We wtorek poznamy wyrok w sprawie zabójstwa trzyosobowej rodziny z Gdańska
• Sąd w najbliższy wtorek wyda wyrok w sprawie Samira S.
• Mężczyzna jest podejrzewany o zabójstwo trzyosobowej rodziny
• Prokurator: Nie ma wątpliwości co do winy
• Obrońca: Przedstawione dowody budzą wątpliwości co do sprawstwa
23.03.2016 | aktual.: 23.03.2016 12:16
- Prokuratura nie ma wątpliwości co do winy. W przeciwnym razie nie kierowalibyśmy do sądu aktu oskarżenia. Zebrane dowody oraz proces tylko potwierdziły nasze ustalenia. Dlatego też wnioskujemy o najwyższy możliwy wymiar kary - mówi Wirtualnej Polsce prok. Mariusz Marciniak, p. o. rzecznika Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Do zbrodni doszło w marcu 2013 roku. Rosjanin był umówiony z Adamem K. na wycenę militariów. Mężczyźni spotkali się w gdańskim mieszkaniu K. W ocenie prokuratury Samir S. najpierw w kuchni zastrzelił Adama K. Kolejna kula śmiertelnie raniła jego żonę, która wbiegła do pomieszczenia. Morderca po chwili oddał trzeci strzał, zabijając ich 16-miesięczną córkę, Ninę.
Śledztwo było kilkukrotnie przedłużane, między innymi ze względu na pomoc prawną z Rosji. Tamtejsi śledczy musieli przesłać wyniki badań psychiatrycznych. Samir S. chciał bowiem pozorować chorobę psychiczną. Biegli psychiatrzy, którzy opiniowali już w tej sprawie, zostali wezwani do przedstawienia opinii uzupełniającej, w oparciu o wyniki polskich badań oraz nadesłaną dokumentację medyczną. Ostatecznie medycy stwierdzili, że sprawca jest poczytalny i może odpowiadać przed sądem. Jak podkreślają śledczy, nie pamiętają oni innej równie brutalnej zbrodni w ciągu ostatnich 25 lat w Gdańsku. Zupełnie inaczej sprawę ocenia adwokat mężczyzny.
- Proces miał charakter poszlakowy. Jednak nie wszystkie jego ogniwa zostały udowodnione w sposób dostateczny przez prokuraturę. Przedstawione dowody budzą wątpliwości co do sprawstwa Samira S. Co więcej, biegli stwierdzili, że oskarżony jest poczytalny, ale nie ma wątpliwości, że ma zaburzoną osobowość - mówi Wirtualnej Polsce Arnošt Bečka, adwokat S.
Lista zarzutów mogła być dłuższa. Śledczy zarzucali mężczyźnie fałszowanie dokumentów. S. miał używać podrobionej legitymacji prasowej. Jednak podane na niej informacje dotyczące adresu redakcji oraz osoby redaktora naczelnego były nieprawdziwe. W czasie śledztwa aresztowany wyjaśnił, że legitymacja stanowi prezent od przyjaciela - Iwana. Miał otrzymać ją w Moskwie. Podejrzany stwierdził dodatkowo, że nie podrobił dokumentu ani nie legitymował się nim na terenie Polski. Ostatecznie wątek umorzono.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .