzę. Jak mówił, mogłyby one podejmować szkodliwe dla finansów publicznych decyzje, nieodpowiedzialnie zwiększać deficyt i dług publiczny. - To naraża państwo na zerwanie solidarności pokoleniowej w Polsce, bowiem nieodpowiedzialne zadłużanie obarcza długami przyszłe pokolenia, a może też doprowadzić kraj na skraj bankructwa - powiedział poseł.
Zaznaczył, że progi ostrożnościowe w ustawie o finansach publicznych mają chronić Polskę przed pochopnym i nadmiernym zadłużeniem. - Lepiej przyznać się do popełnienia błędu, niż łamać te zasady - uznał Żalek.
Chodzi o projekt, który przewiduje zawieszenie do końca roku sankcji nakładanych na finanse publiczne po przekroczeniu tzw. pierwszego progu ostrożnościowego, gdy relacja długu publicznego do PKB przekracza 50 proc. W takiej sytuacji, z którą mamy do czynienia od kilku lat, rząd nie może uchwalać projektu budżetu, w którym relacja deficytu budżetu państwa do dochodów budżetu byłaby wyższa niż relacja ta wynikająca z aktualnej ustawy budżetowej. Ponadto, projekt zakłada zawieszenie tymczasowej reguły wydatkowej, która mówi, że tzw. elastyczne wydatki nie mogą rosnąć szybciej niż 1 proc. powyżej inflacji.
Premier Donald Tusk informował w ubiegłym tygodniu, że deficyt budżetowy w 2013 r. będzie większy o 16 mld zł, a resorty mają obciąć wydatki o 8,5-8,6 mld zł. W sierpniu zostanie przedstawiony projekt nowelizacji budżetu. Według premiera nowelizacja jest konieczna w związku z niższymi dochodami, jakie Polska odnotowała w pierwszym półroczu. W sumie brakuje około 24 mld zł. Ubytek ten będzie można pokryć z oszczędności i przez zwiększenie deficytu.