Trump zmienia nastawienie do Putina? "To taki moment, że dogada się z Ukrainą"
Donald Trump zaczął mówić o "bzdurach, jakie wygaduje Putin". Co więcej, potwierdził, że wyśle do Ukrainy broń defensywną, a Wołodymyr Zełenski polecił nasilenie kontaktów z USA. - Tym razem Trump używa "kija" wobec Putina. "Marchewka" nie przyniosła rezultatu - mówi WP Nedim Useinow.
W ubiegłym tygodniu Biały Dom potwierdził doniesienia mediów o wstrzymaniu przez Pentagon przekazywania Ukrainie części pocisków do systemów obrony powietrznej. Jak poinformowała zastępczyni rzeczniczki Białego Domu Anna Kelly, decyzja została podjęta, by "postawić interesy Ameryki na pierwszym miejscu". Ostatecznie prezydent USA nakazał jednak wznowienie ogólnych dostaw broni obronnej.
Donald Trump rozmawiał telefonicznie z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. I rozmowa najwyraźniej nie poszła najlepiej. Amerykański prezydent oświadczył, że jest "bardzo zawiedziony" rosyjskim przywódcą i że "nie poczyniono żadnych postępów" w sprawie Ukrainy. We wtorek padły jeszcze mocniejsze słowa na posiedzeniu gabinetu USA.
Chcemy wysłać broń defensywną Ukrainie, bo Putin nie traktuje odpowiednio życia ludzkiego. Zabija zbyt wielu ludzi. Więc wysyłamy broń defensywną Ukrainie i zatwierdziłem to. Jeśli chcecie znać prawdę, to Putin gada nam bzdury. Cały czas jest bardzo miły, ale nic z tego nie wynika
- Tym razem Trump używa kija wobec Putina. Ale też widać, że zachodzą pewne zmiany. Wpływy doradcy Trumpa ds. Bliskiego Wschodu, który zajmował się też relacjami z Rosją - Steve’a Witkoffa - maleją. Jego linia polityczna i zabiegi dyplomatyczne się nie sprawdziły. Trump stracił cierpliwość i bardziej zaufał "jastrzębiom" z Partii Republikańskiej, którzy mają bardziej proukraińskie stanowisko - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską pochodzący z Krymu politolog Nedim Useinow, ekspert z think tanku The German Marshall Fund of the United States (GMF).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin zbyt "duży" dla Trumpa? "Długo nie będzie mógł z nim konkurować"
Jak przypomina, to oni od początku sygnalizowali Trumpowi, że Putin nie będzie chciał ani pokoju, ani rozmów o konkretach.
- I że nie będzie traktował gospodarza Białego Domu jako poważnego rozmówcy, tylko będzie chciał grać na zwłokę. Trump na początku tego nie słuchał. Myślał, że to on ma rację. Po wielu miesiącach przejrzał na oczy. Zaczął przekonywać się, że Putin z nim pogrywa. I zmienia teraz swoje stanowisko - ocenia politolog z Krymu.
Moment, w którym Trump dogada się z Ukrainą?
W odpowiedzi na deklaracje prezydenta USA Wołodymyr Zełenski polecił nasilenie kontaktów z Waszyngtonem w sprawie szybkich dostaw broni. Prezydent Ukrainy ocenił, że najnowsze zapowiedzi ze strony prezydenta USA należy jak najszybciej zrealizować w praktyce.
Z kolei Trump wysyła swojego specjalnego wysłannika ds. Ukrainy, Keitha Kellogga, do Rzymu, gdzie ten spotkał się w środę z prezydentem Zełenskim. W stolicy Włoch Kellogg wziął również udział w konferencji dotyczącej odbudowy Ukrainy. Kolejne spotkanie amerykańskich i ukraińskich urzędników zaplanowano w najbliższych dniach w Kijowie.
- Myślę, że to taki moment, że Trump z Ukrainą się dogada. Po pierwsze, jest memorandum w sprawie metali ziem rzadkich. Po drugie, Zełenski wychodzi naprzeciw Białemu Domowi i robi przetasowania w swojej administracji na korzyść Waszyngtonu. Słyszymy też, że może zostać wymieniona ambasador Ukrainy w USA, za którą Trump nie przepada - ujawnia politolog z Krymu.
W jego ocenie Trump zrozumiał, że Putin, któremu dawał szansę, by pójść po rozum do głowy i wojnę zakończyć, nie chce tego robić.
To dobry sygnał dla Ukrainy. Trump będzie stopniował teraz użycie "kija" w relacjach z Moskwą. Zapewne pojawią się nowe, amerykańskie sankcje wzmocnione europejskimi. Chociażby uderzające w kraje Trzeciego Świata, które kupują rosyjskie surowce energetyczne. USA mają listę pośredników dostarczających np. ropę naftową i mogą ich wpisać na listę sankcyjną. Byłby to cios w gospodarkę Putina
"Planowanie operacyjne jest kluczem"
Bardziej krytyczny wobec zamieszania w sprawie dostaw broni Ukrainie jest płk. rez. Piotr Lewandowski, wykładowca w Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej i były dowódca bazy wojskowej w Redzikowie.
- Z mojej perspektywy - byłego wojskowego - najbardziej wybija brak konsekwencji Trumpa w dostawach - podkreśla w rozmowie z WP płk rez. Lewandowski.
W jaki sposób Ukraina ma planować działania bojowe na centralnym szczeblu, jak nie ma pewności co do działania głównych sojuszników? O ile Stany Zjednoczone jeszcze można traktować jako sojusznika.
I jak dodaje, widać, że Trump działa pod wpływem rozmowy z Putinem.
- Kiedy jest dobry dialog, mamy chwalenie rosyjskiego przywódcy i brak korzystnych decyzji dla Kijowa. Kiedy rozmowa jest zła, Biały Dom reaguje ponownym wsparciem. Ukraina nie jest w stanie planować operacji bojowych, nie wiedząc, czy Trump zablokuje, czy odblokuje dostawy broni. I jeszcze nie wiadomo jakiej broni. Podkreślmy, że planowanie operacyjne jest kluczem podczas wojny - komentuje były wojskowy.
Jego zdaniem, brak nowych dostaw broni dla Ukrainy oznacza, że Trump nie postrzega Kijowa jako militarnego sojusznika USA. Przypomnijmy, że USA podjęły decyzję o wznowieniu dostaw tego, co już obiecano Ukrainie.
- Trump najpierw zapowiedział, że pierwsze co, to rozważy szeroko rozumiane bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. To mydlenie oczu, bo nowych pakietów nie ma. To była gra na czas i dawanie sygnału Rosji, że Trump nie wesprze Ukrainy, a chce dogadać się z Putinem. To teraz widzimy, jak Putin dogaduje się z nim - puentuje płk rez. Lewandowski.
Co ciekawe, jak ujawniła w środę stacja CNN, za wstrzymanie dostaw broni na Ukrainę odpowiada sekretarz obrony i szef Pentagonu Pete Hegseth, a decyzji miał nie skonsultować z Białym Domem. Stacja, opierając się na swoich źródłach, dodała, że prezydent wydał mu polecenie stworzenia raportu o stanie zapasów amerykańskiej broni, jednak nie oznaczało to rozkazu o jej wstrzymaniu dla Ukrainy.
Miało to wywołać zamieszanie w administracji Trumpa, która później musiała wyjaśniać sytuację Kongresowi USA oraz ukraińskiemu rządowi. Doniesienia te mogą potwierdzać też słowa Trumpa, który na wtorkowym posiedzeniu gabinetu zasugerował, że nie jest odpowiedzialny za podjęcie decyzji w sprawie broni dla Ukrainy.
Z ustaleń CNN wynikało, że nie była to pierwsza samodzielna decyzja Hegsetha. Pierwszy raz wstrzymał broń dla Ukrainy w lutym, ale, podobnie jak teraz, decyzję tę szybko cofnięto.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski