Trump naciska na Rosję. Gen. Polko: Polityka nie może być emocjonalna

Przypomnijmy: w połowie lipca Donald Trump ogłosił, że jeśli w ciągu 50 dni nie dojdzie do porozumienia z Rosją w sprawie wojny w Ukrainie, ogłosi surowe "taryfy wtórne". USA miałby nałożyć 100-proc. cła na Rosję i sankcje wtórne na kraje, które kupują ropę z Rosji. Później skrócił ultimatum, dając Rosji równo 10 dni.

Jak przekazał amerykański dyplomata John Kelley, prezydent Trump oczekuje zawarcia zawieszenia broni i osiągnięcia trwałego pokoju między Ukrainą a Rosją do 8 sierpnia i jest to termin ostateczny.

- Zarówno Rosja, jak i Ukraina muszą wynegocjować zawieszenie broni i trwały pokój. Stany Zjednoczone są gotowe wdrożyć dodatkowe środki w celu zapewnienia pokoju - oznajmił Kelley w czwartek na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Dzień później prezydent USA miał wydać rozkaz, aby dwa okręty atomowe zbliżyły się do granic Rosji, gdy został urażony wpisami w serwisie społecznościowym przez byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

W ocenie gen. Romana Polko, byłego szefa jednostki specjalnej Grom, polityka, jeżeli ma być skuteczna, nie może być emocjonalna.

- Tu jest największy problem, bo do tej pory amerykańska dyplomacja miała ogromną klasę i bazowała na doświadczeniu. A mam wrażenie, że prezydent Trump odsunął od siebie ludzi, którzy po prostu na tej robocie się znają i mają ogromne doświadczenie i "ogarniają" specyfikę Rosji - komentuje w rozmowie z WP gen. Polko.

Jak przypomina były szef jednostki specjalnej Grom, obecni urzędnicy Białego Domu nie byli w stanie odpowiedzieć m.in. na pytania dziennikarzy dotyczące obwodu królewieckiego.

- Trudno prowadzić skuteczną politykę, jeżeli się nie zna drugiej strony, jeżeli się nie analizuje, jeżeli nie słucha się podpowiedzi ekspertów, którzy zajmują się kwestiami polityki wschodniej. Szkoda, że obecnie nawet mentalność rosyjska kompletnie nie jest rozumiana przez stronę amerykańską. To tak samo, jak jedno amerykańskie uderzenie na Iran nie doprowadziło do tego, że Teheran zrezygnował z programów nuklearnych, chociaż Trump to wszem wobec ogłosił - mówi gen. Polko.

W ocenie generała wysłanie okrętów podwodnych pokazuje, że Stany Zjednoczone dopiero po ponad pół roku zorientowały się, że Rosja nie idzie na żadne ustępstwa.

- Putin w zasadzie mówi to otwartym tekstem od początku i wcale nie chce pokoju na żadnych warunkach. Przecież Trump oferował Rosji konkretne tereny i złożył obietnice, że Ukraina nie wstąpi do NATO. Deklaracje były wypowiedziane właściwie bez nawet pytania Ukrainy o zgodę. Nie doczekały się one żadnego gestu Kremla nawet w postaci chociażby chwilowego rozejmu czy zmniejszenia intensywności prowadzenia działań na froncie - przypomina były wojskowy.

Jak podkreśla gen. Polko, jeśli zakładano, że w pierwszej kolejności ustaną działania w powietrzu i na morzu, a później będzie próba doprowadzenia do pokoju na lądzie, to się przeliczono.

- Rosja poprzez swoich przedstawicieli wyraźnie mówi, że tak naprawdę chce bezwarunkowej kapitulacji Ukrainy, która będzie w strefie oddziaływania Kremla. Krótko mówiąc, Rosja chce z Ukrainy zrobić drugą Białoruś i tutaj na tym polu nie chce iść na żadne ustępstwo. W tym kontekście wysłanie do Moskwy w tym tygodniu Steve’a Witkoffa nic nie zmieni - uważa generał.

Trump powiedział w niedzielnej rozmowie z dziennikarzami w Pensylwanii, że jego doradca uda się do Moskwy w najbliższą środę lub czwartek. Wyznaczone Kremlowi amerykańskie ultimatum mija bowiem w piątek. Jeśli do tego dnia Rosja i Ukraina nie zawieszą broni, Amerykanie wdrożą wymierzone w Rosję sankcje gospodarcze.

Według gen. Polko, Putin na spotkaniu z Witkoffem będzie najpewniej grał na czas i złoży mgliste obietnice.

- Będzie przeciągał w swoim stylu. Będzie deklarował pokój, mówiąc w bezczelny sposób, że przecież Rosjanie nie atakują infrastruktury energetycznej, nie zabijają ludzi, tylko uderzają w obiekty wojskowe. Nie da się z takim kłamcą, który jest cynicznym graczem, wygrać inaczej, niż poprzez wytrawną, dobrze przygotowaną dyplomację. A rosyjska dyplomacja gra na tych skrajnych emocjach Trumpa, żeby wygrywać swoje rzeczy. W ten sposób udało się częściowo złamać solidarność i spójność w ramach Unii Europejskiej i sojuszu z USA - komentuje były szef Grom.

I jak podkreśla, nie ma żadnych wątpliwości, że sankcje na Rosję powinny być wprowadzone.

- Ale nie słowa, a czyny muszą iść za tym. Po co tylko o tym mówić? To po prostu trzeba zrobić. Oczywiście, żeby sankcje były skuteczne, Trump musi mieć jakiś pomysł na to, żeby je uszczelnić, bo kolejne pakiety nie będą miały tak naprawdę większego znaczenia. Niestety, ale strona rosyjska przez trzy lata nauczyła się je skutecznie omijać - podsumowuje gen. Polko.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski