Trupy na ulicach, zabłąkane dzieci - co tam wybucha?
Miastem Abadan, na południu Turkmenistanu, drugi dzień wstrząsają eksplozje. Rząd utrzymuje, że ich przyczyną jest pożar w magazynach fajerwerków, ale według opozycji do wybuchów dochodzi w składach broni i amunicji. Turkmeńskie media podają, że setki osób, zarówno żołnierzy jak i cywilów, zostało rannych. Są też ofiary śmiertelne.
08.07.2011 | aktual.: 08.07.2011 14:19
Wybuchy w miejscowości położonej o 20 km na zachód od stolicy kraju, Aszchabadu, rozpoczęły się w czwartek po południu - poinformował portal internetowy "Kronika Turkmenistanu".
Według portalu najbardziej ucierpiały miasteczka bezpośrednio położone w pobliżu magazynów broni: Abadan i Gunesz. Świadkowie, na których powołują się "Kroniki Turkmenistanu", twierdzą, że widzieli trupy przykryte chustami, małe dzieci szukające rodziców, wielu rannych i zniszczone domy.
Także obrońcy praw człowieka, przytaczając naocznych świadków, powiedzieli, że w mieście są wielki zniszczenia i są ofiary śmiertelne. - Na ulicach widać tych, co zginęli, i rannych. Z niektórych domów pozostały jedynie zgliszcza, wiele innych ma wybite szyby - utrzymują świadkowie.
Według mieszkających za granicą turkmeńskich obrońców praw człowieka, w Abadanie odłączono gaz, wodę i energię elektryczną, odcięto też internet, a na miejskim stadionie utworzono punkt ewakuacyjny, gdzie ludzie dostają wodę pitną. Media podają, że mieszkańcy są ewakuowani.
Świadkowie utrzymują również, że przy drogach wylotowych ustawiono posterunki policyjne i zabrania się wjazdu do Abadanu. Także turkmeńskie media informują, że milicja i wojsko wyznaczyło 20 kilometrową strefę zamkniętą, do której nie są wpuszczane osoby postronne, w tym dziennikarze.
Miejscowa gazeta "Fergana" na swoich stronach internetowych pisze o dymie unoszącym się nad przedmieściami Aszchabadu, huku słyszanym całą noc i metalowych odłamkach znajdowanych na drogach. Według gazety, trudno jest oszacować liczbę poszkodowanych, ale na pewno sięga ona 300 osób.
MSZ Turkmenistanu oświadczyło w czwartek, że w następstwie wybuchu "materiałów pirotechnicznych przeznaczonych do wyrobu fajerwerków" w Abadanie "nie ma ofiar i szczególnych zniszczeń".
"Wszystko jest pod kontrolą. Nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi" - głosi komunikat turkmeńskiej dyplomacji.
Jednak wielu świadków przekonuje, że spadające na ziemię odłamki wskazują raczej na wojskowe przeznaczenie eksplodujących materiałów.
AFP pisze, że w piątek władze Turkmenistanu milczały na temat incydentu. Przypomina, że Aszchabad i pobliski Abadan leżą w pobliżu granicy z Iranem i Afganistanem i że w czasach ZSRR w regionie tym znajdowało się wiele baz wojskowych i składów amunicji.