RegionalneTrójmiasto"Wprost" ma sprostować informacje o współpracy Ceynowy z SB

"Wprost" ma sprostować informacje o współpracy Ceynowy z SB

Tygodnik "Wprost" musi zamieścić sprostowania rektora Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzeja Ceynowy do artykułu, według którego dokumenty IPN świadczą, że naukowiec współpracował z SB - zdecydował warszawski sąd okręgowy.

25.01.2008 | aktual.: 25.01.2008 16:47

W kwietniu zeszłego roku "Wprost" w artykule pt. "Agenci w gronostajach" napisał, że "przywódcy antylustracyjnego buntu na uniwersytetach" - m.in. prof. Ceynowa - mieli współpracować z SB. Tygodnik powoływał się na dokumenty IPN.

Po publikacji Ceynowa zapewniał, że nie był agentem, choć przyznawał, że w latach 70. był zmuszany przez SB do współpracy. Dodał, że w związku z pełnioną przez niego przed laty funkcją pełnomocnika rektora UG ds. amerykańskiego stypendium Fullbrighta był wzywany na milicję. W trybie Prawa prasowego zwrócił się do redakcji tygodnika o zamieszczenie sprostowania i odpowiedzi na krytykę prasową. Swe stwierdzenia sformułował w 17 osobnych punktach - każde z nich zaczynało się od tytułu "Oświadczenie prof. Andrzeja Ceynowy w sprawie nieprawdziwych publikacji tygodnika 'Wprost'...", precyzując potem, co jest prostowane jako nieprawdziwe lub godzące w dobra osobiste rektora.

"Wprost" nie zamieścił żądanego tekstu, więc sprawa trafiła na wokandę warszawskiego sądu okręgowego.

Wygrana profesora oznacza, że redaktor naczelny "Wprost" będzie musiał w ciągu 14 dni od uprawomocnienia się wyroku zamieścić w tygodniku obszerne, bo dwustronicowe sprostowanie przygotowane przez Ceynowę. Rektor Uniwersytetu Gdańskiego podkreśla w nim, że nigdy nie był tajnym i świadomym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa, co zarzucał mu w kwietniu ubiegłego roku tygodnik "Wprost" w artykule pod tytułem "Agenci w gronostajach". Gazeta napisała wtedy, że "Przywódcy antylustracyjnego buntu na uczelniach m.in profesor Ceynowa mieli współpracować z SB". Tygodnik powoływał się na dokumenty IPN. Ceynowa wszystkiemu zaprzeczał, zaprzeczał także, iż kiedykolwiek był przywódca jakiegokolwiek antylustracyjnego buntu. Wszystko to, rok temu, napisał w sprostowaniu do gazety, ale okazało się ono nieskuteczne, bo gazeta go nie opublikowała.

Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, że tym samym "Wprost" złamał prawo prasowe. Jak tłumaczyła w uzasadnieniu wyroku sędzia Marzena Wyrembak sądowy pozew profesora Ceynowy przeciwko "Wprost" nie dotyczył ochrony dóbr osobistych, lecz prawa prasowego. Dlatego sąd sprawdzał tylko, czy gazeta mogła odmówić zamieszczenia na swych łamach sprostowania rektora. Sąd nie miał natomiast w tym procesie obowiązku przeprowadzenia oceny prawdziwości twierdzeń o rzekomej współpracy Ceynowy z SB. Zgodnie z prawem prasowym oświadczenie-sprostowanie powinno być rzeczowe i pozostawać w ścisłym związku z artykułem, do którego się odnosi. Tak też było w sprawie powoda - stwierdził w wyroku sędzia Wyrembak.

Wyrok sądu jest nieprawomocny. Gazecie przysługuje odwołanie.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)