Trump krytykuje powrót programu Kimmela. Grozi pozwem
Donald Trump ostro skomentował powrót programu Jimmy'ego Kimmela na antenę ABC, zarzucając stacji stronniczość i grożąc pozwem. W tle pojawiły się zarzuty o polityczne manipulacje i wsparcie dla demokratów.
Co musisz wiedzieć?
- Donald Trump publicznie skrytykował decyzję stacji ABC o przywróceniu programu "Jimmy Kimmel Live!".
- W swoim wpisie na Truth Social Trump zagroził możliwymi krokami prawnymi wobec ABC.
- Jimmy Kimmel odniósł się do kontrowersji podkreślając, że nie zamierzał bagatelizować tragedii związanej z morderstwem Charliego Kirka.
Amerykański przywódca oskarżył stację ABC w komentarzu opublikowanym w serwisie Truth Social o "rozpowszechnianie w 99 proc. bzdur pozytywnych dla demokratów", a Jimmy'ego Kimmela - o to, że jest "kolejnym ramieniem Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej".
"Myślę, że przetestujemy ABC w tej sprawie. Zobaczymy, jak nam pójdzie. Ostatnim razem, gdy ich pozwałem, zapłacili mi 16 mln dolarów" – napisał Trump.
Nagły zwrot u Trumpa. "Mogę się pod tym tylko podpisać"
Disney, spółka macierzysta sieci ABC, która emituje program "Jimmy Kimmel Live!", zawiesiła jego produkcję 17 września - dwa dni po audycji, która ściągnęła na komika i stację gniew prawej strony sceny politycznej. Kimmel powiedział podczas tego programu, że zwolennicy Trumpa desperacko starają się przedstawić mężczyznę oskarżonego o zabójstwo prawicowego aktywisty Charliego Kirka "jako kogoś innego niż jeden z nich". Oskarżył ich też o próbę "zdobycia punktów politycznych" poprzez wykorzystanie tej zbrodni do własnych celów.
Kimmel dziękuje za wsparcie
Sam Kimmel zapewnił, że jego zamiarem nie było bagatelizowanie morderstwa młodego człowieka. Nie uważam, żeby było w tym coś zabawnego – powiedział. - Nie było też moim zamiarem obwinianie jakiejkolwiek konkretnej grupy za działania osoby, która najwyraźniej była głęboko zaburzona psychicznie. Było to wręcz przeciwieństwem tego, co chciałem powiedzieć – zapewnił.
Podziękował osobom, które go wsparły - łącznie ze stającymi w obronie jego prawa do wolności wypowiedzi mimo braku osobistej sympatii wobec komika. Kimmel wymienił w tym kontekście teksańskiego senatora Teda Cruza. - Potrzeba odwagi, aby sprzeciwić się administracji (Trumpa) – podkreślił gospodarz programu telewizyjnego. - Zrobili to i zasługują za to na uznanie - dodał, odnosząc się do osób, od których uzyskał wsparcie.
Zażartował przy tym z amerykańskiego prezydenta. - Starał się jak mógł, żeby mnie usunąć, a zamiast tego zmusił miliony ludzi do oglądania tego programu – powiedział Kimmel.
Komik skrytykował też dwie stacje współpracujące z ABC, Sinclair i Nexstar, które postanowiły nie przywracać jego programu. - To niezgodne z prawem. To nieamerykańskie. To antyamerykańskie - ocenił.
Czytaj więcej: