Zakończył się proces 34‑latka z Gdańska ws. podpalenia 19 pojazdów w 2014 roku
• Zakończył się proces Marcina W., oskarżonego o podpalenie samochodów.
• Ogień strawił 19 pojazdów zaparkowanych na gdańskich ulicach
• Mężczyzna leczył się już psychiatrycznie
19.02.2016 | aktual.: 19.02.2016 13:28
Z zeznań złożonych podczas procesu przez oskarżonego wynika, że wywodzi się z rodziny z problemami. Krótko po porodzie został porzucony przez matkę. Wychowywali go dziadkowie. Z ojcem nie utrzymywał żadnych kontaktów. Do śmierci dziadków wiódł normalne życie. Skończył szkołę średnią. Pracował w różnych zawodach. 34-latek podczas jednej z rozpraw zeznał, że dokonywał podpaleń "z rozpaczy" oraz że chciał w ten sposób "zwrócić na siebie uwagę".
Przypomnijmy fakty. W nocy z 4 na 5 września 2014 r. w Gdańsku, wzdłuż ul. Tarasy, Kartuska, Śniadeckiego, Paska, Skarpowa, Aleja Zwycięstwa oraz Cygańska Górka, spłonęło 21 pojazdów. Pod 19 z nich celowo podłożono ogień, pozostałe zajęły się przypadkowo. Policjanci natychmiast powołali specjalny zespół składający się z funkcjonariuszy wydziału kryminalnego i dochodzeniowo-śledczego. W efekcie ich działań podejrzanego 34-latka udało się zatrzymać jeszcze tego samego dnia.
- Powołany w sprawie biegłego z zakresu pożarnictwa stwierdził, że gdyby nie akcja gaśnicza, straty powstałe w wyniku podpalenia samochodów, mogły być o wiele większe. Podpalenia sprowadzały bowiem bezpośrednie niebezpieczeństwo dla mienia w wielkich rozmiarach - informowała w rok temu Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Wobec Marcina W. zapadł już jeden wyrok. We wrześniu ubiegłego roku gdański sąd skazał mężczyznę za podpalenie w 2012 roku dziesięciu samochodów. Proces w tej sprawie rozpoczął się kwietniu 2013 roku. Wówczas skład orzekający nie znalazł podstaw, aby zastosować tymczasowe aresztowanie. Mężczyzna przyznał się do winy i składał szczegółowe zeznania, dlatego odpowiadał z wolnej stopy.
34-latek leczył się już psychiatrycznie. Cztery lata temu próbował popełnić samobójstwo, ale udało się go uratować w ostatniej chwili. W efekcie swego zachowania został kilkukrotnie skierowany do szpitala psychiatrycznego. Przy okazji obu jego sądowych spraw przebadali go biegli, którzy uznali, że w momencie popełniania przestępstw był on w pełni poczytalny.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .