RegionalneTrójmiastoW Polsce jest już ponad 787 tys. potencjalnych dawców szpiku kostnego. "To zupełnie inny świat"

W Polsce jest już ponad 787 tys. potencjalnych dawców szpiku kostnego. "To zupełnie inny świat"

• Dawca: Rezygnując skazałbym drugiego człowieka na śmierć
• Wielgopolan: Wobec białaczki jesteśmy całkowicie bezbronni
• W polskiej bazie dawców komórek macierzystych zarejestrowanych jest ponad 787 tys. osób
• W 2015 r. przeprowadzono w Polsce ponad 1,1 tys. przeszczepów komórek macierzystych

W Polsce jest już ponad 787 tys. potencjalnych dawców szpiku kostnego. "To zupełnie inny świat"
Źródło zdjęć: © Facebook / Oficjalny Profil Fundacji DKMS
Tomasz Gdaniec

11.01.2016 | aktual.: 13.01.2016 23:29

- Dowiedziałem się, że mój znajomy zachorował na białaczkę. Wtedy podjąłem decyzję o rejestracji. To był luty 2014 roku. Ludzie zgłaszają się i czekają czasem całe życie na telefon z ośrodka. Do mnie odezwali się po czterech miesiącach. Nie spodziewałem się, że odbędzie się to tak szybko - mówi Wirtualnej Polsce Mariusz, dawca komórek macierzystych.

Jak podkreśla rozmówca pierwsze badania przeszedł w swoim mieście. Na kolejne musiał udać się już do Drezna. To tam jego szpik został przygotowany do podróży za ocean. W sierpniu odbyły się badania, a miesiąc później zabieg.

- Wszystkie procedury zostały mi wcześniej wyjaśnione. Cały czas wiedziałem, co będzie się działo i w jakiej kolejności. Na każdym etapie wielokrotnie padały pytania o moją zgodę. W każdym momencie, nawet leżąc na stole operacyjnym, mogłem się wycofać. Rezygnując skazałbym drugiego człowieka na śmierć. A tak zyskałem nowego, prawie 70-letniego dziadka z USA - dodaje Mariusz.

W Polsce funkcjonuje 15 ośrodków rejestrujących dawców. Aktualnie zarejestrowanych jest w nich ponad 787 tys. osób, ale tylko jeden proc. z nich będzie miało okazję podzielić się kiedykolwiek swoim szpikiem. Jak wynika ze statystyk z roku na rok wzrasta liczba pobrań komórek krwiotwórczych. W 2013 roku dokonano 659 przeszczepów a w 2015 już 1137. Tylko co czwarty zdiagnozowany pacjent ma szanse na znalezienie zgodnego genetycznie dawcy w swojej rodzinie, pozostali mogą liczyć jedynie na bezinteresowną pomoc zarejestrowanych osób.

- Wzrost liczby dawców to efekt zwiększającej się świadomości społecznej. Coraz częściej w mediach pojawiają się materiały dotyczące nowotworów krwi. Według Światowej Organizacji Zdrowia jest to najbardziej śmiertelna choroba pośród dzieci. Innym nowotworom można zapobiegać poprzez odpowiednią dietę lub styl życia. Wobec białaczki jesteśmy całkowicie bezbronni. Chorują zarówno dwutygodniowe noworodki, jak i osoby w podeszłym wieku - mówi Wirtualnej Polsce Dorota Wójtowicz-Wielgopolan z Fundacji DKMS Baza Dawców Komórek Macierzystych Polska.

Przeszczepienie komórek krwiotwórczych jest terapią ratującą życie w przypadku ponad 70 różnych chorób. Początki tej terapii w Polsce były trudne. Pierwszego przeszczepu szpiku kostnego pomiędzy niespokrewnionymi osobami dokonano 19 lat temu w Katowicach. Kłopoty piętrzyły się od samego początku. Samolot z Amsterdamu z komórkami macierzystymi na pokładzie najpierw miał opóźnienie, następnie miał problemy z wylądowaniem w Katowicach ze względu na załamanie pogody. Nad miastem rozpętała się śnieżyca, a lot przekierowano do Krakowa. Ostatecznie pobrany materiał do Śląskiej Akademii Medycznej dowiózł samochodem jeden z lekarzy. Operacja trwała trzy i pół godziny.

- To był zupełnie inny świat. Nie było w Polsce żadnych baz dawców. Wszystkiego trzeba było szukać na własną rękę i za swoje pieniądze. Mój przypadek w warszawskim Instytucie Hematologii prowadziła dr Ilona Seferyńska, która zajmowała się wcześniej pacjentką o podobnym schorzeniu. Tylko dzięki jej doświadczeniu i kontaktom udało się odnaleźć dla mnie dawcę w USA. Szukaliśmy go trzy lata - mówi Wirtualnej Polsce Urszula Jaworska, pierwsza osoba w Polsce, której przeszczepiono szpik kostny od dawcy niespokrewnionego.

Zabieg przeszedł pomyślenie, ale nie zakończył leczenia. Jaworska pozostawała w szpitalu jeszcze przez ponad trzy miesiące. Później dwa razy w tygodniu przychodziła na wizyty kontrolne. Ostatecznie, leczenie zakończyło się po pięciu latach od operacji.

- Twierdzę, że w ciągu ostatnich 19 lat największy postęp nastąpił właśnie w kwestii dawstwa komórek macierzystych. Od ośmiu lat funkcjonuje dobra ustawa. Dzisiaj jednym problemem chorego na białaczkę jest to, czy znajdzie się dawca. Nie trzeba go samemu szukać. Nie trzeba samemu płacić za leczenie. Ja przez trzy lata na walkę z chorobą wydawałam co miesiąc 30 tys. zł. Akredytowane szpitalne oddziały specjalistyczne mają nie tylko kadrę na światowym poziomie, ale również sprzęt. I co rzadkie, nie ma do nich kolejek - dodaje Jaworska, prowadząca dziś swoją fundację.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)