Trump odstrasza inwestorów. Skorzystać może Europa
Polityka handlowa Donalda Trumpa zniechęca inwestorów do USA. Otwiera to nowe możliwości dla Europy i Niemiec. Ale czy zostaną one wykorzystane?
Zegar tyka: termin osiągnięcia porozumienia w sporze celnym między USA a UE upływa 9 lipca. To, czy dojdzie do eskalacji z trwale wysokimi cłami amerykańskimi, jest całkowicie otwarte. Równie otwarte jest to, jakie środki podejmie UE w odpowiedzi.
Jednak pomimo ogromnej presji, jaką USA pod rządami Donalda Trumpa wytworzyły w ostatnich miesiącach, międzynarodowi inwestorzy patrzą teraz coraz bardziej sceptycznie na gospodarkę USA, a jednocześnie ze zwiększonym zainteresowaniem na Europę, a zwłaszcza na największą gospodarkę UE - Niemcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin rozczarowany? Ekspert: Kreml czekał na zamknięcie cieśniny Ormuz
Podczas gdy amerykański indeks giełdowy S&P 500 jest na minusie od początku roku, niemiecki DAX wzrósł o ponad 15 procent, ustanawiając przy tym nowe rekordy. Od czasu objęcia urzędu przez Donalda Trumpa dolar amerykański stracił na wartości dziesięć procent w stosunku do euro. Dolar spadł również w stosunku do funta brytyjskiego i franka szwajcarskiego.
MFW i Bank Federalny krytykują USA
Stany Zjednoczone wydają się być w trudnym położeniu. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) skrytykował fakt, że zadłużenie USA może wymknąć się spod kontroli. A na szczycie finansowym G7 w Kanadzie prezes niemieckiego Banku Federalnego Joachim Nagel ostrzegł przed ponownymi turbulencjami na rynkach finansowych, jeśli spór handlowy z USA nie zostanie rozwiązany.
Nagel opisał toksyczną mieszankę składającą się ze spadających cen akcji, słabszego dolara i rosnącej rentowności obligacji po ogłoszeniu specjalnych ceł na prawie wszystkich partnerów handlowych USA. Szef niemieckiego banku centralnego sięgnął nawet po drastyczne słowa, mówiąc: "Czasami mam wrażenie, że nie jesteśmy daleko od wielkiej katastrofy na rynkach finansowych".
Zastępczyni dyrektora zarządzającego MFW Gita Gopinath ostrzegła niedawno w wywiadzie dla "Financial Times", że deficyt budżetowy USA jest zbyt duży i że kraj ten musi uporać się ze swoim stale rosnącym zadłużeniem.
Według Departamentu Skarbu USA Stany Zjednoczone cierpią z powodu ogromnego zadłużenia wynoszącego ponad 36 bilionów dolarów. W ubiegłym roku odpowiadało to ponad 120 procentom produktu krajowego brutto (PKB) - prawie dwa razy więcej niż wskaźnik zadłużenia w Niemczech. Co roku przybywa nowych długów: szacuje się, że w 2025 r. deficyt budżetowy USA wyniesie ponad 6,5 procenta PKB.
Ocena USA coraz bardziej krytyczna
Niemiecki ekonomista Hans-Werner Sinn również uważa, że pole manewru dla obecnego modelu zadłużenia USA staje się coraz mniejsze. - Amerykanie muszą zacisnąć pasa. Ten standard życia, ten świat, który składa się tylko z centrów handlowych i kilku fabryk, tego nie uda się utrzymać w dłuższej perspektywie - powiedział były prezes monachijskiego instytutu Ifo w wywiadzie dla DW.
Ralph Ossa, główny ekonomista Światowej Organizacji Handlu (WTO), rozumie, że Stany Zjednoczone szukają sposobów na zmniejszenie deficytu handlowego z UE. Ale myśli on podobnie jak większość ekspertów. - Wszyscy ekonomiści zgadzają się, że cła nie są właściwym instrumentem do walki z deficytami handlowymi - powiedział Ossa w wywiadzie dla DW. Porównuje on zachowanie USA do osoby prywatnej, która kupuje więcej niż zarabia i dlatego popada w długi. - A jeśli ja, jako Ralph, mam problem z zadłużeniem - na przykład dlatego, że kupuję zbyt wiele samochodów - to jedną z opcji jest oczywiście opodatkowanie samochodów, tak abym nie kupował ich już tak wiele. Ale oczywiście nie jest to najbardziej bezpośredni sposób na rozwiązanie problemu - mówi Ossa, opisując podejście Stanów Zjednoczonych.
