Trwa śledztwo w sprawie tragedii w Sieradzu
Trwa intensywne śledztwo w sprawie tragedii w Sieradzu. Z wielu stron płyną także deklaracje pomocy dla rodzin ofiar strzelaniny w tamtejszym więzieniu. Strażnik zakładu ostrzelał więzienny konwój. Zginęło trzech policjantów, a przewożony aresztant został poważnie ranny. Strażnik został postrzelony przez antyterrorystów i zatrzymany.
Minister sprawiedliwości zapowiedział, że jego resort, jak również Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, udzielą wsparcia rodzinom ofiar strzelaniny w więzieniu w Sieradzu. Szef MSW, Janusz Kaczmarek, zadeklarował już wypłacenie 50 tysięcy złotych zapomogi dla każdej z rodzin ofiar strzelaniny w więzieniu w Sieradzu. Poinformował ponadto, że dzieci zabitych policjantów będą otrzymywać wsparcie aż do osiągnięcia pełnoletności lub zakończenia edukacji.
Pomoc obiecał także komendant główny policji. Konrad Kornatowski powiedział, że pochówek z należnymi honorami odbędzie się na koszt państwa. Dodał, że będzie także pomoc finansowa dla dzieci zabitych funkcjonariuszy - sieroty będą otrzymywać do ukończenia 25. roku życia środki na dalszą edukację. Pomoc zadeklarowało także PZU. Ubezpieczyciel będzie wypłacał dzieciom rentę do momentu zakończenia przez nie nauki.
Prokuratura powtórnie przesłucha strażnika. Prawdopodobnie także jeszcze dziś wystąpi z wnioskiem o jego aresztowanie. Mężczyzna przeszedł operację, jego stan zdrowia jest dobry. Cały czas pozostaje pod nadzorem policji. Postawiono mu zarzut potrójnego zabójstwa.
Minister sprawiedliwości poinformował, że ze wstępnych ustaleń w sprawie wynika, iż strażnik nie miał wcześniej żadnych problemów psychicznych. Oświadczył, że jeśli biegli nie stwierdzą choroby psychicznej, to mężczyźnie grozi dożywocie. Z kolei kryminolog, doktor Paweł Moczydłowski nie wyklucza, że strażnik mógł być pod wpływem narkotyków. Były szef polskiego więziennictwa wyjaśnił w "Sygnałach Dnia", że wśród niektórych funkcjonariuszy, nieradzących sobie ze stresem, występuje obecnie zjawisko korzystania z używek.