Trwają strajki w służbie zdrowia
W całym kraju wciąż trwały protesty służby zdrowia - strajkowało ponad 70 szpitali. Strajku zaprzestali wprawdzie lekarze ze szpitala św. Barbary w Sosnowcu, do protestu dołączyli jednak tego dnia lekarze z sosnowieckiego Centrum Pediatrii. W Lublinie pikietowano natomiast Narodowy Fundusz Zdrowia.
24.05.2006 | aktual.: 24.05.2006 19:46
Przerwanie protestu przez lekarzy z sosnowieckiego szpitala wojewódzkiego im. św. Barbary jest efektem ich rozmów z dyrekcją tej placówki i nie ma związku z przedstawionym we wtorek przez rząd programem naprawy finansów służby zdrowia. Lekarze, którzy zrezygnowali z protestu, przystali na złożoną im przez dyrekcję propozycję podwyżek płac.
Wobec braku stanowiska związkowych organizacji lekarskich, dotyczącego rządowych propozycji naprawy sytuacji finansowej służby zdrowia, do akcji protestacyjnej od środy rano przyłączyli się - lekarze z Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu.
Wojewoda śląski powołał specjalny zespół, którego zadaniem będzie ocena sytuacji związanej z akcją protestacyjną w śląskich szpitalach; m.in. zbadanie akcji pod kątem ewentualnego zagrożenia zdrowia i życia pacjentów oraz legalności protestu. Na razie do strajku przystąpiło 18 z 203 śląskich szpitali.
Śląscy lekarze uważają, że przedstawiony we wtorek przez rząd program naprawy finansów służby zdrowia to "klęska" i zapowiadają, że w poniedziałek dojdzie do zaostrzenia protestu. Wobec rozszerzania się strajku placówek pediatrycznych wojewoda śląski uruchomił w środę specjalną infolinię dla rodziców chorych dzieci.
Rządowych propozycji podniesienia płac od października nie akceptuje też dolnośląska służba zdrowia i żąda natychmiastowych podwyżek. Kilka związków zawodowych skupiających m.in. lekarzy i pielęgniarki powołało Regionalny Komitet Strajkowy. W komitecie znaleźli się lekarze z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), pielęgniarki, położne i technicy medyczni.
W Lublinie natomiast kilkuset pracowników służby zdrowia pikietowało pod siedzibą Narodowego Funduszu Zdrowia. Była to część akcji protestacyjnej trwającej w służbie zdrowia na Lubelszczyźnie od początku ubiegłego tygodnia.
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w regionie i szef Regionalnego Komitetu Protestacyjnego Janusz Spustek powiedział, że lekarze są zdeterminowani, by kontynuować strajk. Deklaracje władz nie odnoszą się do bieżącej sytuacji strajkowej. Tylko natychmiastowa podwyżka płac spowoduje, że przerwiemy protest - powiedział Spustek.
Lekarze z protestujących w wielu regionach Polski szpitali domagają się natychmiastowego 30-proc. wzrostu wynagrodzeń, ale do kwoty nie mniejszej niż 2,4 tys. zł brutto miesięcznie, i 100- procentowej podwyżki w przyszłym roku. Uważają też, że dwa regiony - Śląsk i Mazowsze - są dyskryminowane przy podziale środków na ochronę zdrowia. Protestujący chcą też zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6 proc. PKB; obecnie nakłady te wynoszą 3,9% PKB.
Minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział w środę, że 100-procentowe podwyżki dla pracowników medycznych w przyszłym roku są niemożliwe. Przypomniał, że możliwe są natomiast 30-proc. podwyżki od października tego roku.
Minister podkreślił, że 100-procentowe podwyżki kosztowałyby budżet państwa kilkanaście miliardów złotych, a do dyspozycji służby zdrowia będzie dodatkowo kilka miliardów złotych. Na środowej konferencji prasowej Religa sprecyzował, że planowane jest ok. 6 mld zł więcej na opiekę zdrowotną w przyszłym roku.