Zmiana nastrojów
Fakt, że agresywna polityka handlowa i celna Donalda Trumpa odstrasza inwestorów i skłania ich do zwrócenia uwagi na Europę, podkreślił również niedawno szef państwowego niemieckiego banku wspierania rozwoju KfW Stefan Wintels w wywiadzie dla gazety "Handelsblatt".
- Podczas moich pobytów w Nowym Jorku, Londynie i Zurychu zaobserwowałem, że międzynarodowi inwestorzy wykazują rosnące zainteresowanie Niemcami jako lokalizacją. Wielu inwestorów instytucjonalnych jest przeinwestowanych w USA i chciałoby inwestować więcej w Europie, zwłaszcza w Niemczech - mówił Wintels.
W ciągu zaledwie kilku miesięcy nastroje międzynarodowych inwestorów wobec Europy i Niemiec uległy całkowitej zmianie. - W moim ponad 30-letnim doświadczeniu zawodowym nigdy nie byłem świadkiem tak szybkiej zmiany nastrojów. Powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wykorzystać ten pozytywny impuls dla Niemiec i Europy - powiedział prezes KfW.
Inwestorzy z USA wabieni przez Europę
Europa przyciąga również międzynarodowych potentatów, takich jak największy na świecie fundusz zarządzający aktywami Blackstone. Jego dyrektor generalny Steve Schwarzman ogłosił plany zainwestowania w Europie do 500 miliardów dolarów (437 miliardów euro) w ciągu najbliższych dziesięciu lat.
W czasach wstrząsów geopolitycznych Europa staje się coraz bardziej atrakcyjna dla inwestorów - nie tylko ze względu na wielomiliardowe pakiety inwestycyjne na infrastrukturę i obronność, jak ten przyjęty w Niemczech. - Postrzegamy to jako wielką szansę dla nas - podkreślił prezes Blackstone Schwarzman w wywiadzie dla Bloomberg TV na początku czerwca. - Zaczynają zmieniać swoje podejście, co naszym zdaniem doprowadzi do wyższych stóp wzrostu - dodaje.
Bruksela dostrzegła, że UE musi zwiększyć efektywność swojego rynku wewnętrznego, obejmującego prawie 450 milionów konsumentów. W następstwie globalnej wojny handlowej Komisja Europejska chce podjąć działania przeciwko "dziesięciu największym bolączkom" w handlu krajowym.
W dokumencie strategicznym UE, który udostępniła platforma medialna "Table Briefings" i który został sklasyfikowany jako "wrażliwy", dokonano następujących obliczeń: Aby zrekompensować 20-procentowy spadek eksportu do USA, wystarczy już 2,4-procentowy wzrost handlu towarami wewnątrz UE. Ma to być możliwe między innymi dzięki ograniczeniu biurokracji. Skorzystać powinny na tym zwłaszcza małe i średnie firmy, którym w przyszłości łatwiej będzie prowadzić działalność ponad granicami państwowymi w Unii Europejskiej.
W Brukseli panuje również zgoda co do tego, że tempo zawierania umów o wolnym handlu z partnerami, takimi jak Indie czy Indonezja, musi zostać zwiększone i że nie można już sobie pozwolić na negocjacje przez dwie dekady, jak miało to miejsce w przypadku umowy Mercosur z krajami Ameryki Południowej.
Jednak Europa już czerpie korzyści z nowego spojrzenia na Stary Kontynent. Na konferencji inwestorskiej "SuperReturn International" w Berlinie na początku czerwca zebrały się tysiące dużych inwestorów, w tym fundusze emerytalne, firmy ubezpieczeniowe i państwowe fundusze z całego świata - z aktywami w zarządzaniu o łącznej wartości około 46 bilionów euro.
Według Bloomberga menedżerowie największych inwestorów, takich jak BC Partners, Permira i Brookfield Asset Management, opowiedzieli się za Europą jako lokalizacją inwestycji ze względu na rosnące globalne ryzyko gospodarcze. Z kolei nowojorski gigant finansowy Apollo Global Management, który zainwestował już w Europie około 100 mld USD z około 800 mld USD swoich aktywów, zamierza w ciągu najbliższych dziesięciu lat zwiększyć swoje zaangażowanie w szczególności w Niemczech.
- W samym tylko tym kraju widzimy możliwość zainwestowania 100 miliardów dolarów w ciągu najbliższych dziesięciu lat - powiedział prezes Apollo Jim Zelter w wywiadzie dla "Financial Times", dodając, że jest to kwota, która będzie trudna do pobicia na całym świecie.
Thomas Kohlmann, Deutsche Welle
Czytaj więcej: