Trwają ostre spory o budżet UE
Na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli "nikt nie zmienił stanowiska" w sprawie unijnego budżetu na lata 2007-2013 - przyznał urzędnik Komisji Europejskiej, który przysłuchiwał się obradom przywódców.
Ale przy stole obrad odczuwa się polityczną wolę porozumienia - uspokajał równocześnie ten sam urzędnik.
Główną "kością niezgody" w debacie nad następnym 7-letnim planem budżetowym UE pozostawał tzw. rabat brytyjski - wywalczone w 1984 roku prawo Wielkiej Brytanii do odzyskiwania co roku znacznej części składki członkowskiej do wspólnego budżetu UE.
Premier Wielkiej Brytanii Tony Blair nie chce się zgodzić na ograniczenie rabatu, czego domagają się zwłaszcza inne bogate kraje UE, jeżeli nie uzyska przynajmniej wyraźnej obietnicy, że będzie reformowana kosztowna wspólna polityka rolna. Na to z kolei nie chce przystać prezydent Francji Jacques Chirac.
Przewodniczący UE Luksemburg proponuje kompromis polegający na powiązaniu rabatu z wydatkami rolnymi w taki sposób, że rabat rósłby w razie wzrostu dotacji rolnych. I odwrotnie.
Na razie jednak obowiązuje porozumienie z 2002 roku, na mocy którego wydatki rolne UE mają być zamrożone do 2013 roku i to samo Luksemburg proponuje zrobić z brytyjskim rabatem. Wspominane powiązanie zaczęłoby działać dopiero od 2014 roku. Propozycja nie zyskała jak dotąd akceptacji żadnej ze stron sporu.
Tony Blair próbował przeciągnąć na swoją stronę nowe państwa członkowskie, w tym Polskę, proponując, żeby nie uczestniczyły w finansowaniu brytyjskiego rabatu. Ich udział pokryliby Brytyjczycy. Nie spodobało się to jednak Francji i innym bogatym krajom Unii.
Znaczącej redukcji swojej składki domaga się także Holandia - o 1,5 mld euro rocznie czyli trzy razy więcej niż proponował Luksemburg w swoim projekcie kompromisu. Przestały natomiast grozić wetem Włochy, które wydają się być zadowolone z przychylnej im propozycji kompromisu zgłoszonej przez Luksemburg w środę wieczorem.
Zadowolone są też nowe państwa członkowskie, w tym Polska - twierdził cytowany urzędnik. Będą one znaczącymi beneficjentami wspólnego budżetu, przy czym Polska liczy, że uzyska na czysto, czyli po odjęciu składki, co najmniej 60 mld euro w ciągu siedmiu lat.
Jacek Safuta